Myślenie bytu i problem Innego 193
struktury, nie stanowi całości z tym, co naznaczone; naznaczony przez coś absolutnie innego. Oznaczanie, czysto zewnętrzny stosunek członów, nie mających ze sobą nic wspólnego, nie związanych żadną „korespondencją”, stosunek absolutnej różnicy, nie wypływa z jakiegoś zubożenia intuicji; swoją sensowność czerpie z samej transcendencji, nieredukowalnej do intencjonalności ani do struktur potrzeby, którą należy zaspokoić. Czy absolutna różnica transcendencji nie przejawia się zatem jako nie-obojęt-ność8, jako naznaczenie (affectiori) - i wrażliwość (ajfec-tivite) - radykalnie odmienne od prezentowania się bytu w świadomości? Naznaczenie przez niewidzialne - niewidzialne tak bardzo, że nie dające się przedstawić, ani stema-tyzować, ani nazwać, ani pokazać palcem jako „coś” w ogóle, jako to czy tamto, a zatem „absolutnie nie dające się wcielić” {„labsohanent non = incamable”), które nigdy się nie „ucieleśnia”, które nie może być przedmiotem hipostazy, naznaczenie spoza bycia i bytu oraz różnicy między nimi, spoza ich dwuznaczności; nieskończoność, zaćmiewająca, wydarzenie bycia {1’essance). Naznaczenie, czyli bierność: świadomość, nie będąca świadomością czegoś, ale psychiką, która powstrzymuje intencjonalność tak, jak powstrzymujemy oddech, a zatem czysta cierpliwość: czekanie, które nie czeka na żaden przedmiot, nadzieja, która nie spodziewa się wcielenia Nieskończoności, której cierpliwości nie ogranicza żadna pro-tencja; bierność bardziej bierna niż jakakolwiek bierność doświadczenia, które jest jeszcze przyjmowaniem, cierpliwość i długość czasu; cierpliwość, czyli długość czasu. W nieustannym odsuwaniu się (<differmce1 2) czystego znaczenia odkrywamy sam czas, ale jako nieustanną dia-chronię: bliskość Nieskończoności, zawsze i nigdy bez-intere-sowności i „bycia”-ku-Bogu {de Vd-Dieu). Naznaczenie, ale bez punktu stycznego z naznaczonym: wrażliwość. Bliskość w lęku zbliżenia, wstrząs przebudzenia. Dia-chronia czasu jako bojaźń Boża3.
Bliskość Boga, w której rysuje się nieredukowałna do wiedzy relacja społeczna, lepsza niż synteza i spełnianie się bycia w świadomości siebie, bliskość, w której poprzez to, co jest „lepsze niż”, zaczyna dopiero znaczyć dobro. Bliskość nadająca sens czystemu trwaniu, czystej cierpliwości życia, które po prostu przeżywamy bez żadnej racji istnienia; rozumność starsza niż odsłanianie bytu.
4. Tradycyjna filozofia nie mogła nie nazwać paradoksu tego nieontologicznego znaczenia, nawet jeżeli natychmiast powracała do bytu, widząc w nim ostateczną podstawę rozumności, do której się odwoływała. Jednym z najwspanialszych sposobów wyrażenia transcendencji była sformułowana przez Kartezjusza idea Nieskończoności, zaszczepiona bytowi skończonemu i wykraczająca poza jego możliwą wiedzę. Co prawda, posłużyła ona Kartezjuszowi za przesłankę dowodu na istnienie Boga. Tak, przez transcendencję, która w pewien sposób naznacza byt skończony swoim bezmiarem, filozof poszukiwał pozytywności stema-tyzowanego i tożsamego ze sobą bytu. Relacja transcendencji pojawia się w filozofiach poznania - choć w czystości swej tylko na krótką chwilę - pod różnymi nazwami. Jest tym, co ponad bytem u Platona; wchodzi „wrotami” czynnego intelektu u Arystotelesa; jest wznoszeniem się rozumu teoretycznego do rozumu praktycznego u Kanta; jako pragnienie bycia uznanym przez innego człowieka pojawia się nawet u Hegla; jest odnawiającym się trwaniem u Bergsona, który, być może, ujął w niej - bardziej niż w swojej ogólnej koncepcji integralnego zachowania przeszłości - samą dia-chronię czasu; jest też budzeniem się rozumu u Heideggera.
Sposób myślenia o tym, co wykracza poza stematyzo-wany korelat, sposób myślenia o Nieskończoności, która
• Sugerowany przez Levinasa związek etymologiczno-logiczny między „różnicą” a „nieobojętnośdą" nie da się pokazać na grunde polszczyzny; uciec się można jedynie do latynizmów: „dyferencja" i „nie-in-dyferencja". W tym ostatnim słowie „nie" plus „in" (przedrostek negatywny) tworzą podwójne przeczenie, a zatem -w sensie logicznym - pozbawiają całe słowo elementu negacji, czyniąc zeń synonim „dyferencji". (M.K.)
Francuski czasownik „di/ferer” ma dwa podstawowe znaczenia: 1. różnić się; 2. odsuwać, odkładać na późnij. Wywodzą się z niego zarówno „diffirence” — „różnica”, jak „diffkrance" - „odwlekanie”. Gra słów, której nie sposób oddać po polsku. (M.K.)
Trzeba poddać krytyce Heideggerowską fenomenologię wrażliwości, której punktem wyjścia jest trwoga i która bojaźń Bożą sprowadza do strachu przed karą.
13 — 0 Bogu...