SUROWIEC I WYDOBYCIE
Garncarze baranowscy kopali pokłady znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie Baranowa (ostatnio eksploatowali też pokłady w Dąbrówce - 4 km za Baranowem przy szosie prowadzącej do Żyrzyna, Puław).
Bardzo istotnym z punktu widzenią_technoIogii garncarskiej jest właściwy gatunek glin, które podzielono na tłuste Lchude.
wypału w piecu garncarskim.
Gliny chude - zawierające znaczniejszą domieszkę piasku, są mniej plastyczne i bardziej porowate, a ich powierzchnia po wypaleniu pozostaje szorstka.
Niezależnie od wprowadzonego podziału najbardziej rozpowszechnionym typem glin są gliny żelaziste o wypale barwy czerwonej,* występujące licznie Tn.in. również na terenie Lubelszczyzny. Jak twierdzili zgodnie garncarze baranowscy, powierzchnia gliny eksploatowana w Dąbrówce nie należy do najlepszych. Jest to tzw. "średnia glina", "ostra", "trochę przychuda", w związku z czym "garnki przeciekają i trzeba je mocniej wypalać". Garncarze szukali "siwej gliny" (kopiąc koparką na głębokość do 4-5 m), która ma tę zaletę, że daje się dobrze urobić. Niektórzy z nich przywozili też "glinę białą" z Ostrowca, która po wypaleniu uzyskiwała barwę lekko czerwoną, dzięki zawartości związków metali.
WSTĘPNA OBRÓBKA SUROWCA
W Baranowie glina nadaje się do obróbki wprost ze złoża. Zwiezioną glinę zrzucano do dołu wykopanego na podwórzu, bądź do piwnicy gdzie leżała przez jakiś czas, a nawet zimowała w celu przemrożenia, co wpływało dodatnio na jej strukturę. Składowaną w dole glinę polewano woda, "żeby była miękciejsza", "dziabano szpadlem, żeby się dobrze ulasowała". Po wyjęciu zaś zbijano ją szlagą tj. metalowym drążkiem i strugano. Gdy glina rozmiękła zbijano ją młotkiem lub drewnianą pałką do kupy. Struganie gliny w cienkie wióry wykonywano narzędziem podobnym do sierpa. Wióry zwilżano wodą i zbijano ponownie w blok, bądź przydeptywano 2 razy i znów strugano. Miało to na celu dokładne jej przemieszanie. Następnie blok gliny kładziono na stołek i wybierano kamyki i inne zanieczyszczenia. Wyrabianie gliny przez, deptanie nogami i mieszanie rękoma, jak "ciasto" nazywało się właśnie "kłusowaniem". Z wyrobionej należycie gliny garncarz formował gruby wałek i ciął go na kawałki, tzw. kłusy, których wielkość zależała od zamierzonego rozmiaru naczynia. Niektórzy garncarze baranowscy ułatwiali sobie obróbkę gliny stosując maszynkę do jej urabiania, która pozwalała im wyeliminować część ręcznego procesu kłusowania.
OBRÓBKA WŁAŚCIWA
Podobnie jak w innych ośrodkach tak i w Baranowie formowanie naczyń odbywało się na kole bezsponowym, wprawianym w ruch przy pomocy nogi. Garncarze baranowscy posługiwali się kołem nożnym, gdyż jak twierdzili - "trudno im było przestawić się na koło elektryczne".
Koło garncarskie składa się z trzech zasadniczych części:
koła większego - napędowego, inaczej "spodu" (najczęściej drewnianego),
koła mniejszego - zwanego "kręgiem" lub "wierzchem" (najczęściej metalowego),
żelaznej ośki - zw. "trzpieniem żelaznym", "rączką", "stępnem" łączącego oba koła.
Wytoczenie naczynia z bryły wymaga od garncarza wielkiej wprawy. Zwłaszcza duże naczynia nastręczają trudności przy wykonywaniu. Wytoczenie naczynia średniej wielkości tj. 2 - 41. w rękach wprawionego garncarza trwa przeciętnie 5-8 minut.
W każdej fazie toczenia nadaje się glinie inny kształt. Garncarze baranowscy, tak opisywali te fazy:
"najpierw nadaje się glinie kształt stożka - wyciąga się ją, następnie palcami wbija się ją do dołu wyrabiając otwór w środku i zaczyna się ciągnięcie w górę ścianek naczynia przy pomocy palców i nadawanie pożądanego kształtu".
Do wygładzania naczynia "z wierzchu" służył "nożyk do głachowania" wykonany z drewna lub aluminium. Poza tym pomocne były też: drut "do zrzynania z kręga" gotowego już naczynia, "maszynka" - rodzaj szpilki, którą robiło się ząbki np. na doniczkach, czy wiertło, którym robiło się dziurki w na pół przeschniętym durszlaku.
Suszenie - glazurowanie Po wytoczeniu i przylepieniu ucha, naczynie ustawiało się na desce, ażeby stężało i wysuszyło w przewiewnym miejscu, czasem na słońcu, co wymagało jednak stałej uwagi i ciągłego ich odwracania. Według relacji garncarzy - im większe naczynie tym wolniej trzeba było je suszyć - nawet do jednego tygodnia, w przeciwnym razie łatwo pękało. Mniejsze naczynia suszyło się 2-3 dni. Żeby naczynia w czasie suszenia nie pokrzywiły się, stawiano je jedno na drugim. Natomiast, żeby sprawdzić, czy naczynie już dostatecznie się wysuszyło "rysowano je paznokciem po dnie" wysuszone "aż dzwoniło". "Półuschnięte" naczynie nadawało się do szlakowania i do oblewania. Polewę do oblewania przygotowywano w następujący sposób: dwulitrowy garnek wypełniano w części szlichtem, tj. odpadkami gliny zebranymi z koła i wody. Następnie wszystko przecedzano i mieszano z minią ołowianą. Przy czym całość należało wymiksować tak by uzyskać konsystencją śmietany. Starszym sposobem było mielenie glejty w młynkach, a otrzymaną w ten