180
sprzeczność. Tym dziwniejsze [jest to], że platońskie określenie miłości jako „dążenia”, całkiem przeciwne najgłębszym intuicjom chrześcijaństwa, przeszło także do scholastycznej filozofii i tak samo, jak platońskie twierdzenie „wszystko jest dobre, o ile j e s t”, tworzy cześć np. tomistycznej doktryny1 2.
Lecz także ontyczne określenie Erosa jako siły płodzenia i tworzenia, w którym Platon zdawałby się zbliżać do chrześcijańskiej idei miłości stwarzającej świat, w kontekście jego myślowego i w ogóle grecko-metafizycznego systemu idei nabiera bardzo zmodyfikowanego sensu. Co mianowicie tu jest nazwane „płodzeniem” i „tworzeniem”, faktycznie jest jednak tylko obrazem „tworzenia” „dla nas”, dla sfery „przedstawienia” (doxa)\ dla ścisłego' poznania (episteme) nie jest domniemane „tworzenie” tworzeniem, nie jest „produkcją”, lecz tylko reprodukcją postaci; tylko wiecznym dążeniem ulotnej, ciągle „stającej się” „materii” (jako ontycznego korelatu zmysłowego pozoru), do osiągnięcia udziału w trwałości „postaci” i „i d e i”, które jako takie faktycznie już przed procesem, który „nam” jawi się jako tworzenie i „płodzenie w pięknie”, s ą i były. I to ma znów sens ontyczny i subiektywny. Jako kosmiczny czynnik jest miłość u Platona na szczeblu natury - np. jako zwierzęca namiętność - tylko pędem zwierzęcej zasady życiowej [do tego, by] w płodzeniu coraz nowych indywiduów zachować postać gatunkową - lecz nie by tę postać gatunkową udoskonalić. Już w namiętności zwierząt widzi Platon tęsknotę za ziemską nieśmiertelnością postaci jako stałej, plastycznej formy, przez którą łańcuch pokoleń indywiduów jakby tylko przechodzi, tak jak krążenie martwego materiału przez postać indywidualnego organizmu, jak krople wody przez postać wodospadu. Nawet wszelkie zachowanie formy w stawaniu się materii -także świata nieożywionego - jest zwycięstwem spragnionego bycia i trwania pędu Erosa. Co więc zdaje się „tworzeniem”, faktycznie jest tylko „zachowywaniem”. Całkowita przewaga statycznej za-S2tdy nad dynamiczną, piastycznej formy przestrzennej nad czasowymi, stwarzającymi ją siłami, powraca też u Platona w najwyższej
0
Inaczej - i daleko bardziej w sensie Augustyna (jak następnie będzie pokazane) - myśli o tjon problemie Nicolaus Cusanus (patrz zwł. De visione Dei aut de icone, 4. rozdział), Vincenz von Aggsbach i anonimowy traktat De intelligentiis (wyd. Cl. Baeumker). Według m&Jmiłość poprzedzaipoznanie zarówno w człowieku, jak i w Bogu. L