dierzy i woltyżerzy ponieśli duże straty, poległo kilku kolegów naszego kapitana. W natarciu głównym, za tak zwaną bramą Zygmun-towską, poległ generał Michał Grabowski, natomiast ciężko ranny został pułkownik Jan Krukowiecki. Tak zakończył się ów niezwykły pojedynek, który wywołał w 2 pułku niemałe poruszenie. Nieraz po latach wspominali ten incydent koledzy pułkowi Bogusławskiego.
Ostatecznie opanowano Smoleńsk. Polacy pierwsi wtargnęli do płonącego miasta. Ale_ za jaką cenę! Na trzeci dzień Napoleon dokonał przeglądu 5 korpusu. Chciał wynagrodzić męstwo Polaków. 2 pułk piechoty, stojący w kolejności na skrzydle, od którego cesarz rozpoczął przegląd. Zatrzymał się przed frontem trzech nielicznych po bitwie batalionów, na czele których, obok orła pułkowego i kilku doboszy, w nienagannej postawie stał kapitan, ozdobiony krzyżem Virtuti Militari, najstarszy spośród ocalałych oficerów. Cesarz odebrał raport, złożony mu przez Bogusławskiego. Jakoś się nie speszył i płynnie zdał raport o stanie pułku, chociaż słabo władał francuszczyzną. A cesarz lubił, aby odbywało się to bez zająk-nienia. Padały szybkie pytania Napoleona: ile ludzi poległo, ile zostało rannych itp. Widocznie Bogusławski przypadł do gustu Napoleonowi, skoro ten mianował go szefem batalionu, czyli majorem, i odznaczył orderem Legii Honorowej. Jednocześnie cesarz awansował kilku innych młodszych oficerów, a ponadto jeszcze sześciu żołnierzy otrzymało Legię Honorową. Tymi gestami uznania chciał Napoleon zrekompensować niesprawiedliwe nagany, jakie spadły na księcia Józefa Poniatowskiego i korpus polski, zamiast na króla Hieronima (ten już powrócił do Kassel). Po raz pierwszy Ludwik Bogusławski stanął oko w oko z cesarzem, po raz pierwszy w ten sposób zostały ocenione jego zasługi. Na awans i uznanie Bogusławski od dawna sobie zasłużył. Wraz z całą piechotą 5 korpusu 2 pułk walczył dzielnie pod Borodino w dniach 5 i 7 września. 21 września wkroczył Bogusławski z całym pułkiem do Moskwy, a 24 tegoż miesiąca przeszedł do Kaługi.
Pułk topniał w oczach. Liczył już tylko dziewięćset bagnetów w dwóch batalionach. Zawsze jednak mężnie spisywał się w ciągłych bojach: pod Czyrykowem 18 i 20 października, Woronowem, pod Medyną 26 i 28 października oraz 3 listopada pod Wiaźmą. W ciągłym już odwrocie wraz z całą Wielką Armią napoleońską przez Smoleńsk, Krasne, Lady, Dubro-wno, Orszę i Borysów 2 pułk 27—28 listopada osiągnął brzegi Berezyny. Liczył wówczas zaledwie pół tysiąca żołnierzy pod dowództwem pułkownika Józefa Szymanowskiego.
Lecz ten szczupły zastęp zachował dzielną postawę, miał jeszcze orkiestrę doboszy, był
45