zorganizowania w Krakowie batalionu w składzie ośmiuset ludzi.
Kalicie nie trzeba było nic więcej. Natych-miast rzucił się w wir pracy organizacyjnej. Marzył przecież o jak'najszybszym wyruszeniu do walki. Bałagan organizacyjny, jaki panował w Krakowie, ogromnie utrudniał wypełnienie zadania. Werbunek ochotników przebiegał opornie, w dodatku nowozaciężni przeważnie nie znali rzemiosła wojennego. Nie zniechęciło to jednak Kality. Z pomocą oficerów podzielił ochotników na sześć kompanii, którymi dowodzili jego towarzysze, byli oficerowie austriaccy. Komendantem 1 kompanii został kapitan Władysław Macieszkiewicz, 2 — Bronisław
Macieszkiewicz, 3 — Bodyński, 4 — Grodzki, 5 — Bożyczkowicz, 6 — Angerer. Kalita zajął się również opracowaniem regulaminu służby oraz musztry i komendy, o umundurowanie zaś i broń musiał staczać nie lada batalie z Hallerem, przygotowane bowiem mundury uszyte były z lichego .materiału i w dodatku małe .rozmiary utrudniały zaopatrzenie w nie ochotników. Tylko dzięki energii Kality, który własnym uporem z żelazną konsekwencją przeprowadzał wszystkie swoje zamierzenia, część ochotników zdołała otrzymać jakie takie umundurowanie.
Czas płynął szybko. Częste narady z pułkownikiem Aleksandrem Krukowieckim, majorem Mieczysławem Szametem, kapitanem Borno-'missą, podczas których omawiano sprawy techniczne, termin wyjazdu oraz krytykowano opieszałość dowódców odwlekających wymarsz oddziałów, wywoływały atmosferę niechęci do Komitetu. Właściwie skład korpusu krakowskiego był już ustalony: 1 batalion w powiecie tarnowskim, 2 — w powiecie rzeszowskim, 3 — pod dowództwem Kality, 4 — pod dowództwem Szameta, a 5 i 6 — pułkownika Krukowieckiego oraz legia węgierska kapitana Bornomissy. Wszystkie te oddziały miały stanowić jeden korpus, a dowództwo naczelne powierzono generałowi Zygmuntowi Jordanowi.
— I cóż z tego — użalał się Kalita, kiedy wieczorem przy szklankach wina spotykał się ze swym bratem Feliksem — że mogę w każdej chwili wyruszyć w pole, skoro czwarty tydzień idzie, a rozkazu wymarszu jak nie ma tak nie ma.
— Wiesz, mój drogi, wydaje mi się, że w Komitecie po prostu brak wojskowego, zdolnego do kierowania akcją.
— Co oni sobie myślą? Nie wiem, ale nie podoba mi się to wszystko. Wśród ochotników demoralizacja się szerzy. Pomnij tylko, że to ludzie różnego pokroju, ale rozluźnienie karności jest powszechne. Wczoraj znów była jakaś bójka i awantura. Skończyło się na aresztowaniu przez patrol wojskowy. Całe szczęście, że nie wyjawili miejsca naszej musztry i nazwisk dowódców. Już nie mogę wytrzymać w tej krakowskiej atmosferze! Jeszcze nie mamy
45