Wiem. iż nasza pewność, że aspiiyna leczy przeziębienie, jest silniejsza od naszej pewności, iż Proust zamierzył sobie coś innego niż Nerval. Istnieją stopnie dopuszczalności interpretacji. Mam większą pewność tego, że aspiryna obniża temperaturę ciała, niż tego że dany preparat leczy raka. Podobnie, mam mniejszą pewność tego, że Proust i Nerval posiadali różne pojęcia pamięci, niż tego, że Sylvie została napisana stylem różnym od Proustowskiego. A już całkiem pewien jestem tego, że Nerval pisał przed Proustem, chociaż nie mogę się oprzeć na doświadczeniu osobistej percepcji, lecz po prostu ufam społeczności. Wiem, że bomba atomowa została zrzucona na Hiroszimę w 1945 roku, ponieważ ufam społeczności (aczkolwiek niektórzy uczeni francuscy oznajmili, iż społeczność nie jest godna zaufania, i orzekli, że Holocaust został wymyślony przez Żydów). Naturalnie, wypracowaliśmy pewne nawyki filologiczne, na których podstawie wiemy, jakim świadectwom, jakim dokumentom, jakim rozstrzygającym sprawdzianom musimy zaufać. Stąd się bierze moje silne przekonanie, że Hiroszima została zbombardowana, a Dachau czy Buchenwald istniały. Na tej samej zasadzie mam przekonanie, że teksty Homeiyckie, aczkolwiek ich autorstwo jest niepewne, powstały wcześniej od Boskiej komedii i że trudno je zinterpretować jako zamierzoną alegorię Męki Chrystusowej. Mogę naturalnie wysunąć sugestię, że śmierć Hektora jest „figurą” Męki Chrystusowej, lecz dopiero uzyskawszy konsens kulturowy co do tego, że Pasja jest odwiecznym archetypem, a nie zdarzeniem historycznym. Stopień pewności, z jaką przyjmuję, że narrator Sylvie doznaje przeżyć różnych od opisanych przez narratora Prousta, jest niższy od stopnia pewności, z jaką przyjmuję, że Homer pisał przed Ezrą Poundem. Niemniej w obu przypadkach opieram się na (w pierwszym przypadku przypuszczalnym) konsensie społecznym.
168
Mimo oczywistych różnic w stopniu pewności czy niepewności każdy obraz świata (czy to będzie prawo naukowe, czy też powieść) jest samoistną księgą otwartą na dalsze interpretacje. Jednakże pewne interpretacje da się rozpoznać jako nieudane, ponieważ przypominają muła: niezdolne są do wytworzenia nowych interpre tacji i nie można ich zestawić z tradycjami poprzednich interpretacji. Siła systemu kopemikańskiego nie wynika jedynie z faktu, że wyjaśnia on pewne zjawiska astronomiczne lepiej od tradycji ptolemejskiej, lecz także z faktu, że - zamiast ukazać Ptolemeusza jako szaleńca i kłamcę — Kopernik wyjaśnia, dlaczego zbudowanie przezeń nowej interpretacji było uzasadnione.
Sądzę, że w ten sam sposób powinniśmy się zajmować tekstami literackimi czy filozoficznymi oraz że istnieją przypadki, kiedy ktoś ma prawo podważyć daną interpretację. W przeciwnym razie dlaczego miałbym sobie zaprzątać głowę poglądami Richarda Rorty ego, Jonathana Cullera i Christine Brooke-Rose? Kiedy wszyscy mają rację, wtedy wszyscy są w błędzie i mam prawo zlekceważyć każdy punkt widzenia prócz własnego.
Na szczęście ja tak nie myślę. I dlatego, że tak nie myślę, dziękuję uczestnikom tej debaty za wszystkie inspirujące przemyślenia i tak liczne interpretacje mojej twórczości. Jestem przekonany, że myślą oni podobnie do mnie, bo w przeciwnym razie by ich tu nie było.