Bohater
Autor — Podmiot literacki PL ISSN 0084-4411 ISBN 83-04-01407-6
ZBIGNIEW MAJCHROWSKI
PISARZ I JEGO SOBOWTÓR
REKONESANS
Przeczytać wszystko, co napisał i co sam przeczytał, jego dzieła-i jego lektury, dalej listy, jakie otrzymywał i jakie wysyłał, odbyć podróż szlakiem jego peregrynacji — jakie dałoby efekty? (A przecież-choćby w mickiewiczologii co niektórym udało się zbliżyć do tego stanu,, pokonać znaczną część dystansu — geograficznego, historycznego, her-meneutycznego).
Stale ta sama pokusa zbliżenia do granic możliwości, a zarazem lęk przed utożsamieniem, przed zatraceniem się w cudzej biografii, przed — w istocie — samounicestwieniem w interpretacji. Zostać repliką, falsyfikatem, fałszywym sobowtórem pisarza — zgodzić się na ten „wypadek przy pracy”? Ta „całopalna” interpretacja to przecież podświadoma utopia każdego historyka literatury, dążenie, z którego jednak zwykle w porę się wycofuje | Bo ten marzony horyzont oczekiwań interpretatora jest zarazem horyzontem niebezpieczeństw, pułapek i zagrożeń interpretacji.
1 Niegdyś, zawładnięty — za sprawą Różewicza i jego Białego małżeństwa — zagadką Marii Komornickiej, zapomnianej jeszcze wtedy pisarki młodopolskiej, usiłowałem ustalić udokumentowaną, a dalej już tylko hipotetyczną listę lektur Komornickiej; później zamierzałem oczywiście przeczytać wszystkie te książki. Żyłem nadzieją, że odtworzenie „biografii lekturowej” potrafi choć w części ożywić tę postać, przybliżyć się do jej tajemnicy! Na ile było to młodzieńczo-historyczno-literackim złudzeniem, na ile zaś nieuświadamianym wówczas do końca eksperymentem metodologicznym — próbą dopełnienia krytyki tematycznej? „Całość dzieła” miała być bowiem skonfrontowana z „całością lektur” pisarza, całość doświadczenia wypowiedzianego z całością doświadczenia lekturowego. Zamiar został wkrótce, po kilku lekturach, zarzucony, nie tylko ze względów „organizacyjnych”, bardziej chyba nawet z lęku przed tego rodzaju zbliżeniem. Oczywiście, już wtedy nie miałem złudzeń, że pełne zbliżenie jest możliwe: nie sposób przecież wyłączyć tej imitacji czytelniczej z porządku własnych lektur. Geniusz i obłąkanie Cezarego Lombroso, ówczesny bestseller, będzie teraz czytany ze świadomością całej współczesnej psychiatrii (z antypsychiatrią włącznie!), Oskar Wilde — ze-świadomością Jean Geneta itd. Podobne zamiary towarzyszą zwykle lekturze Dzienników Zofii Nałkowskiej, które w dużej części są właśnie dziennikiem lektur, pokusa tym bardziej więc narasta.