70 Teoria literatury
znak (na przykład słowo) jest połączeniem pewnej formy zmysłowej (signans, „znaczące”) i znaczenia (signatum, „znaczone**;; związek między lormą a znaczeniem jest wynikiem konwencji, nie zaś naturalnego podobieństwa. Przedmiot, na którym siedzę, nazywa się „krzesło”, ale równie dobrze mógłby nosić inną^nazwę -_„g^ąslc^~^lBo ^a-poncka”.To, że nazywa się „krzesło”, jest sprawą konwencji Cądź reguły mojego języka; w innych językach ten sam przedmiot ma różne nazwy. Do wyjątków zwykliśmy zaliczać wyrażenia onomatopeiczne, których brzmienie zdaje się naśladować to, co reprezentuje, na przykład hau-hau albo bzzz. I te jednak różnią się w poszczególnych językach: angielskie psy szczekają boiv-zvow, a francuskie oua-oua; angielskim odpowiednikiem brzęczenia pszczoły jest buzz, Francuzi oddają ten dźwięk czasownikiem bourdonner.
Drugi aspekt arbitralności znaku odgrywa z punktu widzenia Sausurre’a i współczesnej teorii rolę bodaj jeszcze istotniejszą: zarówmo znaczące (forma), iak i znaczone (znaczenie) same są elementami wyodrębnianymi dzięki pewnej konwencji: pierwsze z nich na płaszczyźnie dźwięku, drugie
na płaszczyźnie pojęciowej. Języki różnie dzielą płaszczyznę dźwięku i płaszczyznę pojęciową. Polszczyzna odróżnia słowa na płaszczyźnie dźwiękowej, jako od
rębne znaloo odmiennych znaczeniach, nie zawsze jednak musi je odróżniać - mogą to być również regionalne warianty wymowy tego samego znaku. Na płaszczyźnie pojęciowej polszczyzna odróżnia słowo „krzesło” od wyrazu „stołek” (krzesło bez oparcia), przyzwala jednak, by znaczone, czyli pojęcie „krzesło”, odnosić zarówmo do siedzisk z poręczami, jak i bez, zarówmo do mebli twardych, jak i pokrytych luksusowy miękką tapicerką - odmiennych przedmiotów', które równic dobrze mogłyby wiązać się z odrębnymi pojęciami.
Język - twierdzi Saussurc - nie jest „nomenklatura”, zbio-rem nazw' na oznaczenie kategorii istniejących poza nimT Teza ta ma ważne i różnorakie znaczenie dla teorii współczesnej. Zazwyczaj wychodziliśmy z założenia, że słowa
Związek między językiem a myślą jest jednym z najistotniejszych zagadnień współczesnej teorii. Na jednym biegunie mamy do czynienia zc zdroworozsądkowym poglądem, że język po prostu nazywa myśli istniejące od niego niezależnie; pozwała wyrazić myśli uprzednie wobec języka.
„pies” i „krzesło” mamy po to, by nazywać nimi psy i krzesła, których istnienie jest niezależnie od inkieęokolwick i-zyka. baussure dowodzi jednak, ze jeśli słowa oznaczałyby uprzednio już istniejące pojęcia, to miałyby dokładne odpowiedniki znaczeniowe we wszystkich językach, co wcale nie jest prawdą. Każdy język jest odrębnym systemem nie tylko form, ale i pojęć: systemem konwencjonalnych znaków, organizującym świat.
W/
Na drugim biegunie plasuje się hipoteza (Sapira-Whorfth zawdzięczająca swoją nazwę dwóm językoznawcom, któfzy , J i twierdzili, żc język, jakim mówimy, determinuje nasze mv- '
JOdU^lrr
Tg;
sienie. \Vhorf na przykład utrzymywał, że koncepcji czasu w kulturze Indian (HopHnie da się oddać po angielsku (a więc nie da się jej tu objaśnić!).2 Wydaje się, iż nie sposób udowodnić, że są myśli w jednym języku, których nie można pomyśleć lub wyrazić w innym; dysponujemy jednak pokaźną liczbą dowodów na potwierdzenie tezy, że myśl „normalna” bądź „naturalna” z punktu widzenia danego języka wymaga szczególnych zabiegów, by objaśnić ją w katego-riacj
*od językow£)jest swoistą^teorią rzeczywistość). Różne językTdokonująróżnych podz.ia!owT&nie)ącćgo^wiata. Ludzie mówiący po angielsku mają słowo pets (zwierzęta domowe) - kategorię, która nie ma żadnego odpowiednika w języku francuskim, choć Francuzi są właścicielami ogromnej liczby psów i kotów. Angielszczyzna każe swoim użytkownikom wiedzieć, jakiej płci jest niemowlę, by mówiąc o nim, używać właściwego zaimka osobowego: „ona” albo „on” (po angielsku nie można mówić o dziecku „ono”); angielski zakłada więc, że płeć odgrywa nader istotną rolę (stąd z pewnością bierze się zwyczaj ubierania niemowląt w różowe bądź niebieskie stroje, informujące o płci