H— „Istnienie”, dokumentalny film Marcina Koszałki, zanim jeszcze powstał, sprowokował gorące dyskusje. Jego temat dotyka kulturowego tabu. Film opowiada o człowieku. który decyduje się zapisać w testamencie swoje ciało na potrzeby nauki. Tym człowiekiem jest—co nie pozostawało bez znaczenia — wybitny aktor, Jerzy Nowak. Śledziłam uważnie, w jaki sposób koncepcja tego dokumentu się rodziła i ewoluowała. Wiem. że Pańskie zaangażowanie i obecność w filmie w ważnej roli uwiarygodniły i w gruncie rzeczy uratowały tę realizację. Dlaczego ją Pan poparł?
— Zachwycił mnie scenariusz „Istnienia”. Odnalazłem w nim bardzo mi bliski sposób patrzenia na ludzkie ciało, również to powierzone nauce. Ujęło mnie, że reżyser zamierza realizować film, jak to określił, w „rembrandtowskim stylu" — tak pomyślane zostały zdjęcia w tym filmie — że przewidywał jedynie kilka zdjęć w prosektorium i to takich, które niewiele pokazują, a więcej każą się domyślać. To, co w „Istnieniu” najważniejsze, dotyczy sensu życia, zarówno konkretnego człowieka —Jerzego Nowaka — ale też sensu ludzkiej egzystencji w ogóle. Poza tym sprawa daru z własnego ciała bardzo mnie obchodzi, zależy mi bardzo, aby publicznie o niej rozmawiać, jednak nawet medycy niechętnie podejmują ten temat.
■ — Lekarze rzeczywiście niechętnie mówią o śmierci, bo chyba —jak dla większości z nas — jest ona również dla nich sprawą bardzo trudną?
I — jeszcze trudniejsze wydają się sprawy związane z prosektorium, preparatami, zwłokami — to temat przykry, nieładny. Ale prawdą jest również i to, że o śmierci, przemijaniu, lekarze także zazwyczaj nie mówią, a jeżeli już, to w kategoriach materialistyczno-biologicznych. Mój entuzjazm dla filmu Marcina Koszałki wynikał również stąd, że nareszcie nadarza się okazja, aby pokazać głębsze znaczenie idei donacji. Liczyłem zwłaszcza na rozmowę zjerzym Nowakiem, donatorami są bowiem najczęściej ludzie niewykształceni, prości, co powoduje, że trudno im zwerbalizować powody swojej decyzji.
CZERWIEC 2007 WIĘŹ