Niemowlę z miejsca zostawało wyniesione do rangi bóstwa i jako takie żywcem, że tak powiem, wmurowane w budulec świątyni. Dziewczynka, obficie karmiona, obsypywana kwiatami i czczona przez kapłanki, tkwiąca na tronie niczym relikwia w relikwiarzu, rosła, nigdy nie nauczywszy się chodzić. Jedynymi ruchami, jakie jej pozwalano wykonywać, było potrząsanie przedmiotami kultu. Oprócz westalek nikt nie miał prawa podnieść na nią oczu.
Z wyjątkiem jednego dnia w roku, w dniu procesji, kiedy to Żywą Boginię niesiono w lektyce przez całe miasto i kiedy ściągały tłumy, by ją obejrzeć, wiwatować i modlić się do dziewczynki, dla której była to jedyna okazja zetknięcia się z rzeczywistym światem. Robiono jej wtedy mnóstwo zdjęć. Wieczorem wracała do świątyni, której kraty przez cały następny rok pozostawały zamknięte.
Trwało tak do czasu, kiedy dziecko skończyło dwanaście lat. W dniu dwunastych urodzin traciło swój boski status i nagle proszono je, żeby się wyniosło.
Wypuszczano dziewczynkę otyłą, niezdolną uczynić pożytku z własnych nóg, o której rodzina już dawno zapomniała. Co stanie się dalej z tą nową istotą ludzką, nikogo zdawało się nie obchodzić.
Do zewnętrznych ścian świątyni przypięto pinezkami w charakterze wotum liczne zdjęcia aktualnej Żywej Bogini w różnych okresach jej życia. Przejmujący był widok tego dzieciątka zamieniającego się z roku na rok w coś na podobieństwo obrzmiałej z otyłości gąsienicy jedwabnika. Znajdowały się tu również stare zdjęcia poprzednich Żywych Bogiń, przerażający korowód dziewczynek, co jedna to bardziej tłusta, które po skończeniu dwunastu lat przestawały istnieć. Można sobie było zadać tylko pytanie, która część ich życia była straszniejsza: przed czy po osiągnięciu owego feralnego wieku.
Mi a fam dwanaście lat, kiedy zobaczyłam świątynię Żywej Bogini. Mało powiedzieć, że mną wstrząsnęła. Na szczęście mój los nie miał nic wspólnego z losem tej nepalskiej dziewczynki, ałe jakaś część mojego serca dobrze ją rozumiała.
To dziwne, już od pierwszych przebłysków świadomości wiedziałam, że wzrost okaże się ubywaniem i że ta nieustanna utrata dokonywać się będzie w bolesnych etapach. Świątynia Żywej Bogini postawiła mnie wobec prawdy, którą znałam od zarania moich dziejów: po ukończeniu dwunastu lat dziewczynki zostają wypędzone z raju.