_O języku kleryków 79
odmian (np. polszczyzny codziennej, obiegowej czy języka potocznego) przede wszystkim obecnością swoistego słownictwa i frazeologii. Możliwe są jednak różnice nieco głębsze, wynikające na przykład z przyjętych czy narzuconych w danym środowisku swoistych zachowań komunikacyjnych, widocznych, powiedzmy, w sposobach zwracania się do drugich, w sposobach nawiązywania rozmowy, w stylach komunikowania się (zimny, formalny czy ciepły, zbliżony do familiarnego), w dopuszczalności lub niedopuszczalności swobodnej ekspresji własnych odczuć i ocen itp.
Własny środowiskowy język ze społecznego punktu widzenia spełnia w danej grupie kilka bardzo ważnych funkcji. Po pierwsze - taki język jednoczy jednostkę z daną zbiorowością, czyli spełnia funkcję socjalizującą. Ten, kto nie zna stylu porozumiewania się i języka charakterystycznego dla danej grupy, pozostaje poza jej obrębem, jest w pewien sposób osobą z zewnątrz, „obcą”, niewtajemniczoną w problemy grupy. Dopiero poznanie danego grupowego języka pozwala jednostce włączyć się w pełni do danej grupy. Po drugie - swoisty język odróżnia dane środowisko od innych zbiorowości, stając się istotnym wyznacznikiem tożsamości grupy. Po trzecie - jeżeli dana grupa ma swój język, to sam ten fakt dodaje jej prestiżu w porównaniu z takimi grupami społecznymi, które nie były zdolne do wytworzenia własnego języka, bo - jak można domniemywać - nie okazały się grupami wystarczająco zintegrowanymi wokół jakichś wspólnych doświadczeń i celów. I ostatnia sprawa, co nie znaczy, że najmniej ważna: każdy swoisty socjolekt dostarcza grupie jego użytkowników własnego narzędzia do opisu i interpretowania rzeczywistości. Członkowie grupy patrzą na świat przez pryzmat swego języka jak gdyby przez te same okulary. W ich języku widać, jakie wyznają wartości wspólne, co jest im drogie, a co odrzucają, o co są skłonni walczyć, a co jest im obojętne. Z tego punktu widzenia wniknięcie w język środowiska jest najlepszym kluczem do poznania mentalności jego członków. Nie jest to łatwe, bo przecież ten język dla osób z zewnątrz ze swej istoty nierzadko jest niezrozumiały. Spójrzmy pod tym kątem na materiał, jaki udało się nam zebrać".
W języku środowiskowym kleryków dominuje ekspresja, to znaczy użytkownicy nie tyle nazywają, opisują specyficzne realia swego życia, ile raczej po swojemu interpretują i oceniają. Nie brak tu żartu, humoru i zdrowego dystansu do samego siebie, np. medytować w oparciu o Biblię - ‘drzemać, opierając łokcie o Biblię’; przymusowa rekreacja - ‘spotkanie seminaryjne’; z cyklu: „Czego dziś nie zobaczymy” - ‘o przeglądaniu programu telewizyjnego’. Pewne wyrażenia komentują specyficzne doświadczenia,.zawodowe” duchownych, np. odprawiać na semafora - ‘uczestniczyć w koncelebrze sprawowanej w nieznanym księdzu obcym języku’ (wyrażenie nawiązuje do gestu podniesienia ręki podczas konsekracji) lub zostawić kogoś na Uriasza - ‘pozostawić księdza w konfesjonale z długą kolejką wiernych’. Inne świadczą o wewnętrznych podziałach wśród kleru, np. zakonnicy mówią o księżach diecezjalnych księża prywaciarze, podkreślając to, że w zakonie panuje wspólnota dóbr materialnych, podczas gdy ksiądz diecezjalny sam dysponuje swoją własnością. Ujawnia się tu postawa oceniająca, wartościująca, odsłaniająca przekonanie, że księża zakonni sąjakoby lepsi od diecezjalnych. Krytyczny punkt widzenia widać też na przykład w wyrażeniu łamanie słowem, nawiązującym do łamania kołem, służącym do oceny nieudanego, męczącego, nieskutecznego kazania. Wyrażenie gęba brewiarzowa to humorystyczny opis księdza jako pewnego typu ludzkiego, rozpoznawalnego po charakterystycznej fizjono-
11 Badania przeprowadzono w dwóch seminariach zakonnych, w których uczestniczyło 50 kleryków