DR06

DR06



232 DOBROCHNA RATAJCZAK

z miejsca. W ten sposób mógł nadać bieg całej sztuce. Opowiadała ona o marszu pewnego żołnierza [Szwejka] na front [...]. Wprowadził do teatru film i w ten sposób zrobił z kulis element współgrający. W innej sztuce zbudował na dwóch przecinających się obrotowych scenach szereg scen, na których grano jednocześnie”1. Poczynania Piscatora w przypadku wystawienia Szwejka dobrze znamionują stosunek reżysera i inscenizatora do przestrzeni scenicznej i teatralnej, którą pragnąłby twórca tego typu przeobrazić całkowicie na potrzeby danej sztuki, i to bynajmniej nie z miłości do czysto technicznych zabiegów, lecz właśnie zdając sobie w pełni sprawę z faktu decydujących znaczeń, jakie wnosi przestrzeń, czy też jakie wnieść może do teatralnego dzieła2.

Świetnie tę sprawę rozumiał wybitny architekt Szymon Syrkus, projektując teatr dla Ireny Solskiej na Żoliborzu: „Cała jej widownia (sala teatralna) to synteza przestrzeni, w której odbywa się akcja sztuki. Nie ma sceny w jednym końcu sali, nie ma miejsca, które by było specjalnie dla sceny przeznaczone. Każda sztuka wymaga innej sytuacji [...] toteż jako najdalej idąca możliwość byłby dla każdej sztuki nowy budynek teatralny, a jako najbliższa możliwość ten tymczasowy teatr, którego przestrzeń dla każdej sztuki musi być inaczej zorganizowana"3. Wyrazem tych tęsknot był projekt teatru symultanicznego Andrzeja Pronaszki i Szymona Syrkusa, projekt teatru ruchomego Andrzeja Pronaszki i Stefana Bryły czy też próby sformułowania idei „teatru elastycznego”, jakie wysuwał Pronaszko. „Teatrem elastycznym - pisał on - nazywam właśnie możność różnorakiego organizowania całej przestrzeni teatralnej, czyli każdorazowo innego ustosunkowania rozrzuconych po całej przestrzeni cząstek widowni i sceny”4. Elastyczność miała być zatem antidotum koniecznym na zbytnie usztywnienie stosunków pomiędzy sceną a widownią oraz skostnienie samej przestrzeni scenicznej i teatralnej. Wiadomo jednak, że jej podstawowym celem była większa skala interpretacyjna, zwiększona siła działania i większa adekwatność wobec coraz bardziej precyzyjnie formułowanych znaczeń, jakie powinna była przekazywać.

Sięgnijmy po jeszcze jeden przykład na istotne znaczenie przestrzeni w dziele teatralnym i na jej silę przeinterpretowywania sensów dzieła dramatycznego. Ibsen tak oto opisuje wnętrze, w którym miał się rozegrać Rosmersholm: „Salon w Ros-mersholmie, obszerny i po staroświecku wygodny. Z przodu przy prawej ścianie piec kaflowy przybrany świeżą brzeziną i polnymi kwiatami. W głębi drzwi. Dwuskrzydłowe drzwi w tylnej ścianie prowadzą do przedpokoju. W ścianie po lewej stronie znajduje się okno, przy którym żardyniera z kwiatami doniczkowymi i roślinami pokojowymi. Blisko pieca stoi stół z kanapą i fotelami. Na ścianach wiszą stare i nowsze portrety duchownych, oficerów i urzędników w mundurach. Okno jest otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu. Widać przez nie stare drzewa alei wiodącej do dworu. Jest letni wieczór, słońce zachodzi”5. Jest to salon mieszczący się w konwencji „wnętrz”, jakimi operował teatr mieszczański. Stale elementy w rodzaju drzwi, okien, foteli, stołu, kanapy, pieca, obrazów podkreślają wygodę i praktyczność, codzienność otoczenia, które ma stanowić realistyczną motywację dramatu. Również aleja drzew (starych) tworzy ten sam klimat i zgodna jest jak najbardziej z konwencją teatralną, ukazującą najbliższe otoczenie wnętrza mieszkalnego.

W teatralnej wersji Craiga ibsenowski salon wygląda zupełnie inaczej. Opisuje go Isadora Duncan: „Przez puste, błękitne przestrzenie, niebiańskie harmonie, wznoszące się linie, kolosalne wysokości, dusza dążyła do światła - wielkiego okna, które ukazywało w głębi nie małą akcję, lecz nieskończony wszechświat. Wśród tych błękitnych przestrzeni gubiły się wszystkie myśli, rozważania, ziemskie troski człowieka. Za oknem była ekstaza, radość, cud jego wyobraźni”6. Craig odrzucił więc nagromadzone przez Ibsena „głupie, rozpraszające uwagę szczegóły” życiowe, przeniósł dramat w ogromną przestrzeń, sugerującą rozciągnięty za oknem kosmos. Tragedia przeniesiona w taki wymiar sama musiała ulec wewnętrznemu przeistoczeniu, do czego zresztą nie dorośli wówczas aktorzy, którzy - jak wspomina Duncan - wyglądali w tej przestrzeni jak robotnicy teatralni zjawiający się na scenie przez pomyłkę.

