AWr rycerskie /tiku csytuuk struktury sf><>A < :ncj w Polne XIII~XV wieku (I V?3)
przywódcami mocnymi węzłami wspólnych i n t e r e -j, sów. Jakże inaczej wytłumaczyć wejście w życie decyzji Sędziwoja z Szubina
o akcesie całego cienodiwn Pa łuków do Startów? Między szczytami poszczególnych genealogii występowała natomiast gra sił, w której istniało miejsce zarówno na koalicje umacniane powinowactwem, jak i na nie przebierającą w środkach rywalizację. Dotychczasowa literatura zgromadziła już spory zasób faktów tego rodzaju**, a każde nowe badania będą ich liczbę powiększać dalej. Olbrzymie możliwości przynoszą tu m.in. studia nad zmianami na uizę-194 dach. Upadek Maćka Borkowica przyniósł więc korzyści przede wszystkim Doliwom; przedstawiciel tego rodu, Pasek z Wolicy, otrzymał po przywódcy konfederatów palację poznańską, przekazując posiadaną uprzednio kasztelanię gnieźnieńską współklejnotnikowi Wincentemu. Fakt ten znakomicie koresponduje zarówno z nieobecnością Doliwów w konfederacji, jak i z wiadomością Długosza, że syn Maćka, po katastrofie ojca prowadzący rozboje, zginął podczas łupienia miasteczka Rozdrażew**, należącego do bratanków wojewody Paska. Atmosfera feudalnego współzawodnictwa wymagała różnych sposobów utrzymywania się rodzin na odpowiednim poziomie społeczno-majątkowym. Tu należą praktyki wyposażania sióstr nieznaczną stosunkowo częścią ojcowizny, dłuższe trwanie niedziałów, a wyjątkowo nawet nierówne podziały między braćmi, byleby tylko - w obliczu grożącej pauperyzacji genealogicznej -zapewnić przynajmniej jednej gałęzi zachowanie dotychczas posiadanej pozycji. Ciekawym przykładem takiej próby jest dokonane w 1411 r. rozwiązanie niedziału synów kasztelana słońskiego Tomisława z Mazowsza herbu Doi iwa. Jeden z braci i następca ojca na urzędzie, Wojciech z Pleckiej Dąbrowy, otrzymał wówczas dwie całe wsie i połowy dwóch innych, gdy tymczasem trzem pozostałym przypadła tylko jedna wieś oraz dopłata pieniężna*0. Dopłata ta zapewne odpowiadała szacunkowo powstałej różnicy, mimo to uprzywilejowanie kasztelana Wojciecha - i to za ogólną zgodą zainteresowanych - nie ulega tu wątpliwości. Hierarchiczno-protekcyjny układ stosunków wewnątrz genealogii rycerskiej zrodził wreszcie tak interesujący przejaw autorytetu „seniorów”-dygnitarzy, jak nadawanie ich imion w odległych nawet gałęziach rodu, gdzie przedtem nie były one używane. Doliwowie łęczyccy przejęli od linii wielkopolskiej w pierwszej połowie XIV w. imię Filip, a w następnym pokoleniu imię Wincenty, przy czym chronologia tej recepcji wskazuje w pierwszym wypadku na kanclerza wielkopolskiego Filipa z Miłosławia (zm. 1322/1325), 195 w drugim zaś na wojewodę kujawskiego Wincentego z Długiego (zm.
1356/1357) jako na cponimów. Imię Miecław, uprzednio zgoła obce Łabędziom, w tymże stuleciu pojawiło się aż w trzech ich gałęziach. Tylko najstarszy casus - stolnika brzeskiego, a następnie kasztelana kowalskiego Miecława z Konecka (zm. 1345/1349) - można tłumaczyć odziedziczeniem po przodkach macierzystych; pozostałe dadzą się uzasadnić jedynie uhonorowaniem wspomniane-
"Z literatury międzywojennej należy wymienić przede wszystkim prace W. Semkowicza, J. Dąbrowskiego i W. Moszczeńskiej. z powojennej - K, Jasińskiego, S. Gawędy i J. Bieniaka.
**J. Długosz, Historiat Polonicae libri XII, wyd. A. Przczdziccki, Kraków 1873-1878, t HI. *.270-271.
"AGAD. Księga ziemska łęczycka 5, k. I20v.
n
go Mieclawa jako najdostojniejszego w swoim czasie przedstawiciela rodu. Zasygnalizowany tu zwyczaj, związany zapewne z trzymaniem do chrztu małego imiennika przez „seniora”, zasługuje na bardziej szczegółowe zbadanie, oparte na szerszej podstawie źródłowej.
Rody agnacyj nc stanowiły więc obickty w ny element strukturalny rycerstwa polskiego. Każdy pełnoprawny rycerz należał do jednego z nich, a od końca XIII w. miały one nadto zewnętrzne znamiona swojej odrębności. Rody agnacyjne wspóistniały jednak z subiektywnym elementem tej struktury - bilinearnym kołem najbliższych krewnych poszczególnych osób, a nadto z drugim czynnikiem obiektywnym - powinnościami rycerskimi wobec wład-c ó w’1. Pryncypia „bliższości" i przynależności do rodu przenikały się i krzyżowały wzajemnie do końca średniowiecza zarówno w prawie, jak i w polityce. W razie kolizji między bliskimi powiązaniami po kądziełi, a posiadanym herbem rozstrzygnięcia wypadały zapewne różnie. Analizując podmioty prawa bliższości, Zygfryd Rymaszewski dostrzega ostatnio działanie zasady patema - paternis, materna - matemis, a więc pewne uprzywilejowanie pokrewieństwa agnatycznego nad kognatycznym92, Problem ten zaledwie zarysowany -wymagałby rozwinięcia zarówno o materiał nie drukowany, jak i o drukowany, lecz nie zinterpretowany przez tego autora z powodu nieznajomości danych J% genealogicznych. W 1419 r. np. Leszczycc z Pakości sprzedali w obce ręce klucz źegociński na Kujawach brzeskich, dziedzictwo swej matki z rodu Pomianów. Transakcję tę zakwestionowało, na zasadzie prawa bliższości, równocześnie dwóch najwyższych dostojników ziemi: wojewoda brzeski Maciej z Łabiszyna, krewny pozbywców po mieczu w VII stopniu komputacji rzymskiej, oraz kasztelan brzeski Jarant z Kłobi, ich krewny po kądziełi w V stopniu tejże rachuby (stryjeczny brat matki). Sąd przyznał retrakl wojewodzie, mimo iż sporne posiadłości nie należały do patrimomum Leszczyców. Dopiero rezygnacja tegoż otwarła drogę roszczeniom kasztelana, który ostatecznie objął dobra w posiadanie91. Pierwotna decyzja sądu przyznała więc materna - paternis, nie przestrzegając także bliższości stopni pokrewieństwa. Znamy jednak również przejęcie na tejże zasadzie starego dziedzictwa Nagodów przez Do-li wczyka zrodzonego z Nagodzianki". Koegzystencja rodu agitacyjnego z bili-neamym kręgiem krewnych przebiegała więc po drogach zawiłych i trudnych do jednoznacznego ujęcia. W stosunkach między powinnościami wobec rodu i wobec władcy wyraźną cezurę stanowi natomiast zjednoczenie. Dostrzeżone
79