134
że mamy do czynienia ze złem, które należy kontrolować, jeśli nie wykorzenić całkowicie*
Pogląd taki nie znajduje poparcia w wynika cii badań nad procesem przyłączania się jednostek do nowych religii. Przypomnijmy v; tym miejscu opisany przez nas wcześniej model "aktywnego poszukiwacza", wypracowany przez cytowanych socjologów w trakcie badań nad nawróceniami. Istnieje jednak dość znacząca ilość opisanych przypadków, które mogłyby posłużyć za dowód na słuszność wspomnianego poglądu. Kilku psychiatrów brało udział w dobrze pomyślanych i wykonanych badaniach nad efektami wstąpienia do nowej grupy religijnej oraz nad procesem, który powoduje afiliację. Spośród nich najcenniejsze prace opublikował Ga-lanter wraz z grupą współpracowników /por. artykuł Galantera e. 115 -- 126 tego tomu - przyp. red./. Oto najogólniejsze ich konkluzje: człon*-kowie przebadanych nowych ruchów religijnych aą ludźmi pod każdym niemal względem normalnymi, ich samodzielność nie jest ograniczona, uczestnictwo daje im korzyści, przyczyniając się do poprawy ich zdrowia psychicznego.
Taka konkluzja zgodna jest z tezami większości wspomnianych prac socjologicznych. Artykuł Galantera z roku 1930 opisuje badania grupy ludzi, którzy uczestniczyli w trzytygodniowym kursie przygotowawczym, zorganizowanym przez Kościół Zjednoczenia. Galsnter zastosował wobec ponad 100 osób z tej grupy techniki oceny osobowości, a następnie porównywał wyniki uzyskane przez te z nich, które po wymienionym kursie wstąpiły w szeregi członków Kościoła z wynikami tych, które tego nie uczyniły. Okazało się, że jednostki, które wstąpiły /tylko około 8& tych, którzy rozpoczęli kurs/, są zasadniczo normalne, a ponadto ci, którzy byli już przez jakiś czas członkami Kościoła, poprawili swe zdrowie psychiczne. Artykuł Galantera odsłania również fakt, jak nie- » wielu kandydatów na członków tej grupy pozostaje w niej, jak wielu zaś odpada; jest to również spostrzeżenie Baker /1981/t która badała t§ samą sektę wyznawców Sung Myong Moon w Anglii. Taki stosunek między ilością przyjętych a tymi, którzy odeszli, nie przemawia za teorią "prania mózgu".
Brak tu miejsca na bardziej szczegółowy opis takich badań, poprzestańmy więc na stwierdzeniu, że wypracowany przez psychiatrów wzorzec rozwoju osoboY^ości oraz socjologiczne ujęcie terminu "normalność" bardziej przystają do nowego paradygmatu rozwiniętego w trakcie badań nad nawróceniem. Niski procent pozostających w grupie stanowi poparcie dla tezy o "karierze konwersyjnej", wskazuje bowiem na istnienie grupy ludzi, wypróbowujących wielokrotnie różne ruchy religijne i różne style życia /Galanter wykazał, że 90& osób, które uczestniczyły w kursie