A
LXXX PIERWSZE WYPOWIED2I O BALLAftZIR
jak i w praktyce pisarskiej. .Nie odróżniano przeważnie ballady od rozpowszechnionej „dumy”, a definicje ballady, podobnie jak informacje o jej genezie^ są nader chwiejne *, Np. Euzebiusz Słowacki nie rozróżniała określeń „ballada, romanca, duma”, a jego sposób charakterystyki tego rodzaju utworów wskazywałby na większą znajomość francuskiej niż niemieckiej tradycji gatunku. Feliks Bentkowski uważa „romancę, czyli balladę” za jedną z odmian „poezji heroicznej” i określa ją jako „romantyczny opis, w sposobie iłumaczenia się ludu pospolitego wyłożony”. Kazimierz Brodziński, znający podobnie jak Bentkowski literaturę niemiecką, wprowadza nazwę ballady w znaczeniu przyjętym na Zachodzie w XVIII w. na określenie odnośnych utworów poezji ludów północnych. Pisząc o nowej poezji romantycznej, zwrócił uwagę na współdziałanie z nią muzyki i wymienił „pieśni, dumy, ballady, powszechnie zdobione muzyką”. Nie wymienił wprawdzie ballady niemieckiej wyraźnie, ale wszystko to, co mówi o- tematyce romantycznej literatury niemieckiej, jak i o tematyce i nastroju pieśni ludowych, odnieść można do ballad. Brodziński, jak wiadomo, przeciwstawił się naśladowaniu „okropności osłabionej raczej aniżeli wzniosłej imaginacji, jakie nam pozostały w Anglii i Niemczech z wieków przed rycerstwem”. Wybitnie negatywny jest jego stosunek do ballady uprawianej przez wsteczny nurt romantyzmu niemieckiego. Świadczą o tym niedwuznacznie słowa:
Nad włościami spokojnych i rządnych mieszkańców niemieckich wznoszą się góry nasterczone gruzami zamków, gdzie dawna srogość ustąpiła mieszkania drapieżnym pta* kom. Trwożliwe opowiadanie mieszkańców o dziejach i czarach zwróciło imaginacją szczególniej do tej ponurej przeszłości. Szczęśliwie korzystać z nich umiał Burger.
1 Czesław Zgorzelski, Duma poprzedniczka balWdy-Toruń 1949.
K. BRODZIŃSKI O BALLADZIE
LXXXI
Goethe i Szyller; napłodziły one mnóstwo naśladowników, którzy bez rzadkiego daru prostoty chcą się podszyć pod pieśni ludu, a bez wyboru, co jest piękne i szlachetne, chcą w wieku oświeconym odwrócić się szczególnie do zabobonów, czarodziejstw, okropności, duchów, tyranów i chcą przerażać lub dzikością dawnych wieków, lub trwożliwą imaginacją, w długich nocach i ciemnych lasach Północy osiadłą.
Temu kierunkowi przeciwstawia obydwóch klasyków weimarskich. Charakterystyka Goethego, jednostronna pod innymi względami, przystaje dobrze do balladowej twórczości tego poety, o którym Brodziński pisze, że
pod jego pędzlem ziemska istota, najzwyczajniejsze obrazy potocznego życia przybierają miłą postać idealności, wszelkie zaś uniesienia się do ideałów, tajemnic natury, wyobrażenia nadzwyczajnych istot tak są naturalne i jasne, że Goethe równie z naturą i nadzwyczajnymi istotami, jak z ludźmi żyć się wydaje.
Natomiast Schiller
podnosi się nad swój wiek, nie zniża się do ogółu, jak Goethe, ale pociąga za sobą [...] zdawał się zapominać, jakim jest człowiek, ale malował, jakim być powinien1.
Te dobrze znane zdania — choć nieoryginalne — torowały drogę znajomości ballady niemieckiej, dawały przygotowanie zarówno do recepcji ballady „magii przyrody”, jak i „ballady idei”. Niezbyt jasno występuje określenie genezy i charakteru ballady w anonimowym artykule poświęconym częściowo temu przedmiotowi, jakim jest rozprawa O pieśniach ludu angielskiego i niemieckiego w «Tygodniku Polskim» (październik 1819). Autor wywodzi z „pieśni o dziejach przodków” — poematy bohaterskie.
Kazimierz Brodziński, Pisma estetyczno-krytyczne, t. I, Warszawa 1934, s. 41 i n.
Bibl. Nar. Ser. II, Nr 142 (Niemiecka ballada romantyczna)