inteligencją, drugi głupotą (Witwicki, 1925: 1,7). Pociągałoby to za sobą ■ subiekty wizację pojęcia znaczenia znaku, skoro, znaczenie *— to inter-pretant, interpretant zaś to dyspozycja. Innymi słowy, ten sam znak co innego by znaczył dla jednego odbiorcy niż dla drugiego — w. zależności od tego, jakie by w każdym z nich wywoływał dyspozycje. Dotyczy to również pojęcia dyspozycji fizycznych, takich jak różna u różnych osobników kurcżliwość mięśni czy niezborność soczewek (Witwicki, 1925:1, 7). ■Najwidoczniej więc inne pojęcie dyspozycji miał na myśli .Morris, Może pojęcie dyspozycji, nabytych, a nie wrodzonych, Ałe i ono wywołuje takie' same jak poprzednio wątpliwości.
Rżecz w tym, iż'— według. Morrisa — znak ma wywoływać w organizmie dyspozycję do reakcji należących do tej samej rodziny zachowań co reakcje, które wywołałby denotat owego znaku, gdyby był obecny. Takie pojmowanie znaku przez Morrisa nie zgadza się z jego własnym określeniem pojęcia rodziny zachowań. Wszak pisał (Morris* 1971 ■: 87), że'dwa łańcuchy reakcji należą do tej samej rodziny zachowań, gdy oba zaczynają się od reakcji na podobne przedmioty występujące w foli bodźców początkowych i gdy oba kończą się osiągnięciem tychże przedmiotów, ■ tym razem jako celów zaspokajających podobne potrzeby qrga-nizmu. Np. więc wszelkie ciągi reakcji, które zaczynają się od spostrzeżenia jedzenia, a-kończą ria spożyciu go, należą — według Morrisa
— do tej samej rodziny zachowań. Wypadki zaś, w których bodźcem początkowym, a następnie celem jest określony rodzaj pożywienia, np. mięso królicze, stanowią jedną z podrodzin tej rodziny zachowań (Morris, 1971 : 87);
Podane przez Morrisa przykłady znaków
— m.in. dźwięk dzwonka jako znak, że jedzenie czeka na psa w określonym miejscu — nie spełniają powyższych warunków, gdyż reakcje na znak jako na bodziec należą do innej rodziny zachowań niż reakcje na przedmiot oznaczany, Po pierwsze bowiem dzwonek nie jest podobny do jedzenia; pomijamy tu nieścisłość powiedzenia, że jakieś dwie rzeczy są do siebie podobne, gdy się nie wyjaśnia, pod jakim' względem i dó jakiego stopnia. Po drugie, reakcje psa na dźwięk dzwonka nie kończą się zjedzeniem dzwonka (Kotarbińska, 1957:93— 95).
Obok interpretantu również sygnifikacja znaku mogłaby uchodzić za jego znaczenić w obrębie omawianej teorii biologicznej. Tym -kolejnym pojęciem znaczenia zajmiemy się niżej, mianowicie w rozważaniach ha temat konota-cyjnej tfeorii znaczenia. Obecnie poprzestaniemy na odnotowaniu, że gdyby przyjąć, iż znaczeniem znaku jest: jego sygnifikacja, rozumiana tak jak u Morrisa, powstałaby następująca niedogodność. Pies uwarunkowany na dźwięk dzwonka jako na znak czekającego pożywienia, zareaguje na ten bodziec tak samo w różnych wypadkach, mianowicie zarówno wtedy gdy* w misce znajduje się mięso, jak wówczas gdy jest w niej kasza, zupa, kość, mleko, ciastp, cukier czy ziemniaki. Natomiast cechy każdego z tych denotatów będą za każdym razem inne, stąd więc inna też będzie sygnifikacja- znaku, czyli w tym wypadku jego znaczenie. Tak pojmowane znaki byłyby zatem wieloznaczne, a organizm reagujący na owe znaki nie uwzględniałby tej ich wieloznaczności: pies, usłyszawszy dzwonek, tak samo za każdym razem biegłby do miski i zjadał to, co. się w niej. znajduje. ‘
Wysunięte wyżej zarzuty godzą nie tyle w samą biologiczną koncepcję znaku jako bodźca wywołującego reakcję warunkową organizmu, ile w sformułowanie przez Morrisa warunków,
239