I. „ Balladyna ‘
się motyw tragedii małżeńskiej i bolesnej, tajonej miłości. Staremu Wojewodzie, młodziutkiej Amelii i Zbigniewowi smutnemu odpowiada stary Horsztyński z Salomeą i Szczęsnym; miłość Zbigniewa i Amelii — czysta, nic wyznana, a kryjąca w sobie grozę kazirodztwa
— powtórzy się jako miłość Szczęsnego ku siostrze. A jakkolwiek Mazepa dochował się tylko w redakcji późniejszej od Horsziyńskiego
— porównanie obu utworów wskazuje jasno, że dramat konfederata barskiego i Szczęsnego stanowi etap wyższy w ewolucji motywów, że pogłębiły się one i wysubtelniły, że zyskały piętno o wiele oryginalniejsze1.
Los Mazepy szwajcarskiego świadczył, że poeta nie czuł się dość pewnym na szlakach realnej historii. Zamiast przeszłość ożywiać — wolał ją tworzyć. Zniszczył historyczny dramat o Mazepie — pozostawił i umiłował stworzoną przez siebie fantazję dziejów zamierzchłych, której obrazy snuły mu się nad brzegami Lemanu, czarem marzeń zamienionego w Gopło — Balladynę.
Balladyna pokrewny ma punkt wyjścia jak Żmija> tylko przerasta go śmiałością i rozległością koncepcji i różni się odeń silnym, choć może utajonym, tonem osobistym poglądu na świat. Żmija miał być zespoleniem najważniejszych motywów i typem najzupełniejszym romantycznej techniki; podobnie Balladyna ma być syntezą romantyzmu; ale ma być jeszcze czymś więcej: ma wypełnić lukę, jaką ze stanowiska romantycznego przedstawia historia i twórczość narodu polskiego. - ^
Romantyzm ukochał przeszłość bajeczną i przeszłość rycerską, spowitą w fantastyczne mgły cudowności, przechowaną w skarbcu tradycji ludowej. Awanturniczość i idealizm wieków średnich, śmiałość i naiwność pomysłów w mitach i podaniach nęciły poetów i uczonych.
Sfera średniowiecznej historii i legendy hyła właściwą krainą romantyczną. Gdy Słowacki poznał bliżej w Genewie romantykę niemiecką, zrozumiał wartość, jaką i poezja, i nauka niemiecka przyznawała bajecznemu terenowi dziejów.
Zwrot do bajecznej przeszłości i do jej śladów w tradycji ludowej nie był obcy literaturze polskiej; wszak rozprawa Zoriana Dołę-gi-Chodakowskicgo o Słowiańszczyźnie przedchrześcijańskiej stała u wrót naszego romantyzmu. Ale — jak się pod tym względem przedstawiała Polska w stosunku do Germanów czy nawet Francuzów? Mimo wszelkich romantycznych złudzeń niepodobna było zaprzeczyć, że owej wymarzonej krainy romantycznej niemal brak zupełnie — że naprzeciw Edd skandynawskich, Nibclungów, Rolandów, Artusów postawić można było ledwie podań kilka o Lechu, Kraku, Wandzie, że mitologii polskiej nie ma i nawet Mochnacki mógł tylko pożyczenie jej od Skandynawów radzić.
Nic był więc również bogatym plon, jaki nowa poezja polska dobyła ze śladów przeszłości bajecznej. Poszukiwanie źródeł w poezji ludowej dało ledwie garstkę ballad. Kilka powieści o metamorfozach, obraz Świtezianek, trochę duchów i diabłów — oto była mitologia — uboga i w dodatku mało oryginalna; a z dziejów dawnych (poza Mnichem Korzeniowskiego) niewiele więcej nad historię żony niewiernej, mordującej męża, z czasów Bolesława Śmiałego2.
Słowacki więc wszedł na ową drogę, którą wskazywały ballady Mickiewicza, ale z nowym zamiarem. Niedawno z dumą powtarzał czyjś sąd o Żmii: że tam, gdzie inni cegiełki zbierali, on wzniósł mury całe. Otóż taki właśnie stosunek miał zachodzić między balladami Mickiewicza i jego naśladowców a dziełem Słowackiego; z cegiełek, które tamci zbierali, on zapragnął gmach wspaniały zbudować. Tytuł Balladyna3 miał wskazywać, że to kwintesencja kierunku balladowego w literaturze polskiej. Zamiast prób drobnych miała się zjawić bogata całość.
I dać miała Polsce to, czego brakło dotąd; romantyczną przeszłość. A że Polska nie posiada wielkiej poezji ludowej, więc Słowacki dziełem swoim zastąpić chce twórczość ludową. Dlatego poematu o dziejach zamierzchłych nic stworzy tak, jakby go ułożył wykształcony, z historią obeznany poeta kulturalny, ale tak, „jakby go gmin układał”. Sposób zaś przetwarzania przeszłości w poezji gminnej oświetlili już wtedy dostatecznie badacze epopei ludowych4; stwierdzili, że lud najrozmaitsze wspomnienia historyczne i sprawy aktual-
9
Wszystkie te kwestie będą mogły być omówione dokładniej dopiero w rozdziale o Mazepie z 1839 r. (t. 3, rozdz. 1).
Oczywiście chodzi tu jedynie o motywy bajeczne, podaniowe, bo z tematów historycznych korzystano często.
Pierwotnie — jak świadczą listy — Balladina.
Głównie Wilhelm Grimm (.Deutsche Heldensage). Por. Wojciech Grzcgorzc-wicz: „Balladyna” Juliusza Słowackiego („Pamiętnik Literacki” 1914/1915, R. 13, s. 35-49, 161-175). Na zajęcie się twórczością ludową mogła wpłynąć także rozprawa Aleksandra Chodźki, autora Malin, umieszczona na czele przekładu pieśni nowogrec-kich; zwrócił na to uwagę M. Limanowski w przypisku do szkicu pt. „Balladyna”