2
Jeśli nie przyjęlibyśmy tego przekonania o nadrzędnej w stosunku do jednostek wartości bytu społecznego (czy zresztą istnieje on poza jednostkami?), to można by sądzić, że ład społeczny służy człowiekowi i jest przez to wartością dla człowieka. Jego zasady wskazują na jednostki ludzkie jako na wartości właśnie. Ale. wskazują tylko i żądają liczenia się z nimi, zakazują ich lekceważenia, wykorzystywania, ograniczania ich wolności i ich praw. Wówczas wychowanie uczyłoby poszanowania wolności innego człowieka i jego praw, nie pomagałoby już w korzystaniu z własnej wolności tak, aby nie marnować danego nam czasu życia i swych sił witalnych. Wychowanie prowadzone teraz jako przygotowanie jednostek do życia w społeczeństwie zorganizowanym dla dobra tych jednostek pozostałoby na gruncie pojmowania tego dobra jako korzyści oraz wolności, rozumianej jako prawo do sfery prywatnej i robienia w niej tego, co się chce.
Jednostki służyłyby nadal społeczeństwu, ale we własnym interesie i o tyle tylko, o ile społeczeństwo zapewnia jednostkom dobre organizacyjnie i materialnie warunki życia: bezpieczeństwo, zaspokajanie potrzeb, rekreację regenerującą siły życia, prawa i instytucje gwarantujące ochronę przed innymi ludźmi i przed samym sobą, wszechstronną pomoc w rozwoju. Społeczeństwo nie byłoby już traktowane jako byt nadrzędny i źródło decyzji'o tym, co dobre, a co złe. Jednostki same miałyby o tym decydować i tak organizować swoje życie zbiorowe, aby różnorodne upodobania jednostek znajdowały warunki do bezkolizyjnej realizacji. Poszukiwanie bądź ustanawianie prawdy o tym, co jest dla jednostki zdrowe, korzystne i przyjemne, byłoby respektowanym przez ład społeczny prawem jednostek, a ich obowiązkiem byłoby powstrzymanie się przed ograniczaniem cudzej wolności.
Społeczeństwo pomagałoby swoim członkom w ochronie zdrowia i poznawaniu prawdy o tym, co szkodliwe dla zdrowia, a co mu sprzyja. Upodobania i ewentualne przekonania
0 zobowiązaniu do poświęcania się na rzecz innych pozostawałyby nie tylko poza porządkiem prawnym, ale zostałyby zamknięte w sferze prywatnej dowolności. Nadal nie byłyby organizowane z publicznych środków instytucje, w których wybijające się intelektualnie
1 moralnie jednostki mogłyby poświęcić się bezinteresownemu poszukiwaniu prawdy o święcie, o człowieku, o dobru. Takiemu społeczeństwu nadal nie byłyby potrzebne uniwersytety, skoro są wyższe szkoły zawodowe. Troska o tę prawdę, najgłębiej spajająca ludzi, nie leżałaby u podstaw ładu społecznego. Społeczeństwo pozostałoby wspólnotą interesów jednostkowych- nie byłoby wspólnotą ludzi. Poszukiwanie prawdy byłoby nadal - jak w społeczeństwach totalitarnych, podporządkowujących sobie jednostki - traktowane jako realizowanie subiektywnych, psychicznych potrzeb jednostek i usytuowane poza sferą publicz-