IMGe10

IMGe10



190 AGATA BIEL1K-ROBSON

cja w dużej mierze dla siebie nie przejrzysta, której dzieło należy interpretować w duchu freudowskiej mowy symptomów. W obu podejściach autor pozostąje czymś zewnętrznym wobec tekstu: albo jako autorytet, first person autkority, do której intencji odwołujemy się, kiedy chcemy się dowiedzieć, co chciał nam powiedzieć w swym dziele - albo jako konkretna egzystencja, zanurzona w takim a nie innym kontekście społeczno-dziejowym, której poznanie ma nam ułatwić podejrzliwą lekturę jego dzieła. Tradycyjne metody interpretacyjne, biorące pod uwagę postać autorską, nie spełniają więc postulatu Nietzschego, który nakłaniał nas do namysłu nad głęboko intymną, a więc wewnętrzną relacją między Ja piszącym a tekstem. Pozbywąjąc się autora w ogóle, dekonstrukcja - przynajmniej w swej nąjbardziej zapalczywej odmianie - wylała wprawdzie dziecko z kąpielą, nie sposób jednak odmówić jej racji, kiedy tradycyjnemu podejściu zarzuca zadłużenie w nowożytnej epistemologii, pod-kreśląjącęj zewnętrzny status podmiotu.

IV. PUNKT DRUGI: NIE MA JEDNEJ DEKONSTRUKCJI

Ryzykując pewne uproszczenie, można przedstawić trzy wymienione przeze mnie strategie dekonstrukcyjne w sposób, który nawiązuje do postulatu Nietzschego, zakładającego istnienie wewnętrznej, intymnej więzi między piszącym a tekstem. Pierwsza, de Manowska, jest najbardziej rygorystycznie tekstualna: referencja, czyli doświadczenie Ja piszącego, znika w momencie wpisania jej w strukturę retoryczną. Druga, Derridiańska, jest w ciekawy sposób pośrednia, ale może dlatego właśnie pozostawia wrażenie niedosytu: Derrida zapewnia, że referent me znika, a jedynie zostaje wpisany w tekst, jest-w-tekście (tak jak Heideggerowskie Dasein jest-w-świecie), jednocześnie jednak jego egzystencja, zredukowana do „przygód sygnatury", wydąje się dość mama. I wreszcie trzecia, Bloomowska, najbardziej z nich wszystkich zaawansowana pod tym właśnie względem: referent-jest-w-tek-ście, podobnie jak u Derridy, żyje jednak pełnym życiem dzięki swemu zadomowieniu w świecie retorycznych tropów, które nie tylko nie stanowią dlań zagrożenia, a wręcz przeciwnie, okazują się jego właściwym żywiołem.

Dekonstrukcja u de Mana zawsze przybiera tę samą postać, postać c h i a z m u negatywnego. Co lewa ręka wznosi, prawa rujnuje. Język podzielony jest na dwa aspekty - system tropów oraz system perswazji - które znoszą się nawzajem. „Conside-red as persuasum, rhetoric is performative but when considered as a system oftropes, il deconstructs its oum performance" („Retoryka, rozważana jako perswazja, jest per-formatywna, jednakże rozważana jako system tropów, nieuchronnie dekonstruuje swą własną performatywność”), brzmi słynne zdanie z Alegorii czytania4. Cokolwiek pi-

szącypragnie uczynić z tekstem - wypełnić go swym własnym, idiomatycznym zamysłem, który objawiłby coś nowego czytelnikowi, przekazać mu własną tożsamość, stworzyć z nim nietzscheańską intymną więź - to, co stare i uprzednie, czyli machina już zaistniałych tropów, ciągnących za sobą nieprzejrzyste dzieje znaczeń, zabija to, co nowe. I z drugiej strony: bez względu na to, jak bardzo piszący chciałby opanować język i narzucić mu swoje znaczenie, tekst - właśnie dlatego, że jest tekstem -uczy n i z tym znaczeniem to, co chce; sprawi, że i tak wymknie się ono spod kontroli. Tam gdzie podmiot pragnie być performatywny, język spiętrzy przed nim zasłonę nieprzeczuwanych przezeń znaczeń - tam zaś, gdzie podmiot pragnie coś skonstatować, wyrazić dokładnie to, co ma na myśli, język ukradnie jego intencję i uczyni z nią coś innego, co wcale nie było zamierzone. Moment, w którym ujawnia się ten negatywny chiazm, to aporia: zgodnie ze swym greckim znaczeniem, blokada drogi, miejsce, o które tekst się rozbija, tracąc spójność.

