96 Andrzej Sza ha j
bardziej wrogi jawi nam się świat zewnętrzny, lym bardziej cenimy sobie rodzinne ciepło, a nade wszystko atmosferę zaufania, jaką odnajdujemy w rodzinie. Nie wszystkim jednak ta ostatnia wystarcza. Tęsknią do jakiejś wspólnoty szerszej, w której mogliby poczuć się jak w rodzinie podniesionej do wyższej potęgi, zapomnieć o swojej odrębności, o swojej egzystencjalnej samotności.
Zastanówmy się teraz, jak tęsknoty powyżej sformułowane mogą zostać zaspokojone. Dokonamy tego formułując dwa modele wspólnotowości. jak sama nazwa „modele” wskazuje, konstrukcje to mocno uproszczone i schematyczne. Mają nam jedynie pomóc uświadomić sobie możliwe nieporozumienia, które pojawiają się, gdy mówimy o wspólnotowości, pojmując przez nią coś innego niż nasi społeczni (polityczni) partnerzy lub interlokutorzy. Owe dwa zasadnicze modele wspólnotowości to: wspólnotowość organiczna (niereflek-syjna) i wspólnotowość k on strukty w i s t y czn a (refleksyjna). Ta pierwsza łączy się z przekonaniem, że dana wspólnota jest całkowicie naturalna, dana niejako z góry, gotowa, wyprzedzająca decyzje jej członków, co do ewentualnej przynależności, wyższa wobec jednostek, w istocie swojej niezmienna, harmonijna, zjednoczona wokół tych samych wartości, samowystarczalna, że jej granice są dobrze określone, a kryteria członkostwa oczywiste. Od członków tego typu wspólnoty oczekuje się, że będą zachowywali się w sposób wyznaczony dobrem całości, które z kolei uważa się za samo-przez-się-zrozumiale. Dobro owo uważa się za ważniejsze niż dobro poszczególnych jednostek, które liczą się tylko o tyle, o ile wypełniają funkcje służące dobru wspólnoty jako całości. Tego typu wspólnota ma tendencje do tego, aby być wspólnotą wyłączającą, tzn. uznającą osoby nie spełniające kryteriów uznanych za naturalne dla niej (pochodzenia, wyznania, języka, kultury, koloru skóry, posiadania itp.) za z definicji niezdolne do stania się jej członkami. Istotnym elementem utrzymującym spoistość tak pojmowanej wspólnoty jest wróg, najczęściej w postaci jakiejś innej wspólnoty, lub jakiegoś indywidualnego wzorca obcości realizowanego przez wzorcowych antybohaterów. Wspólnota organiczna posiada swoje wyspecjalizowane agendy mające za zadanie podtrzymywanie przekonania, iż jest ona czymś naturalnym, trwałym i odwiecznym. Jako godzące w samo serce tak pojmowanej wspólnoty uważa się wszelkie dociekania mające wskazać, na jej intencjonalne źródła np. w postaci jakiejś świadomej działalności grupy osób (np. inleligencji) lub konkretnych instytucji (np. instytucji państwowych). Z reguły wręcz niezbędne dla jej istnienia okazują się wszelkie mity założycielskie, wskazujące na jakąś instancję poza-ludzką (często praludzką), jako źródło jej powstania.
Wspólnota o charakterze konstruktywistycznym jest wspólnotą, która uznaje swój wyobrażeniowy charakter. Nie wstydzi się wskazywania na autorstwo jej projektu, nie ukrywa swego przygodnego charakteru. Stara się ona być raczej rezultatem swobodnego ludzkiego wyboru, niż jakiejś konieczności wykraczającej poza wszelką ludzką wolę. Jej członkowie uznają, że zachowuje ona swój sens tak długo, jak długo chcą w niej uczestniczyć, jak długo czują się z nią związani emocjonalnie. Wspólnota tego typu nie domaga się jedności za wszelką cenę, uznając wewnętrzną różnorodność za zaletę i wartość. Jej człon-