32 KASPER TWARDOWSKI
Nie chcę ja, nie chcę dowcipu mojego puszczać na głębią spraw świata marnego,
35 dość mojej Łódce, zaniechawszy biegu,
piąć się przy maszcie k zbawiennemu brzegu. I lubo praca moja mała będzie, lub w moję Łódkę mało co ich wsiędzie, przecię ja będę, popływając sobie,
40 kończył swój zamysł w zaczętym sposobie.
A ty, Apollo, naciągnąwszy strony, f gdy śpiewać będę żywot uwikłony w gęstym sitowiu grzechu plugawego, puść smutne Echo od fletu twojego,
45 a póki lutnia twoja będzie brzmiała, \ użyj Pallady, aby przyśpiewała płaczliwym głosem, głosem żałobliwym pospołu ze mną niech śpiewa troskliwym. / Ale się mylę i daremno żądam 50 ratunku od was, bo go nie oglądam.
Wasza rzecz śpiewać Mąrsa surowego, twardą przyłbicą łeb prasującego, mnie zaś potrzeba zinąd, nieszczęsnemu, szukać ratunku, w grzechach tonącemu.
55 A w tył rzuciwszy z Hełikonu rady, I dojdę, dalibóg, prawdziwszej porady. q Panno - nie ty, co z par<n>askiego koła nakryłaś łaurem skronie swego czoła, ale która zajazd nieśmiertelnych wity 60 nosisz na głowie żeniec znakomity-Ty sama podaj do serca mojego krople Twej rosy z źrzódła zbawiennego, bych mógł opłakać, łaską Twą wzniecony, w plugawych grzechach żywot utopiony. \
65 A jeśli kędy grzech wierszem farbuję,. & niech w Twojej łasce odmiany nie czuję.
A ty, ucieszna, lecz nietrwała młodzi, która się pławisz w niestałej powodzi,
chroń się Syrt morskich, Kaukazu śnieżnego 7ll waruj z daleka, byś Okrętu twego oń nie rozbiła, by snadż morskie wały, wzbiwszy go na głąb, wiecznie nie zalały.
Żyj skromnie - radzę, radzę - żyj cnotliwie, chcesz-łi do portu przypłynąć szczęśliwe,
7h a te kart kilka, będzie-lić się zdało, przeczytaj z łaską, zabawię cię mało.
l,’,wl|o*iftstis] 12.
Memento Creatoris tui in diebus iueentutis tucie.
Będąc na ten świat z matki wypuszczony, a herbem Bożym na krzcie oznaczony, zaraz mię w ciepłych pieluchach pod świętą lii) chorągiew7 niosła, na której rozpiętą ukazowała tajemnicę mego Odkupiciela. Tam z serca swojego ciężkie wydychania wypuszczała chcący, bym z niej przykłady brał, na nię patrzący, lift Rada by była Kostkę ze mnie miała Sta<ń>sława, sposób by była wiedziała.
I często do mnie łagodnie mawiała:
„Namilszy synu, tego bym ja chciała, abyś zawczasu Zbawiciela tw^ego ()(l nawyknął chwalic za żywota mego,
który przez sw?ą śmierć z okrutnej paszczeki wyrwał cię złemu smokowi przezdzięki i chce, żebyś się starał tu o Jego łaskę. Za co ty zbawienia wiecznego ')!'» bądź pewien, które dla ciebie zgotował, będziesz-li Jego przykazanie chował”.
Tej mię i inszej za żywota swego uczyła cnoty, życia pobożnego zawczasu świętą ponętę dawała -11)0 z młodu mię w jarzmo zbawienne wprzęgała.