Jeśli lekarz pediatra w czasie tzw. bilansu zdrowia sześciolatka zaleci wizytę w określonej poradni specjalistycznej, zgłoście się toin natychmiast. Gdy zaś sami zaobserwujecie u dziecka niepokojące zachowania lub nauczyciel przedszkola zwróci wam uwagę, że np. dziecko jest zbyt ospałe, nie-śmiałe. lękliwe, niezdarne czy wręcz przeciwnie - jest nadmiernie ruchliwe, gadatliwe, niespokojne, to sami zgłoście się z dzieckiem na konsultację do odpowiednich specjalistów. Może nie wszyscy rodzice wiedzą, ale do poradni psychologiczno-pedagogicznych i do poradni zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzież)' nie są potrzebne żadne skierowania.
Rodzice, niekiedy nieświadomie, wpajają sześcio- czy siedmiolatkom lęk przed szkołą. TYzeba zaprzestać wygłaszania do dziecka uwag w rodzaju: -W szkole nauczą cię porządku. Będziesz musiał bardzo pilnie uważać, bo inaczej nie poradzisz sobie z nauką. W domu jesteś taki przemądrzały, pójdziesz do szkoły, to ci tam dopiero pokażą". W rezultacie siedzi taki zahukany pierwszak w ławce i chowając się za plecami innych, czeka, co to za tragedia może go spotkać. Wręcz przeciwnie - trzeba powiedzieć dziecku, że w pierwszej klasie nie ma stopni, więc nie ma co się bać jedynek, że cały czas w klasie będzie ta sama miła pani nauczycielka, którą zawsze można poprosić o pomoc, jeśli coś sprawia trudność.
Bardzo pomocne w oswajaniu dziecka z przedszkolem czy szkołą są tzw. .dni otwartych drzwi", kiedy to dziecko może przyjść z rodzicem do danej placówki i obejrzeć ją od wewnątrz przed oficjalnym rozpoczęciem edukacji. Jeśli w szkole. do której ma pójść wasze dziecko, nie są organizowane takie akcje, to postarajcie się przy innej okazji zwiedzić szkołę. Pospacerujcie po korytarzu, zajrzyjcie do jakiejś klasy, pokażcie dziecku, gdzie jest szatnia, toalety, świetlica, sala gimnastyczna. Taka wycieczka jest wskazana zwłaszcza w przypadku dzieci nadwrażliwych i nieśmiałych, gdyż doda to im pewności w dniu rozpoczęcia roku szkolnego.
Pomagajcie, wspierajcie, ale nie wyręczajcie
Naukę należy pozostawić dziecku. Nie róbcie z domu drugiej szkoły. Trzeba natomiast bacznie obserwować, jak sobie ono radzi z nauką, z nowym informacjami i wszelkimi trudnościami. Nauka w szkole to dla dziecka nie tylko nauka języka polskiego czy matematyki. To również testowanie swoich możliwości, odkrywanie tego. co potrafi zrobić samodzielnie, a czego jeszcze nie. Zadania, z którymi dziecko samodzielnie sobie nie radzi, ale które z pomocą dorosłego rozwiązuje bez większego problemu. Lew S. Wygolski nazwał strefą najbliższego rozwoju. Rodzice (i oczywiście nauczyciele) powinni z każdym dniem odkrywać te umiejętności, na których będzie budowany solidny fundament wiedzy z poszczególnych przedmiotów.
Chciałbym w tym miejscu zaapelować do nadopiekuńczych rodziców' (a także dziadków, którzy często tę cechę przejawiają w kontaktach z wnukami), aby zrezygnowali z wyręczania dziecka na każdym kroku, nie dyktowali mu rozwiązania zadania. nie opowiadali mu zadanych czytanek ani nic wykonywali za niego rysunków, uzasadniając to zbyt wysokim poziomem trudności. Jedna z babć znakomicie wyraziła taką postawy po badaniach wnuka w poradni: .Ja. proszę pana. mam dwie ręce: jedną, żeby mu podać, jak się potyka, a drugą. żeby mu wskazać właściwy kierunek drogi".
To z kolei apel do zbyt ambitnych rodziców', którzy uważają, źe dziecko powinno mieć cały dzień wypełniony zajęciami, najlepiej wszechstronnie rozwijającymi. Ze szkoły zaś powinno przynosić same .słoneczka" (w starszych klasach same szóstki), a zachowanie mieć koniecznie wzorowe. Starajcie się obiektywnie oceniać możliwości (zdolności) waszego dziecka i nie róbcie z domu drugiej szkoły.
105