stosowane przez naukę procedury empiryczne z natury odpowiadają rozumowi i prawdzie. Ta optymistyczna wiara jest w pełni prawomocna w wypadku każdego uczonego, który zajmuje się badaniami faktograficznymi, niefilozoficznymi, jednak filozofowi jawi się ona jako samoułuda naiwnego absolutyzmu. W pewnym sensie nawet irracjonalizm dogmatyzmu Kościoła jest bardziej racjonalny niż racjonalizm, który wykazuje taką gorliwość, że przebiera miarę. Zgodnie z teorią pozytywistyczną, oficjalne gremium uczonych jest bardziej niezależne od rozumu niż kolegium kardynalskie, które musi przynajmniej baczyć na ewangelie.
Z jednej strony pozytywiści twierdzą, że nauka powinna mówić sama za siebie, z drugiej - że jest ona tylko narzędziem, a narzędzia są nieme, niezależnie od tego, jak wiele mogą zdziałać. Czy to się pozytywistom podoba, czy nie, propagowana przez nich filozofia wyraża się w ideach i jest czymś więcej niż narzędziem. W myśl tej filozofii, słowa mają nie sens, lecz tylko funkcję. Paradoks, że sensem ich filozofii jest bezsensowność, mógłby w istocie stać się znakomitym przyczynkiem do myślenia dialektycznego. Jednakże dokładnie w tym punkcie filozofia ta się kończy. Wydaje się, że Dewey czuł tę słabość, skoro napisał: „Dopóki naturaliści nie zastosują swych zasad i metod do sformułowania takich zagadnień, jak: duch, świadomość, jaźń itd., będą przegrani”1. To czcza obietnica, że któregoś dnia pozytywizm rozwiąże istotne problemy, których dotychczas nie mógł rozwikłać z powodu nadmiaru obowiązków. Nie przypadkiem pozytywizm - jak wynika z pewnych jednoznacznych wypowiedzi Camapa i innych, którzy zbliżyli się do wulgarnego materializmu - zdradza niechęć do wdawania się w takie delikatne kwestie. Cała metodologiczna i teoretyczna struktura neopo-zytywizmu wyklucza oddanie sprawiedliwości problemom sygnalizowanym przez „takie tematy, jak duch, świadomość, jaźń itd.” Pozytywiści nie mają racji, patrząc na intuicjonizm z góry. Obie antagonistyczne szkoły cierpią na tę samą niemoc: w określonym momencie powściągają krytyczne myślenie za pośrednictwem autorytarnych oświadczeń, które dotycząjuż to najwyższej inteligencji, już to nauki jako jej surogatu.
Pozytywizm i neotomizm są ograniczonymi prawdami, które ignorują sprzeczność tkwiącą w ich zasadach, W rezultacie obydwa nurty usiłują odgrywać despotyczną rolę w sferze myślenia. Pozytywiści nie dostrzegają tego, że mankamenty ich stanowiska mają fundamentalny charakter i swą bezradność w obliczu współczesnego kryzysu duchowego przypisują pewnym drobnym zaniedbaniom - na przykład temu, że nie udało im się stworzyć przejrzystej teorii wartości. Hook obstaje przy „kompetencji badania naukowego do oceniania” roszczeń utrwalonych tradycją interesów w życiu społecznym, nieuzasadnionych przywilejów, wszystkiego tego, co podaje się za „narodową klasę lub rasową prawdę”2. Postuluje badanie wartości. Podobnie Nagel uważa, że trzeba stosować „wszystkie elementy analizy naukowej - obserwację, wyobrażeniową rekonstrukcję, dialektyczne opracowanie hipotez i eksperymentalną weryfikację”3. Prawdopodobnie ma on na myśli badanie „przyczyn i skutków” wartości, które wskazuje Hook, i wyraża pogląd, że powinniśmy dokładnie wiedzieć, dlaczego czegoś pragniemy i co się zdarzy, jeśli będziemy do tego dążyć - słowem, sądzi, że należy starannie badać ideały i wyznania wiary, by stwierdzić, co spowoduje ich wcielenie w czyn. W ten sposób funkcję nauki w odniesieniu do wartości określił Max Weber, arcypozytywista. Jednakże Weber ostro rozgraniczał poznanie naukowe od wartości i nie spodziewał się, że sama nauka eksperymentalna zdoła przezwyciężyć społeczne i polityczne antagonizmy. Specyfiką pozytywizmu jest natomiast redukowanie tego, co mu się wymyka - jako „wartości” - do faktów i ujmowanie zjawisk duchowych w urzeczowionej postaci, jako swego rodzaju towarów lub dóbr kultury. Niezależne myślenie filozoficzne winno wznieść się ponad pojęcie wartości, jak również ponad ideę absolutnej ważności faktów.
Pozytywiści tylko pozornie unikają „neurastenii”. Okazują zaufanie. To, co Dewey nazywa zorganizowaną inteligencją, uznają oni za jedyną instancję zdolną rozwiązać problem: społeczna stabilność czy rewolucja. Optymizm ten w rzeczywistości skrywa jednak więcej politycznego defetyzmu niż pesymizm Webera, który nie
J. Dewey, „Anti-naturalism in extremis”, wyd. cyt,, s. 28.
Tamże, s. 5.
Tamże, s. 57.