KREWMACY 2 LITWY
-C O «*J wiedra) mieści się jedynie w legendzie, to jednak lerm..
((> ile * ^ przedstaw icme teatralne może wpłyną ^ *’CłXJa u
>cdnak* ° C/> m b>b JU> m°Wa' ***** Poct> sprezentuję u 1‘ .^\x Tadeusza Konwickiego, dla miłośników jego twórc/oici\u '
l**taa & bohalcrj (czcmu zrcs^ sprzyja, wnoszona nr/^ *** * pozatekstowe - ..stolik w Czytelniku" itp. - wiedza o tym /e Kon w, f TiłolouN* w życiu przyjaźnij się,. To przecież Konwicki w tvm nimtc ten film wraca do krainy swojej młodości (rzeczywiście, u okresie zdicC ,pLs roku znalazł się tam po raz. pierwszy od roku 1956. co umożliwiła sytu-
* a politYCZna; trzy lata wcześniej ekipa Andrzeja Wajdy realizująca Kronikę ***&>»• miłosnych me mogła nawet marzyć o zdjęciach w Wilnie). A mczalcż 1 oj jego ulubionej poetyki i od biografii sama pozycja reżysera sprawia dndatko-
* K widz podczas seansu ixJnosi wrażenie kontaktu z autorem-Konwickim By
przy przy kładzie Wielkiej Improw izacji, można powiedzieć za Zbigmc-wcm Majchrowskim: Holoubek interpretuje arcymonolog. Konwicki układa fil-W)HV esej * Istotnie, w trakcie odbioru Wielkiej Improwizacji w Lawie ma s,ę wrażenie takiej podwójności: słuchając tekstu, czuje się kontakt z Artystą-Akto-fcm wnoszącym swoim idealnym wykonaniem wszystkie treści omówione powy żej, nałożone naturalnie na treści związane z twórczymi możliwościami człowieka, oW 0ch traktuje wieraz Mickiewicza; oglądając obraz, myśli się o komentarzu wnoszonym przez kolejnych dwadzieścia pięć wcięć pochodzących od Artysty-Autora kierującego nasz odbiór w stronę obrazów wydobywanych ze zbiorowej pamięci. By raz jeszcze zacytować Majchrowskiego: Improwizacja w ujęciu Konwickiego jesj (...) rozdarta między sielanką a apokalipsą, między schadzką Gustawa i Manii u powstaniem warszaw skim, między Tuhanowiczami a Katyniem w.
Ale jak już wspomniałem, oprócz tych dwóch nakładających się na siebie perspektyw narracyjnych, idących - mówiąc w skrócie - od Mickiewicza i od Konwickiego, jest jeszcze perspektywa trzecia. Uruchamia ją ludzki tłum. owa Jawa", wydobywana na pierwszy plan przez tytuł filmu, odwołujący się oczywiście do słynnej wypowiedzi Wysockiego w finale sceny Salonu warszawskiego i dotyczący społecznej ..głębi", niemożliwej do wyziębienia prawdziwej natury Polaków. W ramie filmu jest to tłum współczesny, raz anonimowy, jak w scenie ulicznej, kiedy indziej częściowo rozpoznawalny - jak w obrazach opuszczającej wytwórnię ekipy filmowej czy w triumfalnym obrazie uczestników papieskiej
pojawiający się w obrazach filmu jakby przy okazji, niezależnie t 11 \ sc
torów, jak w anachronicznie naśladującej konwencję telewizyjnego ^
^wencji ..opowieści Sobolewskiego” (Piotr Fronczewski) a y w * ^ lckstU) Ni? na zasadzie lejtmotywu. niezależnych od opowieści ocy _ na|c. 1 opowieści Reżysera (choć w planie całości - do Konwickiego i Nvlcc/onych f^ych) wizerunkach ludzi za nieznane winy uwięzionych. '
srodkiem jezdni oraz innych, którzy bezsilnie przypatrują się J P uchwyCona W świetle całości filmu jest to wspólnota nareszcie z > ; * NV końcu
w tym krótkim momencie, kiedy dwustuletnie męczę stw