i
6««Xtój
Hyla już jesień i nie dato się dłużej mieszkać nad Wisłą Z braku innych możliwości postaraliśmy się o miejsce w oś rod* ku. znowu w Grzmiącej. Byliśmy lam bardzo krótko. Pod koniec lulogo wypicprzyli nas stamtąd, a konkretnie mnie za wyniki. Pobrali mocz do analizy na barbiturany i wyszedł odczyn pozytywny. A nie powinien wyjść. Byłem absolutnie czysty. Jednak mnie wywalili. Dorota pojechała ze mną. Nastąpił czas bujania się po ludziach. Ona nic chciała wrócić do domu. a mnie z kolei nic chciała przyjąć matko. Z |towodu nosicielstwa. Takie różne tipiendliwości, dużo /.utargów z siostrami pracz UIV-a głównie dużo nieludzkich zachowali, jak mówienie mi. żebym nic korzystał z wanny, a jak już korzystam, to tu jest chlor, a tu bielinka. Zachowania podszyte lękiem. Niby normalne -ale dla mnie - potworna paranoja Spicpizalem z tego domu jak najdalej. Zamieszkaliśmy ii paty uuikoniaiiskięj. Mieliśmy trochę własnych pieniędzy iui mieszkanie, ale zanim je wynajęliśmy, forsę lulało nam się przećpać. Skończyła się dla nas i ta chata - byliśmy bez szmalu, więc staliśmy się niewygodni. Wtedy przez przypatlek spotkałem się 2 ojcem. Patrzył na innie jak na dziwoląga. Nie mógł zrozumieć, jak ja - młody mężczyzna mający tajnego dzieciaka, mogę robić ze swoim życiem takie rzeczy. Nie mogłem go słuchać. Jego słowa |xiruszały we ituiie poczucie winy, klęski i wstyd.
Ojciec natchnął mnie pomysłem, abym spróbował załatwić mieszkanie. 2 którego on się wyprowadza. Udało mi się to zrobić. To był taki okivs. kiedy ustępowała komuna i zaczęły się tworzyć jakieś samorządy, czy czort wie co. Burmistrzem Pragi był ubek, a wiceburmistrzem gość z „Solidarności". Mocno się nie zgadzali. Wiceburmistrz wysłuchał mojej prośby, kazał przynieść podanie, które następnego dnia mu dostarczyłem. Nie przyznałem się. ze biotę Powiedziałem tylko, że jestem nosicielem i nie mam gdzie mieszkać. Nic mi nie obiecał, ale powiedział. żebym przyszedł za trzy dni. Przyszedłem i... dat mi klucze du mieszkania.
Od tego czasu skończyły się nasze kłopoty lokalowe. A jak już było mieszkanie, to i ćpanie potoczyło się lawinowo. Dzień w dzień bez przerwy grzaliśmy, nasze mieszkanie stało się. me-GO
In i /. piwnicą zawalono workami zc słoma. Kocioł jechał bez pi zerwy. Jedno sic kończyło i zaczynało drugie. ćpanie, ćpanie i i panie.
Mój syn był wtedy n maiki. Miał do mnie mnóstwo pretensji. Wyobrażał sobie, że jak dostanę mieszkanie, to będzie ze mną itucszkai. A nagle słeokuza- ^ . , . .
In. że nic, ho jest dziewczyna i kocioł z.e słomą.
Ćpuński mechanizm -n-mooszukiwanin. Z jednej strony wmawiałem sobie, zc dzieciak jest dla mnie najważniejszy, z drugiej zaś
Ona nie chciała wrócić do domu a mnie z kolei nie chciała przyjąć matka.
wybierałem grzanie. Na tamten c/.is ważniejsze były dla mnie gary. pompka i seks. Wiele i; /ty widziałem przejmujący żal w oczach syna. ale nic lobilcm / tym nic. Bo i co mogłem zrobić, skoro zajęcie sic mm i zamieszkanie razem oznaczało koniec z narkotykami. Na In nie bvło mnie stać.
Z powodu nosicielstwa.