Prawo gatunku: kiedy jest ogród, mężczyzna, kobieta i wąż, należy spodziewać się najgorszego. Katastrofa na miarę światową rozegrała się w windzie.
Ingę odzyskała głos. W oczach jej pojawił się niezrozumiały chłód i wymówiła jedno odrażające słowo:
- Nie.
Nie, nie będzie kolacji z Claytonem Newlinem, nie będzie miłości, czekałeś na mnie od tysięcy lat, a ja cię wystawiam do wiatru, twoje ramiona obejmą pustkę, twój oddech nikogo nie rozpali, czekałam na ciebie w ogrodzie, ale do niczego nie dojdzie, bo taki jest imperatyw nieszczęścia, nie zdradzę ci żadnego sekretu, łatwiej jest umrzeć, aniżeli żyć, i dlatego odtąd moje życie będzie tylko umieraniem, każdego ranka po przebudzeniu moją pierwszą myślą będzie, że już jestem martwa, że sama zadałam sobie śmierć, mówiąc „nie” człowiekowi, który był całym moim życiem, tak po prostu, bez powodu, bez żadnego innego powodu niż ten zawrót głowy, który każe wszystko zepsuć, niż ta odrażająca moc słowa „nie”, tego „nie”, które mnie posiadło w przełomowym momencie mojego życia, zgaście pochodnie, zrzućcie swoje piękne szaty, zabawa się skończyła, nim zdążyła się zacząć, niech nie będzie już słońca, niech nie będzie już czasu, niech nie będzie już świata, niech nie będzie już nic, niechaj ucichnie w końcu w moim sercu to wielkie pytanie dlaczego; byłam kimś, kto miał w rękach cały świat i postanowił go uśmiercić, a przecież chciałam, żeby żył, nie rozumiem, co się stało.
Nikt nie rozumiał, co się stało. Ingę nie rozumiała, dlaczego powiedziała nie. Słowo to brutalnie wygnało mnie z ciała Amerykanina, stałam się na powrót sobą i podniosłam pełne niedowierzania oczy na twarz dziewczyny.
Zobaczyłam, z jaką siłą to „nie” ugodziło w pierś Clay-lona Newlina, z miejsca uśmiercając coś ogromnego. On •;;tm zareagował z wielką godnością. Wydusił z siebie tylko krótkie „och”.
Niesamowity przypadek litotesu: nastąpiła apokalipsa, a całym jego komentarzem było zwykłe „och”.
Potem popatrzył na własne stopy i zamilkł. Już nigdy więcej nie usłyszałyśmy jego głosu.
Winda zatrzymała się na szesnastym piętrze. Ingę i ja wyszłyśmy. Historia końca świata rozegrała się w nowojorskiej windzie pomiędzy piętrami minus jeden i plus szesnaście.
Automatyczne drzwi zamknęły się na kółku zębatym, które uniosło Claytona Newlina.
Ujęłam lodowatą dłoń Ingę i zaciągnęłam jej trupa do mieszkania.
Dziewczyna padła na kanapę.
Przez całe godziny powtarzała z niedowierzaniem:
- Dlaczego powiedziałam nie? Dlaczego powiedziałam nie?
Pierwszym pytaniem, jakie jej zadałam, było:
- Dlaczego powiedziałaś nie?
- Nie wiem.
Nadbiegła matka. W kilku gorączkowych słowach Ingę opisała cały dramat.
- Dlaczego powiedziałaś nie, Ingę?
- Nie wiem.
Nie płakała. Była martwa.
Matka postanowiła odmienić bieg Historii.
- To nic poważnego, Ingę. Nie można tak tego zostawić. Naprawisz swój błąd. Idź, zapukaj do jego drzwi
99