/. „Balladyna "
dramacie, który urągał prawdzie historycznej i najeżony był anachronizmami, występuje fachowy historyk i jego sądy są dopiero szczytem fałszu i bezsensowności, rywalizującej z powagą, z jaką wygłoszone są oceny i hipotezy uczone. Z tąż samą powagą głosi historyk Wawel imieniem przypominający Lelewela, którego Słowacki nic znosił — opinię o autorze dramatu, chociaż — dramatu nie zna; z emfazą mówi, że autor ten „w laurach chodzi”. Oczywiście cały ów ustęp tchnie ironią; Słowacki chciał powiedzieć, że zarówno kpi z pochwał krytyki, jak z jej nagany. A jednak po dziś dzień tego ironicznego zamiaru nic odczuto.
To wszystko znowu nic usuwa faktu, żc epilog razi po Balladynie — i znowu nic będzie wystarczającym usprawiedliwieniem, jeśli się stwierdzi, żc poeta celowo chciał rozproszyć efekt tragiczny, -chciał ostatecznie ukazać Balladynę — jako sztukę, jako fikcję sceniczną. Pierwowzór lub przynajmniej poprzednika miał w Tiecku, który tę metodę ironii rozwałkował w swym dramacie Der gesńefelte Kater, wprowadzając publiczność — jak Słowacki wr epilogu.
Filon zatem jako postać — epilog jako scena wydają się czymś zbytecznym. Z tego ujemnego sądu wypływa wniosek ważny: skoro i Filon, i epilog tak się odcinają od całości jako rażące, niepotrzebne dodatki — to widocznie resztę dramatu odczuwamy jako organizm jednolity; widocznie w reszcie dramatu — dokonało się zharmonizowanie i stopienie w jedność pierwiastków sprzecznych. Stworzona została całość wielobarwna i wielostrunna, mimo eterycznego puchu promiennego mająca siłę wrażania się w serce i w fantazję, mimo igraszek mająca powagę, mimo nieprawdopodobieństw — prawdę i szczerość — i mimo kapryśności swojej nic pozbawiona ani jasnej prostoty, ani konsekwentnej kompozycji.
W liście do matki zaznaczył Słowacki, w jaki sposób chciał pozornej igraszce fantazji za podstawę dać prawdę poważną; oto akcja ma być najnieprawdopodobniejsza, ale ludzie posiadać mają prawdziwe ludzkie, polskie serca. Wśród nielogiczności wypadków snuje się bezustannie logika uczuć, namiętności, charakterów. Dziwiąc się faktom i bawiąc się nimi — współczuć musimy z żywymi naprawdę ludźmi. I oni przecież dostosowani są do tonu baśni; mają na ogół dusze proste i jednolite, i niby na dłoni leżące lak się przedstawia Kirkor, Wdowa, Alina, Pustelnik; nawet skomplikowana Balladyna ma jednolitość i prostolinijność psychiczną, która i jej pozwala być bohaterką powieści ludowej. Wiele też polskości jest istotnie w poczciwej, gadatliwej Wdowie, a zwłaszcza w Kirkorze. Mimo ze powtarza słowa Chlodwika, gdy żałuje, żc nie był na Golgocie z rycerzami swymi, mimo że weszły weń rysy Wallasa, najczystszego a nieszczęśliwego bohatera19 — polski to rycerz z krwi i kości: łatwo zapalny, łatwowierny, pełen animuszu, niefrasobliwy, mężny, skłonny do ofiar, ale mający pociąg do idyllicznego życia gospodarskiego; człowiek taki zdobędzie się na czyn największy, ale wytrwale dokonać i wyzyskać niczego nie potrafi. I jakkolwiek dramat nie zawierał ani prawdy dziejowej, ani syntezy historiozoficznej — dawał zespół pierwiastków, które składać się mogły na obraz życia polskiego: obok rycerskości Kirkora jad cudzoziemski Kostryna, obok pijackiego sar-matyzmu Grabca sentymentalizm Pilona, obok niszczącej ambicji Balladyny prostotę uczuć ludu, którą wcielają dwie ofiary, Alina i Wdowa.
Fizjonomie duchowe osób kreśli Słowacki od razu, nie cofając się przed jaskrawością, nawet podkreślając ją przez silne kontrasty. Usunął skłonność swą do analizy psychologicznej, tak rozwiniętą niedawno w Kordianie. Nawet postać Balladyny, chociaż ją wyposażył w rysy bogatsze niż resztę osób, traktował szerokimi konturami.
Dał jej piętno wielkości — i mimo potwornych rozmiarów, do jakich doprowadził jej zbrodniczość, uczynił ją istotnie bohaterką tragiczną.
W tragedii upadek bohatera potęguje niezmiernie naszą sympatię. Jego zguba ma tym potężniej uprzytomnić wszystko, co w nim było wartościowe. Bez tego odczucia wartości utraconej upadek nie może być tragiczny. Rysy, budzące sympatię, są tu więc konieczne. Nie należy jednak brać tego w znaczeniu wyłącznie etycznym; nie muszą to być szlachetne jakieś uczucia bohatera. Sympatia może być natury estetycznej i intelektualnej. Dwa typy tragiczne ilustrują to najlepiej: Ryszard III i Balladyna. Ryszard III Shakcspctmfa, krwa-
” S. Kotowicz, op.cit. — Z listu, pisanego dnia 24 marca 1834 r., wiadomo, że Słowacki znał głośną powieść o Wallasic Lei Chefs Ńcostais — tj. przekład powieści angielskiej The Scoiush Chufi, którą ogłosiła w r. 1810 Miss Jane Porter. Otóż opowiadanie o tym, jak Kirkor odrzuca koronę ofiarowaną i wskazuje dziedzica prawego korony, przypomina rozdział IV tomu III tej powieści. William Wallacc zwyciężył króla angielskiego Edwarda i oswobodził Szkocję; biskup ogłasza go pomazańcem Bożym i wszyscy obecni wołają; „Niech żyje król William!” Na to mówi bohater: „Nie klękajcie przede mną... Nie mogę przyjąć berła, które mi ofiarujecie, bo Ten, który nami wszystkimi rządzi, zachował naszego prawowitego monarchę: Bruce żyje".
21