Jeszcze inaczej potraktował przestrzeń Rosmersholmu Wachtangow: „Choć chciałbym wyobrazić sobie dekoracje malowane, nie widzę ich. Nie widzę nawet dekoracji budowanych przestrzennie. Najbliżej jest Craig. Ciężkie, ponure i pełne grozy fałdy kotar. Nie są to jednak szkolne kotary. Ani kotary umowne. Nie jest to zasada inscenizacji. To jest fakt. Istniejące w rzeczywistości. To są kotary Rosmersholmu. Kotary, które przenikają wieki, kotary mające swoje życie i historię. Jest w nich cisza i lad, jest w nich surowość i trwałość, jest okrucieństwo i nie-ugiętość [...]. Milczące, ciężkie kotary, stoły, masywne fotele, przechodzące z pokolenia na pokolenie, tylko dlatego są tak nieruchome i tylko dlatego nie umierają ze wstydu za jedynego wyrodka w rodzie Rosmera, że ciało ich jest z drewna”7.

Już sam opis Wachtangowa nacechowany jest jednoznaczną interpretacją, a tekst Ibsena przerasta nagle w tym wykonaniu w tragedię miejsca, w tragedię samej przestrzeni, która staje się rzeczywistym partnerem sztuki i bierze w niej bezpośredni udział. Kotary, zakurzone i wiekowe, tlamszą tutaj wszystko, duszą, dławią. Scena jest nagle wroga wobec Rebeki i Rosmera. Oczy portretów patrzą ponuro i surowo. „I kiedy zapłonie w tym pokoju lampa, robi się jeszcze ciemniej i bardziej ponuro” - pisze Wachtangow. Bo też jego przestrzeń Rosmersholmu przypomina zatrzaśnięty na zawsze grób, złowrogie miejsce domagające się kolejnej ofiary, podczas gdy jeszcze u Craiga było to przyciasne, za to chwilowe, „pomieszkanie dusz”, które mogły przynajmniej odpłynąć w pociągający błękit za oknem.

1

   B. Brecht, Teatr Piscatora, przekł. zespołowy, [w:] Wartość mosiądzu, Warszawa 1975, s. 98.

2

   Zob. E. Piscator, op. cit., s. 194-210.

3

   Cyt. za: A. Pronaszko, Odrodzenie teatru, „Pamiętnik Teatralny" 1964, z. 1-2, s. 196.

4

   Ibidem.    r

5

   H. Ibsen, Rosmersholm, przel. J. Giebultowicz, [w:] idem. Dramaty, Warszawa 1958, s. 123.

6

   I. Duncan, Moje życie, przet. K. Bunsch, Warszawa 1969, s. 225.

7

   J. Wachtangow, Poszukiwania, przel. H. Bieniewski, Warszawa 1967, s. 41.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DOPASUJ 01 2. Wytnij poniższe puzzle i wklej w odpowiednie miejsca. W ten sposób uzyskasz tekst modl
0929DRUK00001744 232 ROZDZIAŁ V, UST. 63 W ten sposób, jak widzimy, zadanie obli&enia wartości
page0037 R. LIII. O ruchu miejscowym aniołów 29 miejsce podzielne, w którem był poprzednio, i w ten
K ?jna DIALEKTY POLSKIEz8 199 Do ustalenia się tego typu toponimów doszło w ten sposób, że w służący
J (14) klejonym w tym miejscu do pokładu od wewnątrz kadłuba. Ten sposób osadzenia platformy pozwoli
OBLICZENIA Ta część programu została zaprojektowana w ten sposób, aby użytkownik mógł dokonywać
15 Pęknięte odlewy i plakiety gipsowe skleja się w ten sposób, że części zestawiamy razem, miejsca
0000018 2 Claude Levi-Strauss • Trójkąt kulinarny 255 Kiedy schemat zostanie już opracowany w ten s
0000018 (12) Claude Levi-Strauss • Trójkąt kulinarny 255 Kiedy schemat zostanie już opracowany w ten
Nr. 23—24 PRZEGLĄD TECHNICZNY 491 lunelu. W ten sposób zostały uniezależnione linje tramwajowe
28529 str160 161 (3) W ten sposób dym wydostaje się w zaroślach i nie zdradza miejsca pobytu (rys. 3
FizykaII56901 565 ności (+: E), uskutecznione w ten sposób, iż z każdego miejsca jego powierzchni w
Kto objął w ten sposób posiadanie i majątek posiadał przez ponad rok mógł się stać właścicielem

więcej podobnych podstron