/. „Balladyna
Bogaci się zasób wrażeń, zaostrza dar obserwacji, potęguje się znajomość ludzi. Jednocześnie postępuje praca nad wykształceniem własnym — czas wypełnia obfita lektura filozoficzna, dając podnietę dla tworzenia światopoglądu; dołączają się dzieła historyczne, romanse nowe i dramaty, a nad resztą lektury panują, jako towarzysze stali i coraz drożsi — Shakcspeare, Dante, Kochanowski — i Biblia.
Sprzyja to owemu zwrotowi, który się zaznaczył w Kordianie-. poznaniu wartości człowieka wewnętrznego. Dawniej piękno człowieka widział głównie w teatralnej pozie buntu i pogardy — teraz odsłania mu się jasne piękno duszy. Autor, który tworzył krwawego Miodowego i dzikiego Araba, zbrodniczego Żmiję i chorego, skrzywdzonego moralnie Lambra — zapragnął bohaterów czystych, wielkich w harmonii i szlachetności.
Długo myślałem, jaki w dziejach różnych narodów najczystszy jest bohater i z najpiękniejszą duszą.
(List z 24 marca 1834 r.)
W tych słowach zawarta geneza IVallasa zaginionego, który pomostem jest między Kordianem i Anhellim. Wallas, umiłowany już w marzeniach dziecinnych szermierz wolności szkockiej, ma być owym bohaterem najpiękniejszym i najczystszym; a że zgodnie z historią padnie nań tragiczny los daremności wysiłków, więc złączyć się mógł nowy ideał człowieka z pesymistycznym, jak zawsze, poglądem na świat.
Ale w tym wyborze bohatera było świadectwo zdrowia moralnego, był dowód, że jednostronne skierowanie fantazji ku rysom ciemnym, ujemnym, które zdawało się dawniej grozić poecie, zostało przezwyciężone. Bo nie był pomysł Wallasa kaprysem fantazji. Tkwił on głęboko w przeżyciach dojrzewającej osobistości.
Ja teraz — pisał Słowacki 27 kwietnia 18341 — zmierzam do spokoj-ności i wszystkie moje nauki i książki, których używam, zmierzają do tego, abym w sobie filozoficzną piękność moralną utworzył. Dotąd już tyle w nauce tej postąpiłem, że czuję w sobie jakąś spokojność, natchniętą przez godność natury człowieka.
Wallas miał być tragedią historyczną. Artystyczna praca Słowackiego zwraca się teraz ciągle ku tworzeniu odpowiedniej formy
dramatycznej. W Żmii osiągnął on według swego przekonania ówczesnego — ostateczny rezultat usiłowań twórczych w dziedzinie epickiej, dal kwintesencję romantycznej powieści; w Lambrze powieść poetycką uczynił nadto powieścią psychologiczną. Odtąd na przeciąg lat kilku zapanuje problemat dramatu.
Treść dalszych dramatów odpowiadała programowi z prologu Kordiana. Przejmując sic językiem Kochanowskich, poszukując kronik i dziel historycznych — umacniał się w zamiarze, by „z prochu lud wskrzesić”. I gdy po wielkiej wycieczce szwajcarskiej, odbytej w towarzystwie rodziny Wodzińskich, podniecona czarami i potęgą przyrody wyobraźnia zaludniła się takim tłumem postaci, jaki się nigdy dotąd nie jawił poecie — gdy jesienią 1834 r. otoczyły go mary przeróżne, były to mary o polskich imionach, owiane „nieba polskiego błękitem”.
Najpierw przyszły mary naprawdę historyczne. Instynkt poetycki wskazał Słowackiemu, że właściwą romantyczną, rycerską, dramatyczną epoką dziejów polskich jest wiek XVII. Z niego więc wydobywa postać, którą już Byron uczynił własnością literatury — Mazepę i romansowo-tragiczną historię jego strasznego pędu po stepie, wśród którego unosi skrępowanego Kozaka rumak dziki. Jak w Żmii, ku akcji pełnej ruchu, ku wypadkom o tempie szybkim kieruje się poeta, który w marzeniach umiłował energię, zmienność, pęd życia, gdy w życiu własnym pragnął ciszy i pogody. „Gwaltowno--krwawą” nazwał tragedię o „galopującym” Mazepie — była więc napisana w duchu romantyków francuskich i w duchu szekspirowskim. Taki jest też dramat, w lat kilka później z tych samych zapewne motywów zbudowany, a spokrewniony zwłaszcza z dramatami Victora Hugo. Szwajcarski Mazepa stał się pastwą ognia; emendatum ignibus ipse dedit.
Zapewne w redakcji paryskiej z r. 1839 Mazepa zmienił się niemało. Co w nim pozostało z dawnego pomysłu2, trudno określić ze ścisłością pożądaną. Niewątpliwie jednak zasadnicze motywy należą do warstwy szwajcarskiej utworu. Dowodzi tego bliskie pokrewieństwo z Horsztyńskim\ oba utwory wyrosły na tle podobnego skierowania fantazji, podobnych dyspozycyj uczuciowych i literackich; w obu z romansów czytanych i z własnego podniecenia erotycznego wyłonił
7
Luty, t. 1, s. 236.
J Z dawnego tekstu nic nie pozostało — dramat z 1839 r. jest (wbrew przypuszczeniom Małeckiego) utworem stylowo jednolitym