4
4
.Sowir •/. n ł
■' r nim minia gadać. Jakoż tedy wy do niego macie przy-•.I;lPic*? Ja bym dała sto dukatów, abym tylko z nim mówić mogła. Sowiźrzał rzecze: — A gdybym ja tego dokazał, żebym was przed papieża przywiódł, byście ustnie z nim rozmawiali, dalibyście mi sto czerwonych złotych? — Gospodyni natychmiast jemu obiecała te pieniądze dać; ale się u niej ta rzecz widziała być nie podobna, aby ona do papieża miała przystąpić. Sowiźrzał rzekł: — Pani gospodyni, jak prędko się to stanie, abyście mi zaraz sto dukatów położyli! — Więc ona przyzwoliła i pomyśliła sobie: — Jeszcześ daleko od papieża, i nie wiem, dociśniesz li się do niego?
Sowiźrzał tedy już na to czekał, rychło li do kaplice ze mszą ś. pójdzie; bo papież zawsze w każde cztery niedziele mszą czytaną miał w kaplicy Jeruzalem S. Jana Lateraneńskiego 25.
Gdy stanął papież u ołtarza, Sowiźrzał się do kaplice cisnął, aby tym bliżej papieża był. Gdy papież żegnał, tedy Sowiźrzał tyłem się obracał. Kardynałowie nań patrząc pytali, co by to był za człowiek tak głupi.
Gdy już po mszy było, taki jego postępek papieżowi opowiedzieli, że lubo człowiek udatny, ale sobie głupie począł. Papież odpowiedział: — Potrzebna jest rzecz, abyśmy się wywiedzieli, jakim to umysłem uczynił; bo to nam należy takowe ludzie karać i z takowego błędu i niedowiarstwa wywieść, gdyż to przeciw Panu Bogu jest, co uczynił. Przeto każcie, aby przede mną stanął.
Tedy posłano po Sowiźrzała, aby na rozkazanie papieskie stanął. Sowiźrzał poszedł na pałac bez omieszkania. Papież ujźrzawszy go rzekł: — Coś ty za czło-\ wiek a jako wierzysz? — Odpowiedział: — Ojcze ś., tak \ wierzę jako moja gospodyni! — Którą oraz mianował |vłasnym imieniem.
Papież rozkazał, aby przedeń stanęła; a kiedy przyszła, pytał jej, jaką by wiarę trzymała? Powiedziała: — Chrześcijańską; a to, co by Kościół chrześcijański przykazał, chcę wszystko pełnić.
Sowiźrzał tuż stojąc myślił sobie dziwnie, potem rzekł: — Najdostojniejszy ojcze, sługo nad sługi boże! Takową zarównie ja wiarę trzymam. — Rzekł papież: — Czemużeś się tyłem ku ołtarzowi obracał? — Sowiźrzał odpowiedział: — Najświętszy ojcze! Jestem ubogi i wielki grzesznik, a przed spowiedzią nie jestem godzien na święty Sakrament pojźrzeć.
Po tej rzeczy papież zaniechał Sowiźrzała; a on potem do swojej gospody poszedł i upominał się onych dukatów u swej gospodyni; którą sumę jemu dać musiała.
I takowym łotrem, jako i pierwej, był Sowiźrzał aż do końca, a po rzymskim odpuście 26 nic się nie polepszył.