cepcją „Sobości”, której sednem jest to, że ostatecznym określeniem tożsamości osoby jest praktyka życia, narracja życia.
Ostatni rozdział poświęcony jest aspektowi terapeutycznemu filozofii Wittgensteina; aspektowi często podkreślanemu przez znawców tej filozofii. Wynika on z samej idei filozofii Dociekań, jako działalności demistyfikującej oraz wykazującej pozomość większości pytań tradycyjnej metafizyki. Filozofia zatem jest możliwa tylko jako przegląd gramatyki języka a jej celem nie jest odkrywanie i rozwiązywanie problemów, lecz ukazanie, że same problemy są pozorne. Cel filozoficznej terapii, jaką proponuje Wittgenste-in, to przemiana nas samych, zmiana nastawienia filozofującego podmiotu. W tej części pracy podkreślam także fakt, że taka terapia nie dotyczy jedynie akademickiej filozofii, ale całego naszego myślenia, którego podłożem są przecież utrwalone w naszej kulturowej pamięci pojęcia, wyobrażenia i sposoby przedstawiania rzeczywistości. Wittgenstein dowodzi w ten sposób, podobnie jak Gadamer, że problemy filozofii są zakorzenione w naszym języku potocznym, w utrwalonych historycznie pojęciach. Rozdział ten kończy się refleksją, iż omawiane w tej pracy koncepcje, choć zaczynają od języka i poświęcają mu wiele miejsca, zmierzają ostatecznie do wniosków właśnie terapeutycznych i etycznych. Celem jest wszak przemiana człowieka i wydobycie go z iluzji, z sytuacji niejasności.
Na koniec pragnę podkreślić, że praca ta nie ma dowieść, iż Wittgenstein był w rzeczywistości filozofem hermeneutycznym. Z pewnością filozof ten znał pojęcie filozofii hermeneutycznej i fakt, że nigdzie do tego pojęcia nie nawiązuje, nie jest przypadkiem lub jakimś z jego strony niedopatrzeniem. Należy raczej na poniższą pracę spojrzeć, jak na Wittgensteinowski „szkic plenerowy”, swoistą plątaninę uliczek i dróg, które - choć w różny sposób - często prowadzą do tych samych miejsc.
8