r
a ja zostałem z tyłu i nabrałem -wysokości. Złapałem jednego Messerschmitta - zestrzeliłem go, potem drugiego. Miałem już na koncie trzy, wszystko mi szło jak z płatka. Znowu nabrałem wysokości, jakieś 25 tysięcy stóp, i kręciłem się w okolicach kanału La Manche, czekając na niemieckich niedobitków, którzy będą wracać.
Nagle stanąłem w ogniu. Wiedziałem, że mnie zestrzelili, bo przed nosem zrobił mi zwycięską beczkę niemiecki Me-109. Trafił w zbiornik dodatkowy, umieszczony 50 cm za tablicą rozdzielczą, zawierający 50 galonów, prawie 200 litrów paliwa.
Lataliśmy wtedy różnie — jedni na głównych zbiornikach, tak jak ja, inni najpierw wypalali rezerwowe. Bałem się raczej wybuchu gazów, które zostają w zbiorniku po wyczerpaniu paliwa, niż przestrzelenia pełnego zbiornika, bo jeśli nie będzie iskry to paliwo wycieknie i nic się nie stanie. Niestety, gdzieś była iskra, nastąpił wybuch i płomień buchnął na mnie. Na dodatek był wrzesień, ciepło i może nie poparzyłbym sobie rąk i twarzy, ale latałem wtedy bez gogli i w krótkich rękawiczkach. Od razu odpiąłem pasy, zasłoniłem twarz ręką, aby ochronić się przed płomieniem — jednak zacząłem się cały palić. Jedną rzecz pamiętam wyraźnie: wyłączyłem wtyczkę od radia, bo bałem się, że jak wyskoczę, to zawisnę na tym kablu przy kadłubie. Otworzyłem „budę”, puściłem drążek sterowy, samolot zaczął „pikować” w dół z szybkością.
► W kokpicie Ju-88. Pilot Luftwaffe i jego nawigator, studiujący mapę.
■ula | ||
1 '1 |
która wcisnęła mnie w fotel z taką siłą, że nie mogłem się ruszyć, ani przewrócić samolotu, żeby się z niego wydostać. Pamiętam tylko, że jak lewą ręką zasłaniałem oczy i twarz, to prawą złapałem się za burtę i podciągnąłem się do góry. Ponieważ samolot nurkował w dół nie kontrolowany — prawdopodobnie, bo ja nic nie pamiętam — pęd powietrza mnie po prostu z niego wyrwał. Kiedy wypadałem, musiałem zderzyć się albo z kadłubem, albo z ogonem.
Działając podświadomie, jak to człowiek na granicy życia i śmierci, pamiętałem tylko, że jestem cały w ogniu i żeby od razu nie otwierać spadochronu — musiałem najpierw „urwać” te płomienie. Tak się chyba stało, bo obudziłem się jakieś 200 metrów nad ziemią, nad polami buraczanymi na południu Anglii.
▲ Pilot S. Skalski
T Plakat Luftwaffe. Przewaga liczebna, siła, dyscyplina i dotychczasowe panowanie w powietrza miały utwierdzać pilotów w poczuciu wyższości
Zdjęcie z książki pt. Passerby, Tell Polami K. Filipowa I Z. Wawra, Wydawnictwo Arkady
◄ „Minęliśmy się najwyżej o tyle!” Niemiecki pilot dzieli się z kolegą wrażeniami z lotu bojowego.
◄ ◄ Ciasny kokpit Spitfira. Przycisk spustowy karabinu maszynowego umieszczony na końcu drążka sterowego.