Myśl krytyczna de Mana jest w gruncie rzeczy bardzo prosta. Jeśli podmiot istnieje, to tylko jako podmiot epistemologiczny, ten zaś w żaden sposób nie daje się wpisać w tekst; pozostaje albo na zewnątrz tekstu, albo, jak dowodzi de Man w eseju Autobio-graphy as Self-Effacement z Rhetoric of Romanticism, jego inskrypcja zamienia się natychmiast w to, co pierwotnie zresztą znaczy, czyli w napis nagrobkowy. Tekst jest zawsze śmiercią podmiotu - i na odwrót, podmiot, ośrodek żywej mowy, jest zawsze śmiercią tekstu. Inskrypcja jest przeciwieństwem ekspresji: więcej jeszcze, jest aktem, w którym wola ekspresji ponosi natychmiastową klęskę5.

Ściśle rzecz biorąc, u de Mana podmiot jako taki nie istnieje. Istnieje tylko tekst, podmiot zaś jest pewnym osobliwym efektem ubocznym (by-product) tekstualności: efektem, w którym tekstualność „zaślepia” samą siebie, stwarzając zwodnicze wrażenie przejrzystości i bezpośredniości. Podmiot wytwarza się więc w trakcie lektury, która zapomina, że jest tylko lekturą tekstu, a nie oglądem samych rzeczy i ich znaczeń. „By calling the subject a text, the text calls itself, to some extent a subject" („Nazywając podmiot tekstem, tekst do pewnego stopnia sam nazywa siebie podmiotem"), pisze de Man w Alegoriach czytania (dz. cyt., s. 112). Wrażenie podmiotowości powstaje, mówi de Man, kiedy obcujemy z iluzyjnym głosem autora, który w istocie jest tylko skomplikowanym tropem lekturowym, alegorią czytania, a nie żadną bezpośrednią obecnością6. Stan subiektywnej pewności i intymności, w którym tekst zamienia się magicznie w żywy dialog głosów autora i czytelnika, wyraża się w naiwnej asercji: „przecież wiem, co czytam i co autor chce mi powiedzieć!" Jednocześnie jest to stan, w którym, zdaniem de Mana, kulminuje retoryczna blindness i który umieszcza się na biegunie dokładnie odwrotnym do tego, z którego promieniuje insight „lektury retorycznej”: obdarzony wyższą świadomością tropologiczną wgląd w pośrednią i aporetyczną naturę pisma. W najbardziej intensywnym przeżyciu „prawdy subiektywnej” tkwi więc jednocześnie nąjwiększa ślepota: niewidzenie tego, co językowe.

Właśnie dlatego, że podmiot, nieświadomy tego, że sam jest wytworem języka, pojmuje swój wkład w terminach prawdy bezpośredniej, język stąje się jego największym wrogiem: jeśli bowiem każde pojęcie tego języka jest, jak chciał Nietzsche, metaforą.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
golf9 Eksploatacja Jazda bezpieczna jest w dużej mierze zależna od sprawności pojazdu. Przed jazdą
Zdj 25252525EAcie523 Metody irertnoowo op*erqiq ■ w dużej mierze po ■ rv¥vr<; I oci po««owf ej ko
?egna?ek 8 W tiMurzc można spotkać jcscśe Inne lekcje ćwiczeniowe, Ich budowa rałeży w dużej mierze
SNB13875 38 — w normalnym rozwojowym procesie opieki oraz w dużej mierze poza jej procesuaJnym ujmow
IMGe13 196 AGATA BIELIK-ROBSON mość, zawsze wsparta na prawdziwościowym, samowiednym doświadwen*,, g
199 Wpływ motywowania pracowników na... Motywacja pozafinansowa zależy w dużej mierze od doświadczen
1. Publikacje o charakterze ogólnopolskim Prace dotyczące stanu wojennego w Polsce mają w dużej mier
Wstęp Decyzje podejmowane w przedsiębiorstwach w dużej mierze dotyczą przy szłości i związane są z
IMG 1410020548 fiłlitechnika Wrocławska Ilość czasu poświęconego bezpośrednio procesowi spawania w
Slajd16 2 ROLA PRACOWNIKA SOCJALNEGO Pracując z osobami z zespołem psychoorganicznym pracownik socja
„Papierologia” dotyczy bieżących obowiązków administracyjnych, ale w dużej mierze jest związana z

więcej podobnych podstron