ISO Natura uzależnienia
Narkomania dużo częściej występuje wśród ludzi bied nych, żyjących na granicy ubóstwa; osoby z takich środowisk przeważają też wśród szukających pomocy w poradniach narkotykowych. Są to ludzie, którzy nie mogą liczyć na zdo bycie porządnego wykształcenia lub polepszenie swojego by tu, pochodzą z rozbitych rodzin, codziennie narażeni są na nienormalne lub kryminalne zachowania swoich bliskich lub znajomych; nie mają czym wypełnić czasu, nie mają powodu uznawać hierarchii wartości zamożniejszych grup społec/ nych, których przedstawiciele pokazywani są w telewi/p i których widują w elegantszych dzielnicach. Szukają więi ucieczki od ponurej, na każdym kroku frustrującej rzeczy wistości. Z badań przeprowadzonych wśród żołnierzy ame rykańskich w Wietnamie wynika, że schemat sięgania i uzależnienia się od narkotyków jest stosunkowo prosty i że na daną liczbę osób biorących narkotyki powinien sic od nich uzależnić jakiś konkretny procent. Schemat się jednak ni* sprawdza. W Wietnamie normalne stosunki społeczne czy śro dowiskowe, normy kulturowe i moralne właściwie nie ist niały, zakłócone zostały stosunki międzyludzkie, otoczenie było obce, wrogie i przerażające. Zażywanie heroiny taniej i łatwo dostępnej - rówieśnicy uważali za społecznie akcep towane, wręcz pożądane. Wielu żołnierzy używało heroiny bardzo czystej i w dużych ilościach, w związku z czym aż połowa z nich się uzależniła. Jest to zresztą liczba dużo niższa niż ta, której można by oczekiwać, badając pacjentów pora dni narkotykowej lub uwzględniając tylko ludność miejską. Co więcej, fakt, że zdecydowana większość uzależnionych żołnierzy przestała brać heroinę zaraz po powrocie do domu. dowodzi, że kiedy społeczne parametry ulegają odwróceniu, problem uzależnienia przestaje mieć znaczenie.
Aspołeczne jednostki rozpoczynają i kontynuują branie narkotyków tylko dlatego, że wiąże się to / inną nielegalną lub nastawioną przeciw społeczeństwu działalnością, w którą się zaangażowali. Są bardziej podatni na intensywne zażywanie narkotyków i na uzależnienie, ponieważ środowisko, w którym żyją, nie tylko takiego modelu życia nie dezapro-buje, ale wręcz akceptuje. Wizerunek niedbałego klasycznego ćpuna jest dla niektórych bardzo atrakcyjny, być może dlatego, że narzuca wrażenie przynależności i posiadania swojego miejsca w życiu. Na pewno rozbita rodzina, wychowanie w braku uczuć, fizyczne lub seksualne nadużycia - to najczę-dej powtarzające się elementy historii opowiadanych przez osoby, które przychodzą po pomoc do poradni narkotykowych. W obrębie każdego społeczeństwa ludzie gromadzą się w grupy, których systemy wartości bardzo się między sobą różnią. Przeciętny mieszkaniec osiedla w Newcastle napisałby całkiem inny esej na temat „Co sądzę o policji?'' niż prawnik czy księgowy z Tewkesbury. Wewnątrz większych grup tworzy się szereg podgrup, każda z własnymi celami, aspiracjami i wartościami. Przynależność do takiej grupy ma wiele zalet: wspólne zainteresowania, zamierzenia i zajęcia, «> których można rozmawiać i do których można wspólnie dążyć; poczucie przynależności, deklaracje typu „my przeciwko światu", romantyczne poczucie ryzyka, być może też pewna niefrasobliwość, a nawet celowe przekraczanie norm. Przyłączenie się do grupy przestępczej to nie tyle świadoma rezygnacja ze swojego stylu życia, co raczej rozpoznanie alternatywnego stylu, który wydaje się dawać więcej satysfakcji, zwłaszcza tych krótkofalowych. System wartości danej grupy szybko traci na znaczeniu, jeżeli się ją opuści. Wielu / popularnych obecnie dziennikarzy, biznesmenów, a nawet polityków często odrywało się od nauki ekonomii lub histo-iii sztuki, aby wypalić skręta, słuchając „Purple Hnze" lub „In-credible String Band". Inni długo przebywali z hippisami, zanim powrócili do bardziej aktywnego życia.
Używany przez socjologa Emile'a Durkheima wyraz ano-me (gr. - „brak prawa") oznacza stan, w którym spoistość społeczeństwa jest osłabiona do takiego stopnia, że poszczególne jednostki zaczynają poszukiwać własnych celów, zupełnie nie bacząc na dobro ogółu. Bywały okresy, kiedy taki stan rzeczy pokrywał się z polityką rządów, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i USA w latach osiemdziesiątych, tzn. w czasach popularności yuppy i filozofii, która sprowadzała się do hasła: „Jeśli coś zdobyłeś, to masz prawo się tym chwalić". Margaret Ihatcher posunęła się nawet do dumnego stwierdzenia, że ..społeczeństwo jako takie nie istnieje". Oczywiście, w ten sposób wyrażała ona tylko swój entuzjazm dla indywidualnej inicjatywy, ale co w takim razie mieli zrobić ci, którzy tego „czegoś" nic zdobyli? A co gorsze, nie mieli nawet szans, żeby to