/. „Balladyna "
Od prawdy wewnętrznej obu łych ludzi Kirkora i Pustelnika — odbija poetyczny fałsz Pilona. I to także baśń ale nic baśń szczera, ludowa; to baśń sztuczna, o fałszywych tonach* robiona z pseudoklasycznych reminiscencyj i sentymentalnej pozy9. Zmienia się styl sceny, inny jest nastrój: pierwej drgała między wierszami gorąca sympatia poety, tu błyska ironia i sąd krytyczny. Ujmuje go Pustelnik w słowa: „Jak szaleją ludzie!” Ten sąd jednak nic tylko do Pilona się stosuje — szaleje Pustelnik, który bólem targany uciekł od świata, a jednak uwieść się daje nadziei odzyskania tronu; szaleje Kirkor, niefrasobliwie zdający los swój przypadkowi ślepemu. Zdaje się, jakby szaleństwo było naturą ludzi i prawidłem życia. Spoza różnobarwnej baśni przeziera smutna twarz poety, który cieszy się i bawi tonami swymi, ale gdy w głąb ich sięgnie, ukaże jako podstawę pesymistyczny pogląd na świat. Nie darmo przecież w liście do Gaszyńskiego nazwie Balladynę gorzkim poematem,0.
I znów się zmienia ton. Rozsnuwa si£ teraz prawdziwa baśń, dzwoniąca różnorodnością rytmów i kolorami błyszcząca. Zaczyna się popis wirtuozostwa poetyckiego: popis rytmiki, która w słowach Skicr-ki, Chochlika, Goplany raz po raz się zmienia; popis obrazowania, które przebudzeniu Goplany1 2 daje świetlistość i lekkość czarowną i cale życie wiotkiej przyrody, życie kwiatów, ptaków, owadów dokoła niej osnuwa; popis stylu, który u Chochlika ma prozaiczną wyrazistość i lekki zakrój epicki, u Skierki tryska obfitością calderonowskiego baroku:
Chcesz tronów
Z wypłakanych nieba chmurek?
Czy ci przynieść pereł sznurek,
Z owych pereł, które dają
Lep na ptaszki; ale mają Takie blaski, takie wody,
Jak kałakuckie jagody.
Chcesz? lecę na trzęsawicc,
Dojrzę — dogonię — pochwycę — Błędnego moczar ognika;
I zaraz w lilijkę białą Oprawię jak do świecznika,
I nakryję białym dzwonkiem,
By ci świecił... Czy za mało?
Rozkaż pani! co pod słonkiem,
Co na ziemi, wszystko zniosę: Drzewa, kwiaty, światło, rosę.
Co nad ziemią, w ziemi łonie: Dźwięki, echa, barwy, wonie, Wszystko, o czćm kiedy śniły Myśli twoje w jezior burzy Kołysane.
(Akt I, sc. 2, w. 336-357)
W tę pogodną orkiestrę wpada komicznie dysonans: najproza-iczniejszy rumiany chłop opiły w roli przymusowej ukochanego Goplany. Ale poeta'nic zadowala się kontrastem samym; on i z trywialności Grabca czyni materiał wirtuozowskiego popisu i w niezrównany sposób do orkiestry włącza rozklekotaną katarynkę.
Mój tata grał na dudach; pięknie grywał pjany,
Ale kiedy na trzeźwo, okropnie rzępolił;
Do tego był balwierzem i wieś całą golił,
Golił i grał na dudach, bo golił w sobotę,
Na dudach grał w niedzielę; a miał taką cnotę,
Że nic pił, kiedy golił, a pił, kiedy grywał.
I wszystko szłojak z płatka. Wtem kogut zaśpiewał, I mój ojciec małżeństwem z żoną los zespolił.
Panna młoda wąs miała, ojciec wąs ogolił.
I wszystko szło jak z płatka. Lecz tu nowe cuda! Żona grała na dudach, a tatuś był duda;
Grała więc po tatusiu, i dopóty grała,
Aż go na cmentarzysku wiejskim pogrzebała.
13
’ Właściwie i Pustelnik pochodzi z literatury pseudoklasycznej i sentymentalnej. Należał on w w. XVIII i w początkach w. XIX do niezbędnych rekwizytów literackich. Zna go zarówno Henriada, jak romans sentymentalny. Nie brak go ani w Malwinic ks. Wirtcmbcrskicj, ani w Asioldzie Mostowskiej — w tej Auoldzie, która sposobem przedstawienia Litwy pogańskiej, mieszaniem mitologii niby rodzimej i klasycznej z chrześcijaństwem uprzedzać zdaje się Halladynf.
Ip Litty, i. 3, s. 137.
Zaznaczyć należy, tż przebudzenie Goplany i również odlot jej w akcie V odbywa się na wiosnę, akęja zaś dramatu, związana z malinami, przypada na porę letnią. W. Grzcgorzcwicz, op.cit., usiłuje tłumaczyć to jako sprzeczność umyślną, zgodną z niekonsekwencjami epiki ludowej, ale twierdzenie takie nie wydaje się dostatecznie uzasadnionym.