Z B1 C NI C V PBZTCNODNUK
IW)
Pierwszy zauważył to przenikliwie przyjaciel autora i klasyk, recenzent Tbwarzysiwa Iksów (wiadomo, że w tym wypadku był nim Tadeusz Mostowski). Iksowie przyjęli dzieło Felińskiego -z dawna wyczekiwane, czytane w salonach warszawskich już w roku 1815 - z radością i wielkim uznaniem, ale od razu zwróci* li uwagę na paradoksalną sytuację polskiego tragediopisarza -zmuszonego pisać dramat z dziejów narodu, którego „romanse* wa* natura brzydziła się zbrodnią, którego historia nie spełnia uniwersalnych reguł tragizmu, nie zawiera nawet wystarczająco dramatycznych fabuł, żadnych odstręczających zbrodni i tym podobnych. Był to pogląd wówczas powszechny - przyjdzie się z nim bezskutecznie zmagać w parę lat później Kordianowi w podziemiach katedry Świętego Jana. Iks-Mostowski pisał w „Gazecie Warszawskiej": „Jednakże dzieje nasze między europejskimi są najmniej tragiczne. Często zaburzone, lecz zawsze łagodne: nie ma w nich ani tych okropności w wojnach, ani osobistych napaści, ani krwawych odwetów. (...) Zdarzenia zatem z historii naszej przeniesione na scenę tragiczną (...) zająć tylko zdołają boleśnie i czule; skutkiem ich nie okropność, ale litość i łzy będą"2. Od razu też wytknął Felińskiemu podwójne zakończenie. Rzeczywiście: finał utworu rozwija się w toku podwójnej perypetii: pierwsza (akt V, sc. 3), to jest zgoda króla z sejmem i rokoszanami, uznanie małżeństwa i prawa Barbary do korony, przynosi pomyślne zakończenie, zamykające polityczną kontrowersję wokół małżeństwa króla; druga perypetia (akt V, sc. 6 i 7) osobisty, miłosny wątek utworu zamyka nagłą, nieszczęśliwą śmiercią Barbary, otrutej przez królową-matkę, Włoszkę Bonę. I trzeba powiedzieć jasno: Barbara ginie śmiercią nieszczęśliwą, ale nie tragiczną.
Śmierć bohaterki przypada na moment, który jest dowodem przewag ustroju i triumfem politycznej mądrości Polaków, urzeczywistnieniem kompromisu, pozwalającego narodowi wyjść pomyślnie z pułapki potencjalnie tragicznego konfliktu obowiązku z uczuciem, racji zbiorowej z potrzebą szczęścia osobistego („Jak zgodzić miłość Polski z Barbary miłością? / Powinność ojca ludu z męża powinnością?” - akt IV, w. 351-352), Stwierdźmy wprost: w scenie trzeciej ostatniego aktu autor Barbary Radziwiłłówny definitywnie stracił szansę na napisanie prawdziwie klasycznej tragedii, choć uczynił wszystko -w warstwie kompozycji, stylu, norm scenicznych - by zrealizo-