Zbigniew Majchrowski
50
m
nie wyklucza nieustannego antagonizmu, a wręcz go zakłada. W teore-tycznoliterackim rozwinięciu tej metafory, w projekcji na dzieło literackie i na osobę pisarza formuły Novalisa: „Nie zna siebie, kto jest tylko sobą, nie będąc równocześnie kim innym” — widziałbym szansę odnowienia dramatyzmu w obszarze między Ego a literaturą, szansę dla interpretacji biografistycznej.
W krytyce psychologizmu, prowadzonej zazwyczaj z pozycji ergocen-trycznych, brano w obronę oczywiście dzieło literackie, a nie pisarza, występowano głównie w. interesie autonomii literatury. Ale tzw. naiwny psychologizm bardziej może niż autonomii dzieła zagrażał — jak się miało wkrótce okazać — suwerenności pisarza. Oto ukryty paradoks psychologizmu: redukcja problematyki czy istoty dzieła do przeżyć jego twórcy była przecież w równym stopniu redukcją osoby pisarza do „przeżyć” literackiego bohatera! Zarówno nadużycia psychologizmu, jak też"ich ergocentryczna krytyka polegają w istocie na niedowartościowaniu problemu osobowości w dziele i poza nim.
Dla teoretycznoliterackiej dyskusji w obszarze między Ego a literaturą autobiograf izm, literatura intymistyczna, czy pisma par excellence intymne mają kapitalne znaczenie: jaskrawe przykłady kuszą możliwościami efektownych interpretacji, ale zarazem najłatwiej tu o nadużycia. Czy historia literatury wykorzystuje w pełni szansę, jaką stwarzają publikacje pism intymnych? Na jakich zasadach włączać je do interpretacji historycznoliterackiej? Jak pisać „publiczną” historię literatury „sekretnej”, nie odbierając przynależnych jej znamion „osobności”, nie naruszając jej suwerenności?
Zagrożenie intymistyki w systemie literatury polskiej, które historyk literatury widzi głównie ze strony zdogmatyzowanego tyrtejsko-mesja-nistycznego kanonu 1, a więc w systemowych przesłankach rozwoju, może też być pochodną dzisiejszych nastawień teoretycznoliterackich. Jeśli psychokrytyk mówi, że literatura zdradza pisarza, znaczy to tyle, że pisarz „zdradza się” czyli ujawnia każdym tekstem swój „osobisty mit”. Ale to samo wypowiedziane przez krytyka strukturalizującego nabiera zgoła odmiennego znaczenia: literatura zdradza pisarza, bo o d-stępuje od swych powierniczych możliwości i to niejako sama literatura „żyje” własnym życiem konwencji literackiej.
Wprawdzie powieść jako usankcjonowany gatunek pisarstwa przestała być niezbędna dla uniwersalizacji i upublicznienia indywidualnych doświadczeń (jak to miało miejsce u jej narodzin), a tę funkcję w nowej kulturze literackiej przejęły ujawniane coraz chętniej i powszechniej pisma intymne (mówi się w związku z tym o „powieści utajonej”!), to jednak „widmo powieści” krąży po literaturze i literaturoznawstwie.
Por. M. Janion, Wojna i forma [w zbiorze:] Literatura wobec wojny i okupacji, [red. M. Głowiński i J. Sławiński], Wrocław 1976.