sztuka. Wszystkie doczekały się wystawienia w teatrze, nierzadko wiele razy”.
Pierwsza sztuka Jerzego Szaniawskiego Murzyn napisana w 1917 roku, została wystawiona w Polskim Teatrze w Warszawie przez Zelwerowicza. Początki kariery teatralnej były nad wyraz łatwe i pomyślne. Jakiś kolega zaniósł sztukę do teatru, w parę dni później Zelwerowicz wezwał jej autora, aby go zawiadomić o przyjęciu utworu do grania. Murzyna grał Węgierko, „przełożoną” •— Dulęba. Sztuka wywołała pewne dyskusje i głosy w opinii publicznej, zaniepokojonej jej treścią: młode dziewczęta z pensji okazują żywe, właściwe swemu wiekowi zainteresowanie dla osoby Murzynka zaangażowanego do sklepu przez przebiegłego kupca.
„Sztukę traktowałem — wyjaśnia autor — jako żartobliwą grę młodej wyobraźni wobec niecodziennego zjawiska czarnego człowieka w niewielkim prowincjonalnym środowisku. Chodziło tam raczej o stworzenie pewnej atmosfery czegoś osobliwego na tle gry pobudliwej wyobraźni”.
Właśnie atmosfera, właśnie nastrój. Tu leży punkt ciężkości dramatopisarstwa Szaniawskiego, które mu przyniosło tyle sukcesów scenicznych, a jednocześnie i powtarzające się od czasu do czasu zarzuty nadmiernego poetyzowania czy wytwarzania sugestii psychologicznych i sytuacyjnych bez dostatecznego i przekonywającego pokrycia.
Dramat Szaniawskiego opiera się na pewnych subtelnych niuansach wynikających z zasadniczej koncepcji, co w rezultacie doprowadza do wytworzenia na scenie nastroju rozgrywania się rzeczy niewymiernych, nieuchwytnych i głęboko niepokojących. Przez pewien czas ulubionym tematem autora było włączanie w plaski byt jakiejś gromady ludzkiej elementu nieprzewidzianego i przez to dziwnego. Z konfrontacji tych dwóch czynników rodzi się konflikt pomiędzy światem uregulowanego i uświęconego długoletnim obyczajem środowiska ludzi realnych i przyziemnych a irracjonalnością, poezją i barwnością życia. Murzyn, Lek-koduch, Ptak — to typowe przykłady ulubionego chwytu wprowadzania egzotyki w taki świat przyziemnych stworów. Autor
Papierowego kocha?tka natarczywie powtarza swój postulat poezji w życiu człowieka poczciwego, aby chociaż na chwilę ujrzał zło-
W Zegnjynku latem 1950 r.
cistcgo ptaka, czekoladowego Murzyna, papierowego kochanka, aby ogarnęła go atmosfera lekkoduchostwa, pragnienie czegoś niewymiernego, jak te róże w trudnym domowym świecie znakomitego adwokata. Ten postulat poezji jest oddany przez autora pastelową fakturą, bardzo eteryczną, zatuloną w półsłowa, sugestie nastrojów, niedomówienia, wielokropki, znaki zapytania.
Na przestrzeni niemal trzydziestoletniej pracy dramatopisar-skiej Jerzego Szaniawskiego każda jego nowa sztuka była wyrazem dojrzałej, przemyślanej koncepcji opatrzonej odpowiednim ładunkiem poezji mającej rozświetlić i przydać miękkości temu światu w istocie bardzo realnemu. Mamy tu bowiem pisarza re-
275