Z prof. Łukaszem Święcickim, ordynatorem Oddziału Chorób Afektywnych Instytutu Psychiatrii i Neurologii rozmawia Łukasz Zboralski
ŁUKASZ ZBO AL5KI: Panie profesorze, chciałbym z panem porozmawiać tale psychiatryczno-politycznie. Oczywiście wątki medyczne potraktujemy z przymrużeniem oka...
PROF. ŁUKASZ ŚWIĘCICKI: Dobrze. Zasiądzie pan tu, w fotelu dla pacjentów?
Zasiądę, chociaż ja czuję się akurat całkiem dobrze. Za to wydaje mi się, że część ludzi w kraju zachowuje się dość dziwnie. Na przykład spotykają się na manifestacjach, czyli korzystają z przywilejów demokracji, i na tych manifestacjach mówią, że w Polsce nie ma demokracji. Mają też Komitet Obrony Demokracji. Czy to nie wygląda na zbiorową paranoję?
Jest coś takiego jak obłęd udzielony, z francuskiego - folie a deux. Czyli stan, w którym innym osobom udziela się urojeniowy pogląd na sytuację. I rzeczywiście wydaje mi się, że teraz coś takiego obserwuję. Mam wrażenie, że to, co się dzieje z KOD, co jakiś czas przejawia takie symptomy obłędu udzielonego. Ludzie dokładnie nie wiedzą, o co im chodzi.
Gdy się ich zapyta tak konkretnie: „O co walczymy?”, odpowiadają, że o demokrację. Jednak gdy tak konkretnie zapytać, czego według nich w tej demokracji nie ma, to tego nie potrafią wymienić.
Przychodzą do mnie tacy pacjenci. Są naprawdę bardzo zatroskani. Czują, że to ich obciąża. Ale co? Czego konkretnie im brakuje? Odpowiadają, że najbardziej demokracji. I czym to się objawia? No, nie wiadomo czym. Ogólnie czują, że jest taka ciężka sytuacja. Gdy sobie o tym z pacjentami rozmawiamy i ja im mówię, że mnie nie brakuje demokracji - bo to jest prawda, ale też mówię to terapeutycznie - to im to pomaga. I już brak demokracji odczuwają mniej.
Oni się potrafią tak przełamać przy logicznej rozmowie?
Oczywiście. Jestem przecież autorytetem i przychodzą do mnie porozmawiać o takich rzeczach. ^
§
Nie przypuszczałem, że ludzie przychodzą do psychiatry porozmawiać o tym, że w Polsce nie ma demokracji. |
18