James M. Buchanan
I. Wprowadzenie
Przypominam sobie fragment poematu Tennysona pt. Ulisses: „Stałem się częścią tego, co widziałem” (przeł. Zygmunt Kubiak — przyp. T.O.). Można odwrócić sens tej wypowiedzi, odwracając kolejność słów: „Wszystko, co widziałem, stało się częścią mnie”. Każdy z nas istnieje w układzie pewnych parametrów (parametrów istnienia), które umiejscawiają nas w' czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Jednakże każdy z nas wnosi do tego stanu istnienia, do tego tu i teraz, unikalną historię, która nie ma alternatywy, ponieważ już się wydarzyła. Historia owa kształtuje naszą percepcję i nasze poznanie lego, co obserwujemy, interpretujemy i oceniamy.
Każda istota ludzka jako samodzielna jednostka świadomości patrzy, słucha, czuje i smakuje przez „inne okno”, żeby użyć wspaniałej metafory Nietzschego. Każdy człowiek „konstruuje" rzeczywistość z dostępnych mu elementów, scalając jakoś parametry egzystencji — naturalne i stworzone przez siebie, których interpretacja i zrozumienie określają istotę ludzką. Przyjęcie tego założenia nie oznacza jednak, iż rzeczywistość istnieje wyłącznie w postaci tworzonej odrębnie przez, każdego człowieka; nie musimy być zwolennikami tak skrajnego solipsyzmu. Metafora Nietzschego ponownie przybywa nam na ratunek. Patrzymy na świat przez różne okna. lecz mimo wszystko patrzymy na ten sam świat. Rzeczywistość nie jest wyłącznie naszą imaginacją, bo przecież zranimy sobie palec u nogi. gdy kopniemy skałę.
Rzeczywistość społeczna nie różni się w zasadzie od rzeczywistości świata fizycznego jako istniejąca niezależnie od ludzkiej wyobraźni. Jednak. ostatecznym celem obserwacji rzeczywistości społecznej jest ludzkie zachowanie, a przyjęcie założenia wolnej woli jej uczestników stwarza możliwość występowania różnic w interpretacji i rozumieniu, które nie występują przy analizie materii nieożywionej. Cegła spadająca z muru nie m0gła dokonać wyboru, że nie upadnie. Obserwatorzy (naukowcy) mogą z łatwością dojść do wspólnych wniosków co do tego, dlaczego doszło do teeo zdarzenia, nawet jeżeli poszczególni obserwatorzy oglądali to zdarzenie z różnej perspektywy. Porównajmy cegłę z osobą, która skręca na lewy, a nie na prawy pas jezdni. Wyjaśnienie, tzn. zrozumienie obserwowanego działania, staje się trudne z powodu założenia, że wybór był możliwy, gdyż podejmujący to działanie nie był przecież genetycznie zaprogramowany do podjęcia takiego jak obserwowano działania.
Filozofowie społeczni XVIII wieku rozwinęli nasze rozumienie tych spraw' przez dokonanie odkrycia, że w naturze ludzkiej istnieją cechy wspólne, które mogą stać się powodem błędnego prognozowania reakcji behawioralnych na zmiany dokonywane pod presją, nawet jeśli istnieje domniemanie, że każdy „aktor" jest zdolny do swobodnego wyboru spośród istniejących opcji. Z tego podstawowego odkrycia wyłoniła się nauka eko nomii przedstawiona w wielkim traktacie Adama Smitha Bogactwo narodów (1776).
Należy zatem uznać poznawcze ograniczenia tej nauki. Rozważmy główną hipotezę: w' miarę spadku ceny sprzedawanego towaru jego dobrowolny zakup będzie wzrastał. Przeanalizujmy dokładnie, co jest treścią tej hipotezy. Nie można z niej wnioskować, że każdy potencjalny nabywca musi zwiększyć zakup tego towaru. Każda osoba dysponuje swobodą wyboru. Hipoteza popytu stwierdza jedynie, że przy uwzględnieniu wszystkich potencjalnych nabywców zostanie zakupiona większa ilość towaru niż przed obniżką ceny. Posuwając się dalej według tej samej logiki, można powiedzieć, że w prawie popytu nie istnieje nic, co pozwoliłoby na prognozowanie, o ile wzrośnie kupow ana ilość towaru. (Z natury prawa popytu nic wynika jednolitość elastyczności cenowej popytu.)
Nie będę się zagłębiał w szczegóły metodologiczne. Dotychczasowe rozważania są wystarczające, aby stwierdzić, że różni obserwatorzy, spraw nie posługujący się podstawowymi programami badawczymi nauk ekonomicznych, mogą między sobą znacznie się różnić w kwestii ostatecznego pojmowania i interpretowania rzeczywistości społecznej, jaką odzwiercied-