182 Wstyd i przemoc
możliwych środków dzielenia więźniów na antagonistyczne grupy władze więzień kalifornijskich posunęły się wręcz do zachęcania więźniów do tworzenia gangów, których członkowie dobierani są na zasadzie przynależności rasowej. „Cały ten system jest tak pomyślany i realizowany, żeby — jeśli nie otwarcie, to przynajmniej skrycie — popierać wojnę rasową”12.
Teraz jednak chciałbym powrócić do symboliki kary, którą ukazuje zjawisko gwałtów, do jakich dochodzi w więzieniach. Terminu „gwałt” używa się zwyczajowo na określenie seksualnego zniewolenia kobiety. Federalne Biuro Śledcze definiuje gwałt jako „stosunek płciowy z kobietą, do którego zmuszona została siłą i wbrew woli”13. Sformułowanie to wyklucza siłą rzeczy istnienie gwałtu popełnionego na mężczyźnie. Postawy wobec mężczyzn i kobiet, których pochodną jest powyższa definicja gwałtu, rzucają pewne światło na jego symbolikę, bowiem definicja ta implikuje, że zostać zgwałconym to tyle, co zostać potraktowanym jak kobieta. Nie można się zatem dziwić, że ofiarę gwałtu nazywa się w więzieniach „chłopaką”, „kurwą” i „żoną” oraz że mężczyźni, którzy zostali zgwałceni, prawie bez wyjątku twierdzą, że czują się pozbawieni męskości, wykastrowani czy wytrzebieni.
Zjawisko gwałcenia mężczyzn może być o wiele powszechniejsze, niż ukazują to jakiekolwiek statystyki. Z powodów, na które wskazałem wyżej, gwałtów popełnionych w więzieniu prawie nigdy nie zgłasza się władzom tych zakładów ani nie informuje się o nich mających siedziby poza murami zakładu karnego prokuratur okręgowych, a sądy zajmują się nimi tylko w najbardziej ekstremalnych przypadkach. Na przykład w wyczerpującym sprawozdaniu z przeprowadzonego przez wydział policji i prokuraturę okręgową śledztwa, w ramach którego przesłuchano ponad 3 tysiące więźniów i 500 pracowników służby więziennej, ogłoszonym pod tytułem „Napastowanie seksualne w filadelfijskich zakładach karnych i aresztach”, zastępca głównego prokuratora okręgowego, Allan Davis, po wysłuchaniu powtarzających się opisów „gwałtów zbiorowych i wiktymizacji młodych, niedoświadczonych więźniów”, dochodzi do wniosku, że przemoc na tle seksualnym przybrała rozmiary epidemii. Mimo to — stwierdza — do jego biura wpłynęły doniesienia o niespełna trzech procentach spośród szacunkowej liczby tysiąca napaści na tle seksualnym rocznie, które wykryto podczas tego śledztwa tylko w więzieniach filadelfijskich14.
Pomimo to gwałcenie mężczyzn przez innych mężczyzn jest — jak wykazuję tu czarno na białym — jedną z najpowszechniej spotykanych, uniwersalnych rzec można, cech systemu karnego. Wniosek ten wynika nie tylko z moich obserwacji, bo potwierdza to wielu innych. Przytoczę tu tylko kilka przykładów. Podczas dochodzenia przeciwko stanowemu Wydziałowi Resocjalizacji w Teksasie zebrano i przedstawiono tak obciążające materiały, że prowadzący tę sprawę sędzia federalny, William W. Justice, określił znęcanie się jednych więźniów nad innymi, włącznie z napastowaniem seksualnym z użyciem siły, jako „stwierdzony fakt”, dodając, że jest to „zwykła” praktyka w tym systemie karnym15.
W wyniku innego, zarządzonego w 1980 roku przez sąd, badania warunków w jednym z więzień na Florydzie stwierdzono, że:
napady, gwałty, rabunki, nożownictwo i strzelaniny były na porządku dziennym nawet w pilnie strzeżonych i zamkniętych miejscach. Napastowanie seksualne było tak nagminne, że pewien strażnik, cytowany w raporcie sporządzonym dla stanowych władz ustawodawczych, powiedział, iż szanse uniknięcia przez młodego więźnia zgwałcenia są „prawie zerowe (...) Zostanie zgwałcony w ciągu pierwszych dwudziestu czterech — czterdziestu ośmiu godzin. To prawie norma"16.
W podobnym tonie utrzymany jest uhonorowany Nagrodą Pulitzera reportaż Loretty Tofani17, w którym autorka pisze, że wbrew oficjalnym danym, według których w ciągu roku w zakładach karnych dla mężczyzn dochodzi do niespełna dziesięciu gwałtów, z przeprowadzonych przez nią i zarejestrowanych na kasetach magnetofonowych rozmów z dziesięcioma strażnikami, sześćdziesięcioma więźniami i jednym pracownikiem więziennej służby medycznej wynika, że zdarza się ich w przybliżeniu około tuzina tygodniowo (czyli ponad 600 rocznie) w samym tylko Prince George Detention Center (Centralnym Areszcie Powiatu Prince Georgel.
W 1968 roku szefostwo Aresztu Powiatu Cook w Chicago samo przyznało, że gwałty zbiorowe „zdarzają się regularnie”.