Odrobina wodolejstwa z mojej strony
już pomijając całą otoczkę meteorologiczną, o napotkaniu się dwóch frontów itp. itd.
wewnątrz chmury burzowej występują intensywne pionowe ruchy powietrza. W wyniku tych ruchów powietrza lód wędruje ku górze chmury napotykając po drodze krople wody. Lód uderzając i trąc o wodę oddaje jej elektrony, wobec czego dodatnio naładowany lód wędruje ku górze, a w dolnej warstwie chmur zostaje ujemnie naładowana woda. Wobec czego dół chmury jest naelektryzowany ujemnie, a szczyt dodatnie.
Powietrze jest dość dobrym izolatorem i przez pewien czas powstrzymuje przed wyrównaniem biegunów elektrycznych. Jednak z czasem różnica potencjałów jest na tyle duża że dochodzi do ruchu ładunków.
Powierzchnia Ziemi jest naładowana generalnie dodatnio - nie wiem dlaczego
Mechanizm przepływu jest generalnie taki sam dla wyładowania wewnątrz chmury jak i wyładowania z gruntem.
Gdy napięcie jest dodstatecznie duże, następuje dwuetapowe uderzenie pioruna.
I - gdy ładunki ujemny wędruje ku biegunowi dodatniemu, równocześnie podobnie się dzieje z ładunkiem dodatnim. W wyniku tego ruchu powstaje kanał silnie zjonizowanego powietrza. W końcu kanał z bieguna dodatniego i kanał z bieguna ujemnego spotykają się i dochodzi do sprowadzenia ładunków ujemnych do bieguna dodatniego. Jest to tzw. wyładowanie wstępne
II - Silne wyładowanie powrotne wykorzystujące ten sam kanał zjonizowanego powietrza. Wyładowanie to niesie ze sobą ładunki dodatnie do bieguna ujemnego
cały proces jest powtarzany kilkakrotnie w ciągu ułamka sekundy, aż do zneutralizowania biegunów w chmurze