sądowniczej; sale sądowe mają swoje widownie. Podobne wyniki otrzymamy analizując mecz piłki nożnej. I tu piłkarze zwracają sit; ku sobie, nie ku publiczności, bod w końcu chodzi o to, żeby jedni strzelili gola drugim. A jednak dziś mecz piłki nożnej bez publiczności jest zjawiskiem rzadkim, marginesowym. (Może być zabawą chłopców.) Mecz, który godzimy się tak nazwać w języku potocznym, miewa olbrzymią publiczność. Co więcej, obecność publiczności jest przewidziana i wkalkulowana z uwagi na zjawisko dopingu. A więc tylko pozornie piłkarze sami tu sobie wystarczają. W rzeczywistości publiczność jest im do tego potrzebna, by mogli odnieść sukces. Z uwagi na tę okoliczność przyznaje się jej pewne prawa. Ale z uwagi na charakter czynności pilnuje się, by tych praw nic przekraczała. Czasem się zdarza, że trzeba to ująć w przepisy. Kiedy indziej wystarcza obyczaj. A ilekroć do tego dochodzi, że publiczność bywa zapraszana do przyglądania się czynnościom, które z natury swojej mają charakter zamknięty, można i warto moim zdaniem mówić o czynnościach pozornie zamkniętych. (Pozornie, bo w rzeczywistości mamy tu zwykle do czynienia z jakimś apelem do widzów, milczącym, ale obu stronom wiadomym i przez obie akceptowanym, co może być nawet podkreślane - zwykłe przez jedną stronę - w sposób hałaśliwy.)
I może jeszcze dwie obserwacje. Czynności pozornie zamknięte są wywoływane celowo. Mogą apelować do cichego zachowania widzów. Mają jednak zdolność wywoływania silnych, nawet gwałtownych przeżyć.
Obserwacja druga. Jakiekolwiek byłoby zachowanie widzów, nigdy nic trzeba mówić o ich biernej obecności, bo czegoś takiego w ogóle nic ma.
Nic można być jednocześnie widzem i współtwórcą wydarzeń spektakiogennych. Udany happening łudzi nas taką możliwością, udaje wywoływanie układu „$", a w rzeczywistości go burzy. A więc mimo zasług, jakie należy mu przyznać, musimy go wyłączyć z naszych analiz, bo współdziałanie w zakres naszych rozważań nie wchodzi.
Wchodzi natomiast uczestnictwo, które nie musi polegać na współdziałaniu. Ktokolwiek staje się widzem, zaczyna uczest-
niczyi w wydarzeniach, po pierwsze przez swoją obecność, a po drugie przez swoje reakcje. A jedli będą (o reakcje bardzo intensywne, przyczynią się do podtrzymania układu «S" o wiele skuteczniej, niż by to mogły sprawić jakiekolwiek inne formy działania.
Jednocześnie powinniśmy mieć uwagę zwróconą na fakt, te reakcje mogą być bardzo różne nie tylko w zależności od temperamentu widza i doraźnych okoliczności, ale także w zależności od charakteru wydarzeń. Ta druga zależność sprawia, te jesteśmy w stanie rozrótniać reakcje typowe, w czym bardzo użyteczna bywa klasyfikacja czynności wzbudzających zainteresowanie widza.
Wśród tych jeszcze raz pozwalam sobie polecić uwadze Pani czynności pozornie zamknięte.
UST VI
Chętnie przyjmuję Pani propozycję, żeby ten list w całości poświęcić na powtórkę. Oczywiście będzie to taka powtórka, podczas której rozpatruje się również addenda et corrigenda. Kolejność zagadnień biorę z Pani listu.
Zjawisko. W swoim liście zastanawia się Pani, czy układ rozpraszający w ogóle występuje, i rozpatruje Pani tę kwestię na przykładzie, który podałem. Otóż gotowa się Pani z tym zgodzić, że poszczególne pary czy rodziny rade by na plaży pozostawać jak najdalej jedne od drugich. W praktyce jednak siedzą sobie na głowie. „To się u nas nazywa patelnia" — pisze Pani. Proszę sobie wyobrazić, te u nas to lei się nazywa patelnia i też się ludzie śmieją z takiego odpoczywania w tłoku. A jednak w tym doku jakoś się udaje właścicielom poszczególnych grajdołów bronić swojej suwerenności i to mnie właśnie ciekawi. Ponieważ jednak nie chcę być gołosłowny, proponuję Pani przyjazd do Warszawy. A kiedy Pani przyjedzie do Warszawy, zaprowadzę Panią na wielką
27