IV/AOlU.
Czas, w którym Emilka wyjeżdżała na kursy doskonalenia zawodowego. był zarazem czasem, w którym ja. Gustaw, ulegałem silnej fascynacji kulturą europejską.
Nie byłem jeszcze wówczas najwytrawniejszym w całym instytucie przewodnikiem obcych humanistów, piąłem się dopiero po szczeblach kariery, niemniej, od czasu do czasu, wodziłem cudzoziemskich gości królewskimi szlakami naszego świętego miasta.
Pragnąłem być Europejczykiem. Imponowała mi nawet włoska huma-nistka, do której zapałałem ponadto pożądaniem, i to zapałałem, zanim ją ujrzałem, ujrzawszy zaś. nie poniechałem, mimo że okazała się podupadłą — w estetycznym sensie — członkinią Włoskiej Partii Komunistycznej.
Wszyscy prawd Ii mi komplementy, podziwiali znajomość miasta, współczuli doli przedstawiciela narodu zniewolonego przez komunizm. Wszyscy interesowali się Polską, każdy z nich żywo interesował się Polakami, czytał jakąś polską książkę, słyszał jakieś polskie nazwisko.
Pamiętaj, że życic jest jedno, trzeba więc z niego czerpać pełnymi garściami.
Przez wiele lat próbował sobie na różne sposoby wytłumaczyć ten stan rzeczy. Sformułował nawet kilka teorii, powiedzmy — dwie, trzy teorie porannych zapaści na dźwięk telefonu.
Znalem już teorie, żc życie składa się z kilku pomysłów, kilku kobiet, kilku książek i kilku podróży. W tym momencie upewniłem się o od dawna nurtującej mnie idei, iż życic składać się też może z kilku zdań. Kilka zdań może krążyć wokół ciebie cale życie i znaczyć więcej niż wszystkie pozostałe zdania (od pozostałych zdań).
J. Pilch, Spis cudzołożnic