CCF20101015005

CCF20101015005



76 SŁAWOMIR MROZEK

POETA Chciałbym wyjaśnić. Mimo że w zasadzie pani się nie myli, to jednak...

KAPITAN Przyjaciel? Tchórz i pętak, tfy!

LAURA Czy pan jest muzykiem wojskowym?

POETA Nie jestem już poetą w ścisłym tego słowa znaczeniu. Tak samo jak kapitan nie jest już właściwie wojskowym ani też tym bardziej nie jest muzykiem!

LAURA Wystąpił pan z wojska? Jaka szkoda!

KAPITAN Nic podobnego! Proszę nie słuchać, co mówi ten przewrotny osobnik. Jestem kapitanem służby czynnej i żaden chłystek nie ośmieli się temu zaprzeczyć.

POETA Tak? Może wobec tego opowie pan tej pani, co pan tu właściwie robi.

RUDOLF (do Laury, cicho) Abnegaci.

KAPITAN (zmieszany) Ja?

POETA A pan, pan. Po co pan tu przybył i dlaczego właściwie pan stąd nie odjeżdża?

KAPITAN Ja się przed panem tłumaczył nie będę.

POETA Ależ nie przede mną, skądże znowu! Zresztą ja i tak wiem wszystko, więcej niż pan wie o sobie. Bo posiada pan tak ubogie życie wewnętrzne, że inni muszą panu użyczać świadomości, żeby pan w ogóle mógł sobie coś uświadomić.

LAURA Pan gra na skrzypcach?

KAPITAN Ja? Skądże znowu! To jest, chwilowo... staram się. (nie mogąc się wysłowić, do Poety, zły, że musi korzystać z jego pomocy) Powiedz jej pan, do diabła!

POETA Kapitan stara się nauczyć gry na skrzypcach zastępczo, że tak powiem. W charakterze kuracji.

LAURA Kapitan chory? O, biedny!

KAPITAN Zdrów jestem jak byk! Powiedzże jej pan, do kroćset!

POETA Fizycznie kapitan cieszy się doskonałym zdrowiem właściwym naturom prymitywnym. Jednak wewnętrznie także nie umiał się obronić przed dolegliwością, tak charakterystyczną dla stanu współczesnych umysłów. Właśnie ta wspólnota niedoli, względnie doli, łączy nas, jak pani widzi, mocnym węzłem.

LAURA Czy to boli? Czy nie ma na to rady?

POETA Ba, gdyby to chociaż bolało. Najgorsze jest to, że nawet nie boli. Zupełna nicość. Brak idei. (wskazując na Kapitana) Proszę spojrzeć na kapitana!

KAPITAN Wypraszam sobie.

POETA Proszę spojrzeć. Cóż państwo widzą? Zuch, krzepki oficer, wojak. Ale to tylko zewnętrzność. Chodzi o to, że wewnętrznie kapitan nie jest już kapitanem, ponieważ utracił ideę kapitaństwa.

KAPITAN Ja...

POETA Wiem, wiem. Chce pan znowu zaprotestować. A jednak nie obejdziemy się bez pańskiej opowieści, kapitanie. Proszę, pani czeka.

KAPITAN Nie chcę! To jest pułapka!

LAURA Ale ja naprawdę jestem bardzo ciekawa. To musi być zajmująca historia. Zawsze lubiłam opowiadania

0    wojnie, o bohaterskich czynach.

POETA (do siebie) O wojnie, o czynach! Biedny żołdak!

KAPITAN Widzi pani, tak się złożyło, że to nie jest o wojnie, jak by to powiedzieć...

POETA Sensu stricto...

KAPITAN Tak właśnie chciałem się wyrazić. Chociaż, oczywiście, sama rzecz dotyczy wojskowości. O, jak najbardziej! Chodziło właśnie o rekruta...

POETA Kapitan przybył tutaj celem przeprowadzenia poboru wśród okolicznych chłopów.

KAPITAN Tak jest, tak jest. Zbisurmanili się chłopi

1    właśnie... (bijąc się nagle w pierś) Ech, niech już będzie. Nieszczęście się stało, łaskawa pani, nieszczęście.

LAURA To okropne!

KAPITAN W samo sedno pani trafiła łaskawie. Ale kto mógł przewidzieć? Stanąłem w tej karczmie, oby ją piekło pochłonęło, ale nawet regulamin mówi, że kwatera pierwsza rzecz. Szablę odpasałem, przy stole siedzę, grzane piwo piję i myślę sobie: od jutra pobór. Kto zdrowy, ten do wojska, kto chory, ten będzie zdrów, kto głupi, ten zmądrzeje, kto ryży, tego się ogoli.

POETA Proste, co?

KAPITAN Nie przeszkadzaj pan. Więc tak siedzę, jak powiedziałem. I nagle, sam nie wiem, skąd mi się to


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20101015001 68 SŁAWOMIR MROZEK POETA Okolicę zasnuła jednostajna szarość... Strugi dżdżu przesła
CCF20101015009 84 SŁAWOMIR MROZEK POETA Proszę o spokój. Ostatecznie nic nie wiadomo i wszystko jed
CCF20101015017 100 SŁAWOMIR MROZEK POETA (szyderczo) Na przykład? LAURA Na przykład... na przykład
CCF20101015019 104 SŁAWOMIR MROZEK POETA Wydaje mi się... Ależ tak! Na pewno! Wyraźna ulga! (pauza.
CCF20101015010 192 Sławomir mrozek S A pod spodem? N (mniej pewnie) Słyszę ciebie. Wszystko słowa..
CCF20101015011 88 SŁAWOMIR MROZEK szedłszy do tego, co ludzi interesuje, przypatrzyłem się z bliska
CCF20120401021 r/,x iwicrdzcń jest istotą rozprawy, podobnie jak założenie, że istnieje zrozumiały
CCF20101015007 80 SŁAWOMIR MROZEK KAPITAN A żebyś pan wiedział, że pokażę! POETA Widzi pan? Znowu z
CCF20101015025 116 SŁAWOMIR MROZEK wtedy to chciałem po koleżeńsku, zwyczajnie. Ale odkąd jemu zacz
CCF20101015001 174 SŁAWOMIR MROZEK GŁOS B Cicho! GŁOS N Dlaczego cicho? Tam jest zabawa! GŁOS B Cic
CCF20101015006 184 SŁAWOMIR MROZEK B Do ciebie mają? S Co mogą mieć? B Zrobiłeś im co? S Nie. B Ja
CCF20101015007 186 SŁAWOMIR MROZEK S Aha! My na zabawę. To znaczy, że ona jest gdzieś za domem, a j
CCF20101015009 190 SŁAWOMIR MROZEK B Jak poczytasz, to ci przejdzie. N O czym czytać? B Ma zabawa b
CCF20101015002 70 SŁAWOMIR MROZEK RUDOLF Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby chłopstwo prowadziło tak
CCF20101015003 72 SŁAWOMIR MROZEK na by się wziąć do tego czy owego, ale po co? Na niczym to nie za
CCF20101015003 178 SŁAWOMIR MROZEK N ICO? B (groźnie) Co kto mówi? (pauza) ...Oni gorsi! (pauza) ..
CCF20101015004 74 SŁAWOMIR MROZEK pokażę, kiedy mi się uda. Skończy się to pańskie „po co”, „na co”
CCF20101015004 180 SŁAWOMIR MROZEK N Nie ma. S Ale głupi. B (zwalniając N) Dwanaście! Taki stół! Ap

więcej podobnych podstron