l29

l29



ROZMOWY AHTAKBRSA I CWAMDIIA 241

ozdobny, niby ulicą jaką umyślnie (bo lak było) wysadzony, wabił oko i nogi do wystąpienia na ląd. Była drogi tej długość rozwlekła niemal na sta jamę aż po brzeg pochoazisty 1 odkrytej góry od której z dołu aż na sam wierzch widać było stopnie w perspektywą lekko postępujące, a na samej górze była fortka z krzyżem na wierzchu, znacząca przystęp do onej pustynie •2. Postrzcgszy tedy obaj, że to Już było miejsce, kędy był kościół i pustynia, kazali nieomieszkanie zawinąć z batem do brzegu, a wysiudszy z wody szli prosto ku stopniom onym, które wiodły do klasztoru A kiedy już zbliżyli się ku fortce, wyszedł przeciwko nim ociec Jeden z tamtych pustelników, który się nazywał Elizeusz, i z wielką radością przyjąwszy ich, bo też obaj byli fundatorowic tego zakonu ,J. zaprowadzi! ich do swojej cele 14. Był to ociec pod siedmdziesląl lat mający. który wtenczas był przeorem tamtej pustynie, urodzenia także znacznego; ten w piącidziesiąt ,a lat marności świeckiej i honorów syty. wszytkich zwyczajów dworskich dobrze wiadomy, u znacznym panom znajomy i miły. wstąpił był do tamtego zakonu, miał wielką sławę pobożności u wszytkich, tak że każdy z wielkich ludzi duchow-ną konwersacyją jego bardzo rad by cieszył. tym bardziej żc przy świątobliwości był człowiek -.wiadomy rzeczy, rozumny i roztropny bardzo i każdemu prawdę mówiący, nabożny bez wymyślności, świątobliwy bez skrupułów2, wesoły bez lekkości, rozmowny bez natręctwo i wiadomy wszytkich rzeczy bez próżnej ciekawości A że był do tego człowiek umiejętny, który i wielo ksiąg popisał i przetłumaczył, bardzo uczonych, miał się z nim Artakses i Ewander bez uprzykrzenia czym zabawić nim przyszedł czas obiadu, bo też juz dobrze skłoniło się było słońce ku południowi. Lubo Artakses ł Ewander tą Intcncyją przyjechali tom byli. że aż do samego chłodu wieczornego cole od wieczerze '* strawić tam mieli, pokwupić jednak kazali się x obiadem. aby potem dłuższy mieli czas zabawicnin się rozmową z ojcem Elizeuszem Skoro tedy dano im znać. że już było jeść gotowi)l7. poszli oraz i z ojcem Elizeuszem do stołu odwlokszy dalsze zabawy t rozmowy woje aż na poobiedzie.

ROZMOWA DZIESIĄTA

Ma w sobie coś słodkiego 1 miłego, ile u ludzi wielkich \ umyślna podczas osobność* którzy ulbowicm zabaw i konwersacyi ustawicznych aż do uprzykrzenia pełni, jednej godziny dla siebie wolnej mieć nie mogą. muszą być radzi, kiedy sic im przed pospolitym gminem skryć i ućciwie schronić dostanie*. O, jako często wielkim monarchom pożądano były pustynie i klasztory! Ci. co świata są zbyt wiadomi, uciekają przed nim, kędy mogą tak właśnie jako cl szukają go. co go nie znają. Myli się każdy, który — chciwością rządów i dworskich respektów uwiedziony — rozumie, ze tam największy znajdzie odpoczynek, kędy kłopoty ł frasunek najczęściej zakładają swe gniazdo

To właśnie przy dokończeniu obiadu, w pustyni pod

u odun*M-serre I nlJ*J poobiednie — rzeczowniki umacza) ące porę dniu, mierzoną posiłkami.

11 hv»o Jrić yotoiro — jedzenie, ntilad b>! przygotowany Rozmowa dziesiąta

*    Uff — zwłaszcza; uHnikk — tu: wybitny, znakomity.

*    podczas osobnoić — czasem odosobnienie się.

*    dostanie ii< — tu: uda «ie.

1

do cele — do celi.

w ui Mąridzieziąt lat — dziś: w pięćdziesięciu latach.

2

** stajanie — miara długości, około 183 m.

" porhodziitu — stromy.

•e _ pustelni.

1:1 fundatorowi? tepa żakom i — dohrodrlejnmi tojn kissztoru


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
l29 240 luhomimsk:: wvbó» mam ozdobny, niby ulicą jaką umyślnie (bo luk było) wysadzony. wabił oko i
DIGDRUK00106541 djvu 33 od Ojcowa prostym ku Krakowa na południe kierunkiem biegnący. Jestto niby u
CCF20090701016 ROZMOWY Z DIABŁEM kropka, mnie też nie będzie. Albo była, ale mnie wykiwali, wtedy j
pic 11 03 122419 254 Dzieci mniej sprawne zdecydowanie rzadziej odgrywają rolę dyżurnych. Nie garną
img036 (4) Pies przebiegł przez ulicą, Jak pokazują powyższe przykłady, przestrzeń-dyskursu ma cechy
pdl4 „Młody górnik, niby mój ojciec, Jonek, szedł pewnego wieczora dobrze podpity od przyjaciół do
Ja: *Idę chodnikiem obok krzaków* Mózg: Zerwij kilka listków. Ja: Niby po co? Mózg: BO TAK!•*#9 fa i
54271 pdl4 „Młody górnik, niby mój ojciec, Jonek, szedł pewnego wieczora dobrze podpity od przyjaci

więcej podobnych podstron