Śmierć, która nas zachwyca?
Śmierć, która nas zachwyca?
Wyschnięty preparat nadaje się tylko do pogrzebania. A żeby pojawił się nowy — musi umrzeć człowiek...
go data? Ta wiedza nie jest dla lekarza żadnym powodem do dumy, ale jego obowiązkiem. Wstydem jest nie wiedzieć. Uczymy anatomii żywego człowieka, nie zaś anatomii zwłok, co praktykowano dwieście lat temu. Ale do tego celu zwłoki są nie do zastąpienia. Istnieją oczywiście perfekcyjne fantomy czy cudowne, trójwymiarowe programy komputerowe. Fizjologia uczy jednak, że człowiek najlepiej poznaje wszystkimi zmysłami jednocześnie. Tu działa nawet zapach formaliny, a przede wszystkim możliwość dotknięcia tkanki. Trudno jest „poczuć” komputerowy obraz. Moi ulubieni amerykańscy dydaktycy twierdzą: niewiele zapamiętacie z tego, co usłyszycie, więcej z tego, co przeczytacie. A prawie wszystko z tego, czego sami doświadczycie i dokładnie zrozumiecie. K — Wymienił Pan kilka konkretnych zasad zachowania na ćwiczeniach w prosektorium, mówił Pan na przykład o potrzebie unikania atmosfery przesadnego rozluźnienia. ,.
I — Tego oczekuję od studentów, nie oznacza to jednak, że mamy wiecznie trwać w pogrzebowym nastroju. Podczas moich zajęć zdarzają się czasem również sytuacje humorystyczne. Nie widzę w tym nic złego, z zastrzeżeniem, że nie powinny być czymś nagminnym. Mówię studentom, że tu nie istnieją żadne przepisy ani paragrafy. Oni sami muszą wyczuć tę nieprzekraczalną granicę. Bardzo przestrzegam, aby nie używano tu wulgarnych słów, nie mówiono o ludzkich szczątkach w sposób lekceważący. I muszę przyznać, że młodzież te zasady respektuje, w przeciwieństwie do mediów, które często, jeśli już podejmują sprawę donacji ludzkiego ciała, traktują ją w sposób sensacyjny. A idei,
0 której mówimy, potrzebna jest nade wszystko atmosfera rzeczowej i spokojnej rozmowy.
L, — Podobno preparaty, na których Państwo pracują, mają niekiedy kilkanaście lat
1 są na granicy użyteczności.
I — Nieustannie powtarzam studentom, żeby dbali o nie, starali się nie niszczyć, szczelnie przykrywać. Bo wyschnięty preparat nadaje się tylko do pogrzebania. A żeby pojawił się nowy — musi umrzeć człowiek... Nie ma tu innych uzasadnień. I muszę powiedzieć, że to przekonuje.
I — Deficyt preparatów wiąże się z niewielką liczbą donatorów. Czy jest to problem specyficznie polski?
|> — W Polsce mamy tu rzeczywiście duży kłopot. Na Zachodzie przekazywanie swojego ciała nauce jest wręcz modne. Wiem, że w jednej z waszyngtońskich placówek naukowych mają miejsce na przyjęcie siedmiuset ciał rocznie, a dostają propozycję od półtora tysiąca osób. Czterdzieści lat temu, kiedy zaczynałem pracować, przybywało do nas około trzydziestu zwłok rocznie, głów-