W opowieści rozwijają się równolegle, kontrastuj1 2!'1 I sobą, zewnętrzne wydarzenia z życia Stiepana Kain tuk lit go i dzieje jego duszy. Wydarzenia zewnętrzne, poczynijlfl od jego wyrzeczenia się świata, przyjęcie święceń,' wają się po linii wstępującej — prosty mnich przeirtilliH się w czyniącego cuda starca. Ale wraz z tym życif wgli wnętrzne bohatera posuwa się po linii, zstępującej, ulu IB jąc, jak pustoszeje dusza, która staje się coraz bard mil) obca ludziom. Niepomiernie rozrosły indywidualizm® 212 niany jest tu pozorem służby bożej.
Liczne stronice Ojca Sergiusza poświęcone są ujawofl niu oszustwa religijnego. Tołstoj pisze wprost, że h1hw| pustelników-cudotwórców, rozpowszechniana przez wł«śi gminną, jest „środkiem przyciągania do monasteru pąlnl2 ków i ofiarodawców”1. W ten sposób spekulacja stajl ffl odwrotną stroną religii. Demaskująca siła realizmu il stoją przejawia się zwłaszcza w scenie, kiedy kupiec Iroi2 pędza tłum, który przyszedł pokłonić się ojcu Sergiussofl i łaknie pociechy, uzdrowienia i rady.
„— Ojcze! — rozległy się głosy w tłumie. — Ojcifl Opiekunie nasz! Nie porzucaj nas! Zginiemy bez ciebie! ,
Kupiec, posadziwszy ojca Sergiusza na ławeczce jpod wiązem, wziął na siebie obowiązki policjanta i zaczął bar2 dzo stanowczo rozpędzać ludzi. Prawda, że mówił cichM tak, że ojciec Sergiusz nie mógł go usłyszeć, ale mówił stanowczo i gniewnie:
' — Wynoście się, wynoście! Pobłogosławił, no to czego jeszcze chcecie! Marsz! A jak nie, to naprawdę dam W kark. No, no! Ty, ciotko w czarnych onucach, idź sobifi idź. Gdzie się pchasz? Powiedziano: dosyć. Jutro będzifjp jak Bóg da, a dziś wszyscy precz!
— Dobrodzieju, tylko okiem rzucić, spojrzeć na jego twarzyczkę — mówiła staruszka.
— Jak ci spojrzę — gdzie się pchasz?” 2
W rozdziale, z którego pochodzi ta scena, ujawniona zo
P3lu klasowa istota cerkwi prawosławnej: jej organizacja ■fruńcie rzeczy jest odbiciem struktury urzędów pań-■Wiiwych imperium rosyjskiego, jej kapłani to szczegól-PKo rodzaju urzędnicy, w równym stopniu jak ludzie Myliccy opanowani ambicjami i dążeniem do kariery.
I W scenie, w której przedstawiony został zachwyt tłumu ■ widok ojca Sergiusza, odsłania się kontrast pomiędzy lllliywym o nim wyobrażeniem ludzi jako o szacownym, Iwlątobliwym starcu, a jego wewnętrznym opustoszeniem. Mliwnej wierze .ludu -przeciwstawiony tu został moral-hy fałsz, w którym pogrążył się ojciec Sergiusz. Stosunek PjcA Sergiusza do ludzi wierzących w jego cudotwórczą ■00, jego prawdziwe uczucia Tołstoj ukazuje nie w Obszernych monologach wewnętrznych, ale w skąpych za-ryMuch, uwagach rzuconych jak gdyby mimochodem.
I „Ojciec Sergiusz zauważył, że kupiec jakoś surowo sobie poczyna, i słabym głosem powiedział braciszkowi, żeby nie odpędzano ludzi. Ojciec Sergiusz wiedział, że on ich I tak przepędzi, i bardzo pragnął zostać sam i odpocząć, sit) posłał z tym braciszka, żeby wywołać wrażenie.”1 W duszy jego nie ma nic poza znużeniem, chłodem, obojętnością.
Nie wiara, ale podrażniona miłość własna kazała Ka-satskiemu wyrzec się świata, wyrzec się błyskotliwej kariery i przyjąć święcenia zakonne. „Zostając mnichem — pisze Tołstoj — dawał dowód, że gardzi tym wszystkim, co wydaje się tak ważne innym i co jemu również wydawało się ważne wówczas, gdy służył w wojsku; dawał dowód, że wzniósł się na taką nową wyżynę, iż mógł stamtąd patrzeć z góry na tych, którym dawniej zazdrościł.” 2
Przemieniony w narzędzie intratnych kombinacji zwierzchników monasteru, ojciec Sergiusz zdawał sobie sprawę, że tycie jego coraz bardziej oplątuje sieć obłudy i kłamstwa, „czuł, jak zanika jego wewnętrzne życie, a miejsce jego
£45
1 Dz. XII, s. 289.
Dz. XII, s. 294.
1 Tamże.
Dz. XII, s. 266.