14 LUIOI ratANDELLO
istnienia jako Postaci, to znaczy jest nieświadoma tycia, która może mieć, cale ustalone i określone, chwila po chwili, w kaidym geście i w każdym słowie.
Zjawia się na scenie wraz z innymi Postaciami, nie rozumiejąc jednak, co one każą Jej robić. Najwidoczniej wyobraża sobie, że żądza życia, którą opanowany jest mąż i jej córka 1 przez którą także i ona znajduje się na scenie, nie jest niczym innym, jak tylko Jednym ze zwykłych niezrozumiałych dziwactw tego człowieka udręczonego 1 dręczącego i okropność, okropność — nowym, dwuznacznym buntem jej biednej, wykolejonej córki. Jest zupełnie bierna. Wypadki jej życia i wartość. Jaką one przybrały w jej oczach, sam jej charakter — są to wszystko rzeczy, o których mówią inni i którym ona zaprzecza jeden tylko raz, gdy instynkt macierzyński budzi i buntuje się w niej, i każe jej wyjaśnić, że nie chciała wcale opuścić ani męża, ani syna i bowiem syn został jej odebrany, a mąż zmusił ją do odejścia. Ale ona prostuje tylko dane faktyczne: nie wie i nie tłumaczy sobie niczego.
Słowem, jest naturą. Naturą ujętą w kształt matki.
Ta Postać dała mi zadowolenie nowego rodzaju, którego nie mogę przemilczeć. Niemal wszyscy moi krytycy, zamiast określić ją, jak zwykle, jako „nieludzką1' — co zdaje się być szczególną i nie do naprawienia cechą wszystkich bez różnicy moich tworów — raczyli zauważyć „z prawdziwą przyjemnością", że z mojej fantazji wyszła wreszcie postać „wysoce ludzka". Pochwałę tłumaczę sobie w ten sposób: ponieważ moja nieszczęsna Matka jest całkowicie zespolona ze swoją naturalną postawą matki i nie ma swobody działania duchowego — to znaczy, jest niemal bryłą ciała, którego życie przejawia się jedynie w takich funkcjach, jak rodzenie, karmienie, piastowanie i kochanie swego potomstwa, i to wszystko bez'konieczności pracy mózgu — urzeczywistnia w sobie prawdziwy
i doskonały „typ ludzki". Z pewnością tak Jest, gdyż nic nie zdaje się bardziej zbędnym w organizmie ludzkim niż duch.
Ale krytycy, mimo pochwał, chcieli szybko przejść do porządku nad Matką, nie starając sią wniknąć w Istotą wartości poetyckich, jakie postać ta w sztuce oznacza. Postać bardzo ludzka, owszem, bo pozbawiona ducha, to znaczy nieświadoma, że jest tym, czym Jest, lub nie dbająca o to, by sobie to wyjaśnić. Ale nieświadomość tego, że jest sią Postacią, nie zmienia (aktu, że sią nią jest. Wyraża to ona najpełniej w swoim krzyku wobec Dyrektora, który zwraca jej uwagą, że to wszystko sią już wydarzyło i nie powinno być na nowo powodem do płaczu: — „Nie, to sią dzieje teraz, dzieje ciągle! Moja mąka nie jest skończona! Jestem żywa i obecna, zawsze w każdej chwili mojej mąki, która odnawia sią, zawsze żywa i aktualna I" Ona to „czuje" nieświadomie i dlatego Jako rzecz niewytłumaczalną, ale czuje to z takim przerażę-nierf), że nawet nie myśli, aby to mogła być rzecz do wyjaśnienia sobie samej czy też innym. Czuje to i koniec. Czuje to jako ból, a ten ból, bezpośredni, krzyczy. Tak odzwierciedla sią w niej niezmienność jej życia w formie, niezmienność, która, w inny sposób, dręczy Ojca i Pasierbicą. Oni są pierwiastkiem duchowym; ona naturą; duch sią buntuje przeciwko temu lub, jak może, stara sią skorzystać z tego; natura, jeśli nie jest pobudzona bodźcami zmysłowymi, płacze nad tym.
Konflikt immanentny między życiem i formą jest nieubłaganym warunkiem nie tylko porządku duchowego, lecz także porządku naturalnego. Życie, które utrwaliło sią, aby być naszą formą cielesną, stopniowo zabija swoją formą. Płacz tej natury utrwalonej jest nieuleczalnym, ciągłym starzeniem sią naszego ciała. Płacz Matki jest w ten sam sposób bierny i wieczny. Ukazany poprzez trzy obli-
7 — BN 11/193 L. Pirandello; Wybór dramatów