przynależeć do starej tradycji, w myśl której daną osobo portretuje się jako '/.wierzę, tak by wyraźniej przedstawić określony aspekt jej charakteru. Metoda ta przypomina zakładanie maski, iccz w rzeczywistości jej funkcja polega właśnie na zdjęciu maski. Zwierzęta przedstawiają daną cechę charakteru w jej rozkwicie: lew — prawdziwą odwagę, zając — rozpustę. Zwierzę żyło niegdyś blisko źródła danej cechy. I to ze względu na określone zwierzę dana własność została po raz pierwszy rozpoznana. Dlatego właśnie użycza ono tej cesze własnej nazwy.
Lecz kiedy dłużej patrzymy na ryciny Grandvillc’a, uświadamiamy sobie, że wstrząs, który nam one fundują, bierze się faktycznie z procesu odwrotnego, niż pierwotnie zakładaliśmy. Zwierzęta nic zostały wypożyczone, by wyjaśnić ludzkie cechy, nic nic zostało odarte z maski. Przeciwnie. Zwierzęta te stały się więźniami ludzko-społecznych sytuacji, w które zostały przymusowo wtłoczone. Właściciel ziemski będący sępem jest jeszcze bardziej przerażająco drapieżny i zachłanny niż rzeczywisty ptak. Krokodyle, spożywając obiad przy stole, są bardziej żarłoczne, niż gdy pływają swobodnie w rzece.
W tym przypadku zwierzęta nie zostały wykorzystane, by przypomnieć pochodzenie danej własności czy też jako metafory moralne, zostały one wykorzystane en masse, by „zaludnić” te obszary. Proces, który kończy się banalnością Disneya, zaczyna się jako poruszający i profetyczny sen w pracach Grandvi!lc'a.
Psy na sztychach Grandville’a umieszczone w zagrodach wcale nie mają psich cech; mają psie pyski, ale tym, co przysparza im cierpienia, jest uwięzienie ich w byciu podobnymi do ludzi.
Rycina Niedźwiedź jest dobrym ojcem ukazuje niedźwiedzia, który, strapiony, ciągnie wózek z dzieckiem,