zbędność autorytetu nauczyciela, ale i jego szkodliwość. Obowiązuje tu zatem jedyna estetyka sytuacji edukacyjnych, którą można nazwać umownie opcją zerową. W przypadku drugiej determinaq'i też obowiązuje głównie jedyna estetyka, a mianowicie wyznaczająca nauczycielowi rolę autorytetu pojmowanego jako przekaźnik i strażnik niezmiennych wartości. Nauczyciel byłby tu zawsze tym pierwszym... Rozpatrzmy te estetyki sytuacji edukacyjnych po kolei.
Pierwszą, typową dla niektórych skrajnych odmian liberalizmu prezentują - jak ich nazywa L. Witkowski wykorzystując inspiraqe zwrotem zaczerpniętym z pism Henryka Elzenberga (Kłopoty z istnieniem) - „różnej maści podmiotowcy", wywodzący się z antypedago-giki, a którzy w „typowo hurraoptymistycznym" uniesieniu, wszelkie możliwe zło przypisują autorytetowi nie tylko jako zasadzie, ale i śladowi relacji z wychowankiem. Nawet już samo słowo „autorytet" bywa „opatrzone odruchem napiętnowania i jednostronnej dyskwalifikacji". Wygląda na to, powiada Witkowski, że „rozwój ma być możliwy poprzez swoisty skok w kulturę podmiotów, w królestwo wolności i autonomii"1.
Za syntezę tych idei można przyjąć następujące wyznanie twórcy
Summerhill:
„Wzięliśmy się więc za stworzenie szkoły, w której pozwoliliśmy dzieciom na wolność bycia sobą. Aby to zrobić, musieliśmy wyrzec się wszelkiej dyscypliny, wszelkiego pouczania, sugerowania, wszelkich in-strukqi oraz wskazań moralnych i religijnych [...] Wyznaję pogląd, że dziecko ma wrodzoną mądrość i poczucie realizmu. Jeśli zostawi się je w spokoju, bez jakichkolwiek sugestii ze strony dorosłych, rozwinie się na tyle, na ile jest w stanie się rozwinąć2.
Neill dowodzi, że jeśli dziecko będzie wzrastać w miłości otoczenia i poczuciu wolności, to jego rozwój będzie podlegać „prawom sa-moregulacji", bo najważniejsza idea to „idea niewtrącania się do rozwoju dziecka oraz niewywieranie nacisku na dziecko"3. Trzeba wierzyć głęboko - pisze Neill - że nowe pokolenia, o ile nie zostaną „wypaczone w dzieciństwie" brakiem wolności - miłości, która daje szczęście, będą żyły ze sobą w pokoju i w głębokiej tolerancji wobec wszelkiej odmienności. I dlatego, w imię tej przyszłości, Neill woła: „Znieś autorytet. Pozwól dziecku być sobą. Nie pomiataj nim. Nie pouczaj. Nie praw kazań. Nie umoralniaj go. Nie zmuszaj do robienia czegokolwiek"4. Autorytet z tej perspektywy, rozumiany jest jako synonim autorytaryzmu, a każde wtrącanie się dorosłego w „naturalny rozwój dziecka szkodliwym naciskiem".
Neill sądzi, iż dziecko „urodziło się dobre", więc jeśli jego „naturalny rozwój nie zostanie zakłócony przez ingerencję" - to „niewątpliwie wyrośnie na dobrego człowieka". Dla przykładu: „altruizm przychodzi później w sposób naturalny - jeżeli dziecka nie uczy się, by nie było egoistyczne i to właśnie nauczanie moralne czyni dziecko złym"5. Ingerencja dorosłego jest zbędna, bowiem „zmysł społeczny, poczucie społecznej odpowiedzialności nie rozwija się do wieku co najmniej 18 lat"6, a ponadto, jeśli pozwoli się dziecku na „faktyczne uwolnienie emocji, intelekt da sobie radę". Ową niewskazaną ingerencją jest przede wszystkim głos nauczania moralnego (porównywany przez Neilla obrazowo do głosu szatana)7, wyrządzający dziecku krzywdę poprzez wprowadzanie osądu moralnego dobra i zła, z intencją rozbudzenia w nim wyrzutów sumienia i poczucia winy, a następnie - lęku.
Z relacji Neilla wynika, że uczniowie w jego szkole programowo byli izolowani od dylematów sfery publicznej spoza swego „wyspowego" ośrodka, bowiem mieli żyć życiem i problemami, które znali z codziennych doświadczeń mikroświata summerhillowskiego. Ale i one nie były opracowywane mentalnie przy współudziale wychowawców, tak by wychowankowie rozumieli zdarzenia oraz zjawiska zachodzące wokół nich i jako wstępujące pokolenie potencjalnych aktorów zmian społecznych mogli nabywać konieczne zdolności do krytycznej samoświadomości własnych przekonań i autorefleksji w kontekście możliwych do
L. Witkowski, Podmiot jako humanistyczne wyzioanie dla pedagogiki. Przeciw skrajnym »podmiotowcom«, w: idem, Edukacja wobec..., op. cit., s. 127,134.
A. S. Neill, Summerhill, przeł. B. Białecka, Katowice: Almaprint 1991, s. 12.
Ibidem, s. 65.
Ibidem, s. 198.
Ibidem, s. 167.
15 Ibidem, s. 46,169.
Ibidem, s. 167.