nicnie to dobrze znane jako kategoryczny dualizm duszY i ciała przetrwało wieki w europejskim sposobie myśl*, nia. A jednak teraz, gdy gotowi jesteśmy odrzucić twicr-dzenic, że mamy ciało, na rzecz tego, że ciałem jesteśmy, zdajemy się potwierdzać istnienie naszych chtonicznych korzeni, nie rezygnując jednak całkowicie z gwiezdnego pochodzeniem, o którym opowiadają mity.
Głęboko zakorzeniono ludzko potrzebo j«t zmieniać anonimowe obszary w miejsca znaczące, zaś wyróżniona przez człowieka przestrzeń24 (albo powierzchnia) często posiada znaki uczynione na podobieństwo ich twórcy. Archeologia i astroarcheologia25 dokumentują archetypal-ny charakter takiej potrzeby czynienia własnego otoczenia bardziej wyróżnionym i więcej mówiącym. W ten sposób otoczenie jest nie tylko mniej wrogie, ale również koncentruje na sobie ludzką uwagę (choćby i na krótką chwilę), a ponadto spełnia rolę punktu startu dla wyobraźni. Warto jednak wskazać, że w wielu mitach to, co pierwotne, miało charakter „całkowitości neutralnej i twórczej"26, a święte miejsce to takie, z którego dopiero może wyłonić się każdy przejaw religii. Natomiast „Ziemia, zanim przedstawiano ją jako Matkę, postrzegana była jako czysto kosmiczna moc twórcza, bezpłciowa lub, jak kto woli, ponadpłciowa"27. A jednak często jej powierzchnię traktowano jako powierzchnię ciała „olbrzymiej Matki". W tych wierzeniach „kamienie utożsa-
:ł Zob. Yi-Fu Tuan, Space and Place, llie Penycctnr of Eiptnena, 1977.
24 L Lippard pisze o astroarcheologu: „Jest to nowa dziedzina, coś w rodzaju naukowego mieszańca. Przyciąga astronomów, antropologów, archeologów, fizyków, fotografów, inżynierów, specjalistów od mitologii porównawczej, a nawet artystów", Ovetlay..., dz. cyt., s. 112.
* M. Eliade, Okultyzm..., dz cyt. s. 219.
27 Tamże, s. 207.
mia (się] z kośćmi Zicmi-Matki, glebę z jej ciałem, rośliny z jej włosami", a nawet odnaleźć można „utożsamianie organów z substancjami lub regionami kosmicznymi"2*.
Wejście w kontakt z ciałem owej Terra Genetrix ma zawsze charakter pierwotny. Jak podkreśla Lippard: „Niestrudzone zainteresowanie artystów podróż;), nawigacji) i oznaczaniem (mapping) jest często prób.) wskazania i zasymilowania mitycznego związku między codzienną wędrówką a drogą do duchowego celu"2*. Kozakiewicz, budując monumentalną i utopijną zarazem pracę „Pejzaże", wydaje się podążać tą drogą, choć nie bezpośrednio. Jego naznaczanie powierzchni (ziemi) w sposób konieczny przechodzi przez etap naznaczania własnego ciała, nawet jeśli ma ono wyłącznie charakter wskazania. „Pejzaże" istotnie opierają się na oczywistym fakcie, że „ciało jest pełne znaczeń, jest ważne"50, ponieważ jest ono zawsze mocno obciążone libidalną energią i intymną pamięcią. Zgodnie zaś z koncepcją psychoanalityczną, ego jest właściwie projekcją lub mapą powierzchni ciała. Nic jest bowiem tak, że bierzemy nasze ciała w posiadanie, ale jesteśmy naszymi ciałami, i właśnie w ten sposób „droga do duchowego celu" - wspominana przez Lippard - wiedzie przez własne ciało. A jeśli ludzkie ciało funkcjonuje jako obraz kosmosu51 w skali mikro, to „Pejzaże" staja się kolejną próbą pierwotnego aktu hierofanii Nieba i Ziemi. Powierzchnia ziemi wydaje się funkcjonować tak jak powierzchnia ludzkiego ciała; wówczas ludzkie i ziemskie ciało stają się symbolicznie tą samą rzeczą. Astralne naznaczanie (mapping) ma charakter izomorficz-
M Tamże, 192.
19 L. Lippard, Oveitay..., dz. cyt., v 121.
50 E. Grosz. Volahle fłoiites..., dz. cyt., s. 32.
51 Inną możliwością jest potraktowanie człowieka jako centrum wszechświata, zob. Yi-Fu Tuan, Space and Place..., dz. cyt., s. 117.
117